Biegła nie zastanawiając się nad wybranym kierunkiem. Zdała się na przeczucie. W głowie miała setki myśli. Strach był tak wyraźny, a niepokój wdzierał się w serce i rozrywał je na kawałki. Uczucia, że nie zdąży lub nie da rady, nie raz odbierały dech i przywoływały paniczne ukłucie, rozlewające się na całe ciało. Ignorowała ból mięśni, który aż parzył, zastanawiając się, czy zdołałaby przejść choćby jedną przecznicę, gdyby nie skorzystała z eliksirów. Wiedziała jednak, że ich działanie jest tymczasowe i prędzej czy później, siły całkowicie ją opuszczą. Musiała się pospieszyć. Starała się zapanować nad oddechem. Słowa z Przymierza Krwi dudniły i powtarzały się wciąż od nowa. Dlaczego ona? Dlaczego właśnie teraz?
Nic już nie będzie takie jak kiedyś...
Ból głowy natrętnie tkwił i pulsował, jakby tylko czekał na odpowiedni moment. Zacisnęła zęby, opierając się plecami o ścianę jednego z budynków. Przeczekała, aż żołnierze przebiegną i znów ruszyła, skręcając w kolejną boczną uliczkę. Przemieszczała się obrzeżami miasta, ale zaułek, do którego się przeniosła, był daleko od miejsca, do którego ciągnęło ją przeczucie. Wszędzie pełno było żołnierzy Wschodu i ludzi Troxtera. Ci ostatni bacznie obserwowali okolicę, wypuszczając mroczne sieci w poszukiwaniu Wybranej. Minęła kilka ich pułapek, nie mając pojęcia, jakim cudem to potrafi. Nigdy nie uczyła się magii, a tym bardziej ochrony przed nią. Tymczasem zdawała sobie sprawę z jej istnienia, wyczuwała ją. Zbliżając się do magicznych sieci, po prostu je wymijała i to skutecznie, gdyż nikt jeszcze jej nie dostrzegł.
Czuła, że jest coraz bliżej. Wystarczyło dobiec do końca alejki, aby znalazła się w pobliżu głównego placu Silvercore. Tam zaprowadzili Strike'a. Tam był również Troxter. Wiedziała, że na nią czeka i tym razem zrobi wszystko, aby mu się nie wymknęła. Wyczuwała głos, który wciąż nakazywał odwrót. Niczym mantrę powtarzał, że nie jest gotowa, że przegra to starcie, a wówczas wszystko pójdzie na marne. Powtarzał, że śmierć jednej osoby nie jest tego warta. Wpajał, że to ona ma przeżyć, że to ona jest kluczem, że bez niej wojna nigdy się nie skończy. Calthia jednak wciąż parła do przodu, nie zastanawiając się nad swoim losem.
Chciała go uratować.
Odrzucała każdą myśl, że sobie nie poradzi. Odrzucała ból, który powalił ją na ziemię i odbierał powietrze. Odrzucała uczucie bezradności, które czuła, gdy pojawił się Troxter. Myślała tylko o tym, że nie może pozwolić, aby Strike zginął. Oznaczałoby to, że to jej wina. To ona sprowadziła go do Gabora. To ona nalegała, aby przybyć do Silvercore, pomimo wielu ostrzeżeń Abratha. Wystarczyło go posłuchać. Zacisnęła dłonie w pięści, opierając się o ścianę kolejnego budynku, spowitego przez głębokie cienie. Uspakajała oddech, zadając sobie pytanie, jak pokona kogoś, kto włada magią? Jak zmierzy się z Troxterem?
Serce waliło niczym szalone, gdy kolejna grupa rycerzy przebiegła w stronę głównego placu. Jeżeli tam pójdzie, Troxter otrzyma to, co chce. Ponownie puściła się biegiem, ignorując słowa głosu, że natychmiast powinna zawrócić.
Pustka w sercu oznacza śmierć. Poddanie i niemoc to cechy słabych.
Głos prychnął, niezadowolony i wściekły, gdy te zdania pojawiły się w głowie dziewczyny. Wówczas wyczuła, że gdyby to od niego zależało, skierowałby ją w zupełnie innym kierunku. Mógł jedynie obserwować i przemawiać, ale nie mógł jej kontrolować. Odetchnęła głęboko, odganiając strach. Nie miała pewności, czy poradzi sobie z Troxterem. Musiała jednak uwierzyć, że starczy jej sił. Skupiła się na uczuciu gniewu, który wcześniej pomógł jej wyrwać się z fali obezwładniającego bólu. Czuła rozlewające się po ciele ciepło i wściekłość, które dodawały sił. Nie mogła pozwolić, aby strach ją sparaliżował.
CZYTASZ
Przymierze Krwi
FantasyKsiężniczka? Królewskie maniery? Książę i miłość od pierwszego wejrzenia? Przymierze Krwi to historia o księżniczce, która bynajmniej nie przepada za balami, pięknymi strojami i nie marzy o księciu na białym koniu. Calthia Sunrise jest dyplomatą jed...