Droga do Pharapetu zajmowała cały dzień, dlatego Chase postanowił ją sobie rozłożyć tak, aby nad ranem zajechać do browaru. Nie chciał zakradać się po ciemku po nieoświetlonym i niepewnym terenie. Ryzykował natknięciem się na potencjalnych pracowników zakładu.
Niespecjalnie ufał miejscowym, więc noc spędził na leśnej polanie, pod gołym niebem, rozpalając niewielkie ognisko i zostawiając czuwającego Ścigacza na warcie. Uprzednio pozwolił mu przespać dwie godziny, a sam w tym czasie wybrał się na wieczorne polowanie, dopóki w świetle zachodzącego słońca mógł zauważyć zwierzęce ślady. Niemal godzinę kręcił się po nieznanym terytorium, szukając i wyczekując. W końcu nadarzyła się odpowiednia okazja. Zauważywszy kilka królików, kręcących się w pobliżu jego kryjówki, napiął łuk i wystrzelił w największego gryzonia. Upolowanego królika przyrządził na kolację, rozpalając niewielkie ognisko. Ścigacz poderwał się, kiedy wrócił, ale widząc swojego właściciela, ponownie ułożył się do krótkiego snu. Obudził się na godzinę po zapadnięciu zmroku, zwiadowca miał więc około pięciu godzin na własny odpoczynek.
Wstali rano, mając przed sobą jeszcze dwie godziny drogi. Przemierzyli ją spokojnym tempem, zajeżdżając pod bramy wątpliwego browaru około godziny ósmej. Chase zostawił Ścigacza na skraju lasu, chowając cały jeździecki sprzęt w krzakach. Podkradł się pod drewniane wrota zakładu, starając się nie rzucać w oczy. Wokół panowała cisza, zmącona jedynie szumem fal Inby, przelewającej swe wody nieopodal browaru. Ścieżka prowadząca na niewielki, acz solidny pomost, wychodziła z drugiej strony ceglanych zabudowań. Niewielkie molo nadawało się na punkt przeładunkowy, skąd zwożono by kradzione beczki z piwem. Zwiadowca owinął się płaszczem i obszedł główny budynek. Dotarł do magazynów. Zaparkowano tam niewielki wóz jednokonny, przystosowany do przewozu beczek, z pasami do ich mocowania i poprzecznymi deskami zapobiegającymi przemieszczania się towaru podczas podróży. Chase rozejrzał się po okolicznych polach. Na jednej z łąk pasł się niewysoki, lecz silnej budowy koń gospodarski, odpowiedni do ciągnięcia wyładowanego wozu.
Poluzowując noże w podwójnej pochwie, zwiadowca podszedł do okna, zaglądając do środka. Nie dostrzegając żadnego ruchu, podszedł do drzwi, ostrożnie ciągnąc za żelazne uchwyty. Brama ani drgnęła. Wrócił do uchylonej szyby, przez którą ponownie zajrzał do środka. Podciągnął się na rękach i wgramolił się na parapet, z trudem utrzymując się na jego wąskiej powierzchni. Otworzył okno szerzej. Wślizgnął się do wychodka, starając się nie wpaść w używane dzisiaj wiadro z cuchnącą zawartością. Na szczęście wewnętrzne drzwi nie były zamknięte. W kolejnym, zaciemnionym wnętrzu piętrzyły się ukryte pod szarym płótnem beczki, poukładane jedna na drugiej. Część z nich spowijała cienka warstwa kurzu, przez co zwiadowca musiał opanować chęć kichnięcia.
W odległym kącie pomieszczenia mężczyzna z podwiniętymi rękawami koszuli majstrował przy jednej z beczek, całkowicie pochłonięty przez wykonywaną czynność. Chase zakradł się bliżej. Ukryty za drewnianą kolumną, przyjrzał się pracy parobka. Przy pomocy szerokiego pędzla, pracownik browaru zamalowywał widoczne na beczce oznakowania, w tym rzucający się w oczy napis "A. Heynes." Dwie świeżo odmalowane stały pod zakurzonym oknem, gdzie schły przed nałożeniem drugiej partii farby. Miejscami przez pierwszą warstwę przebijały kontury czarnych liter.
Nie potrzebowali więcej dowodów na popełnienie przez Rhetta przestępstwa. Gdyby kupował piwo legalnie, jego człowiek nie musiałby w ukryciu zamalowywać oznaczeń z browaru w Caraway. Piwo trzeba będzie zarekwirować po aresztowaniu jego sprzedawcy, ale i po aresztowaniu szefowej całej organizacji. Do tej pory nie mogli zdradzać tego, jak wiele wiedzą.
– Później wystarczy tylko zarekwirować jedną z beczek z karczmy "Lisia Przystań," aby udowodnić Rhettowi winę przed baronem – dokończył Chase środowego wieczora, siadając do przygotowanej przez Siennę kolacji.
CZYTASZ
Zwiadowcy: Brud, smród i zwiadowcy trud
FanfictionZgorzkniały zwiadowca zostaje oddelegowany do nowego lenna, aby zastąpić przechodzącego na emeryturę staruszka. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że czeka na niego zupełnie nowe, dużo bardziej skomplikowane zadanie. Aby odwrócić uwagę od nieszczę...