Rozdział 25

645 54 37
                                    

Każdej nocy słyszała rozdzierający ciało krzyk. Ilekroć zapadała w sen, dostrzegała wizje katowanego chłopaka. Z każdym dniem, który przybliżał ją do tuneli prowadzących do doliny, wizje były częstsze i wyraźniejsze. Budziła się z niemym krzykiem, oddychając ciężko, wcale nie czując, że odpoczęła. Wręcz przeciwnie, była bardziej zmęczona, niż wtedy, gdy się kładła spać.

Czuła, że odsuwa się od towarzyszy. Siedziała z nimi przy ognisku, uśmiechała się, gdy Rask opowiedział jakiś żart, ale myślami wciąż była przy wspomnieniach Tritulus, które elfka jej ukazała.

Nie mogła uwierzyć, że Sanessco zależało tylko na amulecie, że chciał tę władzę dla siebie, że tylko po to uczył ją tego wszystkiego o Przymierzu. Rozpierająca ciało złość sprawiała, że wszystko ją drażniło. Próbowała znaleźć rozwiązanie. Skupić się na tym, co teraz powinna zrobić, ale wszystko wymykało się z rąk. Zwyczajna przygoda po informacje na Wschód stała się podróżą po magiczny amulet w czasach, gdy Sayers w każdej chwili mogło upaść.

Porwanie Araneusa, plany Corvaxa, zdrada Redoxa, były problemami, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. Brnęła do przodu, mając wrażenie, że w każdej chwili może wpaść w przepaść, z której nie zdoła się wydostać.

– Niebawem dojdziemy do tuneli...

– Wszystko jest w porządku – powiedziała, przerywając Strike'owi, ale szybko zdała sobie sprawę, że wcale nie pyta, czy coś się stało. Pokręciła głową, wyrywając umysł z rozmyślań i przeniosła wzrok na Abratha. – Co mówiłeś?

– Wapienna ściana zmieniła kolor, widzisz? Niebawem będziemy na miejscu. Przejście jest już blisko – odpowiedział, uśmiechając się krzywo. – Nie mniej, wszyscy widzą, że jesteś nieobecna. Czy Tritulus coś ci powiedziała?

– Dlaczego uważasz, że to ona mi coś powiedziała? – obruszyła się, od razu przechodząc do ataku, a przecież nie powiedział nic złego. Odetchnęła głęboko, gdy spojrzał na nią z ukosa i przewróciła oczami, szukając sposobu, aby go zbyć. – Wszystko jest w porządku – mruknęła, przenosząc wzrok na idącego przed nimi Jareda.

– Z pewnością – rzekł kwaśno, ale tak jak przypuszczała, drążył temat dalej. – Biorąc pod uwagę okoliczności z porwaniem twojego brata na czele, to rzeczywiście wszystko jest w porządku.

Zacisnęła dłonie w pięści, próbując zignorować sarkazm w jego tonie i przemilczeć słowa, które miały ją tylko popchnąć do wykrzyczenia tego, co czuje.

– Tritulus zrobi wszystko, abyś odnalazła amulet. Chce zakończyć klątwę, która została rzucona na jej lud. Pokaże ci obrazy i wypowie słowa, mające skierować cię na właściwą stronę. Od kilku dni jesteś zadziwiająco milcząca i podążasz drogą, którą wskażę bez żadnego zastanowienia. Nawet gdybym teraz prowadził was na zachód, nie zwróciłabyś na to najmniejszej uwagi. Jesteś wystraszona.

Po tych ostatnich słowach zatrzymała się, jak wryta i przeniosła na niego wściekłe spojrzenie.

– Wystraszona? Nie jestem wystraszona – zaprzeczyła, nie zdając sobie sprawy, że podnosi głos.

– Oczywiście, że się do tego nie przyznasz, ale nie masz pojęcia, co zrobić, aby plany Corvaxa o podbiciu Zachodu i zdobyciu amuletu, się nie ziściły. Dodatkowo mógłbym się założyć, że coś jeszcze się wydarzyło, bo całkowicie zamknęłaś się w sobie. Kiedy Rask i Jared rozmawiają o planach powrotu do Sayers, ty milczysz. Nie komentujesz strategii obrony twojego kraju, bo nie wiesz, czy w ogóle tam wrócisz. – Odetchnął ciężko, gdy nawet nie próbowała mu przerwać. – Nie jesteś sama. Wszyscy chcemy ci pomóc.

Przymierze KrwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz