Rozdział 28

51 5 4
                                    

Pomimo całej swojej niechęci do zwiadowczyni, zamkowi strażnicy nie mieli podstaw do tego, aby się jej przeciwstawić. Wszak zabrała ze sobą jedynie niezwiązaną z Budrostomem zielarkę i szeregowego opryszka. Nie byli warci tego, by się o nich wykłócać.

Świadoma tej zależności, Sienna zażądała wozu i zwojów liny do skrępowania więźniów.

– Ten tutaj wolał zemdleć z bólu, niż odpowiadać – skłamała gładko po pojawieniu się strażnika. – Zabieram go na dalsze przesłuchanie. Jego i zielarkę, będzie czuwać nad tym, aby nie umarł za szybko.

W ten sposób znalazła się na drodze do wsi, z Mavis i nieprzytomnym Cooperem, leżącym w tylnej części wozu. Zwiadowczyni kazała zielarce raz po raz próbować obudzić młodego kryminalistę. Udało się to przy wyjeździe z Cothary. Poinstruował ich, jak dotrzeć do swojej rodziny na południowych, wiejskich przedmieściach. Chwilę zajęło im przekonanie obu kobiet do opuszczenia rozpaduszczej chatki. Wgramoliły się na wóz z całym swoim skromnym dobytkiem, po jednym worku na głowę.

Sienna zerknęła na niebo. Słońce utrzymywało się dość wysoko. Miała czas, aby najpierw zostawić czwórkę pasażerów z Silasem.

Stary zwiadowca pół siedział pół leżał w myśliwskim domku, co jakiś czas sięgając po wodę. Chcąc zająć czymś ręce, sporządzał raporty na lekko pogniecionym pergaminie. Jego baza wypadowa posiadała wszystko, co było konieczne do funkcjonowania zwiadowcy, trzeba było tylko wiedzieć, gdzie co było schowane. Sprytne skrytki, poupychane w dziurach pod każdą obluzowaną deską, potrafiiły pomieścić nawet zapasowy, składany łuk refleksyjny. Nieużywany od długiego czasu, wciąż w dobrej formie, wymagał konsekwentnej konserwacji.

Ze skupienia nad raportem wyrwało Silasa brzęczenie muchy, która wleciała przez uchyloną okiennicę. Wyczulony na wszelkie odgłosy, ruchy czy zapachy, zwiadowca uniósł wzrok znad raportu. Nie mucha jednak najbardziej przyciągnęła jego uwagę. Między deskami, tam, gdzie powinno padać słońce, na moment zrobiło się ciemno. Cień przemknął przy ścianie, coraz bliżej drzwi, zamykanych jedynie na klamkę. Rozległo się ciche skrzypienie.

Staruszek poprawił się na siedzeniu, stękając cicho. Rany dokuczały, piekąc i kłując. Pod wpływem strachu Silas dał radę zmusić ciało do wstania na nogi. Opadł płaszcz, ukazując obandażowany w kilku miejscach, chudy i żylasty tors weterana. Ściskając w dłoni nóż, stanął obok wejścia, dysząc.

Klamka opadła powoli. Między deskami pojawiła się jasna szczelina, powiększająca się w miarę jak nieproszony gość przyciągał drzwi do siebie. Znał się na rzeczy. Nie stał od razu na przeciwko wejścia, lecz czekał za ścianą.

Chwilę nic się nie działo. Nagle coś wpadło do chatki. Był to spory kamyk. Silas nie dał się sprowokować, czekając w skupieniu. Przez otwarte na oścież drzwi ujrzał dziewczynę z długim warkoczem. Była drobniejsza nawet od Sienny, a co za tym idzie, zapewne i młodsza. Do połowy jej sylwetkę przysłaniało drzewo, kiedy z chichotem podlotka wyjrzała zza szerokiego pnia.

– Co tu robisz, do cholery?! – wychrypiał zwiadowca.

– Przechadzałam się lasem. Pan jest myśliwym? – Wyszła zza drzewa, idąc w stronę chatki. – Ma pan może trochę wody? Wyjątkowo upalny ten dzień – szczebiotała.

– Idź sobie! – Zwiadowca nadal krył się za ścianą. Dziewczyna zbliżyła się na wyciągnięcie ręki od wejścia. – Głupia czy głucha? Wypierdalaj stąd! – Postąpiła jeszcze trzy kroki, przekraczając próg.

– Gadu gadu, stary dziadu – odszczeknęła, wyciągając coś zza pasa.

Skoczyła do przodu z dwoma nożami w dłoniach. Przygotowany na ewentualny atak, zwiadowca odbił pierwsze cięcie, ale z drugim nie miał szans. Napastniczka cięła go płytko, lecz wielokrotnie. Zwinna i szybka niczym kot, atakowała bezlitośnie, z pasją migoczącą w bezwzględnych oczach. Kopnęła go na ścianę. Silas zatoczył się w tył. Przeklinał się w duchu za nie wyjęcie łuku. Zaraz zdał sobie sprawę, że i tak by go nie napiął w tym stanie. Odbił się od ściany i stanął chwiejnie. Uniknął następnego ataku, wyćwiczonym ruchem wyprowadzając własny kontratak. Dziewczyna zdecydowanie przodowała w ofensywie. Nie poradziła sobie z tym, nawet pomimo swojej szybkości. Być może nie doceniła poobijanego starca. Zawyła, kiedy Silas zatopił ostrze w jej biodrze. Nie miał siły celować wyżej.

Zwiadowcy: Brud, smród i zwiadowcy trudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz