Sienna przyglądała się im z boku, cofając podbródek w zniesmaczeniu.
– To ma być on? – zapytała dość wyniośle. Dotruchtała do nich, idąc po stronie Silasa. Ciągnęła za sobą Werwę i Pługa.
– Cicho! – zganił ją stary wyga. – Nie tutaj.
Zaprowadził ich prosto do swojej chatki, wpychając półśpiącego Chase'a do stajni, gdzie ten zaległ na świeżej ściółce. Ścigacz musiał zanocować na zewnątrz, aby zdrożone Pług i Werwa zmieściły się w przybudówce. Rudy wierzchowiec nie przejął się tym, okrążając polanę z kilkoma bryknięciami, wypuszczony z zagrody. W odróżnieniu od pozostałych koni, emanował niewykorzystaną energią. Zazwyczaj każdego dnia przemierzał kolejne kilometry w niekończących się objazdach lenna, tymczasem w Thiscordzie zdarzały mu się jedynie okazjonalne wycieczki na zamek i jedna wyprawa do Pharapetu. Na pewno nie zamierzał iść spać, a przynajmniej nie teraz. W przeciwieństwie do swego właściciela, który już po paru minutach zaczął równomiernie oddychać.
Silas i Sienna przeszli do chatki, zapalając dwie lampki. Dawały one na tyle światła, aby dziewczyna zobaczyła całe, skromnie urządzone wnętrze. Standardowo znajdowało się w nim wąskie łóżko z wygodnym, jak zakładała, materacem i pościelą. Dobry sen był podstawą wypoczynku w ich aktywnym i wymagającym fizycznie życiu. Obok łóżka znajdowała się szafka nocna, a nieco dalej wysoka i pojemna szafa na ubrania i inne rzeczy osobiste. W kuchni zauważyła takie same palenisko, blat i półki, jak w swojej chatce w Rochead. Z tą różnicą, że w tutejszym wyposażeniu przydałaby się renowacja. Przy stoje stały dwa proste krzesła. Jeśli rano czekało ich wspólne śniadanie, jedno z nich musiałoby siedzieć na ciężkiej skrzyni, ustawionej pod ścianą.
Staruszek nie pozwolił jej jeszcze na ucieczkę w sen.
– Rano zbudzimy menela, zasranego, zajebanego, i opracujemy wspólną strategię – oznajmił zwiadowca, opierając się o dwój łuku. – Ja na noc wyjeżdżam do lasu, tak jest bezpieczniej. Co zrobisz ty, to już twoja sprawa.
– Co? Dlaczego?
– Lennem rządzą kryminaliści. Jeśli ktokolwiek zorientuje się, kim jesteś, zacznie grozić ci niebezpieczeństwo. Na mnie już raz przypuszczono zamach.
– Kiedy?
– Trzy miesiące temu.
– Aha. Trzy miesiące. I to był jedyny zamach?
– W każdej chwili mogą przeprowadzić kolejną próbę.
– A czy wiedzą, gdzie znajduje się ta chatka?
– Może właśnie się dowiedzieli?
– Chyba byśmy ich zauważyli, gdyby szli za nami. W końcu jest nas dwójka, do tego pan z, jak mniemam, niebagatelnym doświadczeniem.
– Doświadczenie mówi mi, by nigdy nie nie doceniać przeciwnika!
– Zapewne masz rację.
– Jak cholera! – przytaknął, wzburzony. Nie przywykł do użerania się z młodymi, nieopierzonymi zwiadowcami, zwłaszcza, gdy było ich aż dwóch naraz. – Konie zaalarmują cię, kiedy ktokolwiek będzie się zbliżać. Rano zrobisz chlejusowi śniadanie i zaparzysz mu herbaty z miodem.
– Chyba kawy?
– Czyś ty zdurniała? Kawa na kaca... – prychnął.
– Myślę, że zwiadowca sam sobie zrobi śniadanie, kiedy tylko raczy wstać. – Kobieta zaprotestowała opryskliwie.
– Nie dyskutuj ze mną, dziewczyno. Sprowadziłem cię tu do pomocy, nie do myślenia, którym na razie się nie popisałaś.
– Ale...
CZYTASZ
Zwiadowcy: Brud, smród i zwiadowcy trud
FanfictionZgorzkniały zwiadowca zostaje oddelegowany do nowego lenna, aby zastąpić przechodzącego na emeryturę staruszka. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że czeka na niego zupełnie nowe, dużo bardziej skomplikowane zadanie. Aby odwrócić uwagę od nieszczę...