Smukła sylwetka uniosła się ze swego wierzchowca, nim upadła na ziemię z niespodziewaną urokiem. Z daleka wydawał się zaledwie odrobinę wyższy od Wooyounga, choć jego piękno było przyćmiewające. Wydawał się niemal nie z tego świata.
Zbliżył się ku nim, nie głosząc ani słowa, lecz zatrzymał się jednak wraz z narastającym, niebezpiecznym warkotem Sana. Przybysz uniósł swobodnie spojrzenie o cale wyżej na Alfę, niemal starając mu się przekazać coś samym spojrzeniem.
Wooyoung zaś przyglądał się bezwstydnie z zachwytem, oczarowany eterycznym wyglądem osoby. Jego młoda - pomimo starszego wyglądu - skóra była niezwykle blada, wydawać by się mogło, iż nawet cal nieskalana słońcem. Dłonie, które wystawały spod obszernej szaty czerni, były niezwykle smukłe i małe, symbolizując każdą możliwą urodę najdoskonalszej Omegi.
Nagle przybysz odwrócił jednak głowę, spoglądając w tył ku postaci zasiadającej na konno, nim wymownie skinął do niego, jak gdyby w zgodzie z nieznaną nikomu prócz nich tezą.
-Nie musicie się obawiać - Zapewnił nagle, a jego głos nie był ustępstwem od piękna. Był wyższy, jak na męski, a jego spojrzenie wydawało się błyszczeć magicznie - Mam na imię Kihyun - Gestykulował zręcznie z pewną wstrzemięźliwością przed gwałtownymi ruchami - Choć może zabrzmieć to dziwnie, ale nie pochodzę z tego świata... żadne z nas nie pochodzi - Wyjaśnił zgrabnie, a coś w sercu chłopca zapragnęło mu ufać. San jednak nie był tak skory, szybko spoglądając na Jongho, choć zaraz później powrócił znów do przeciwnika, nie tracąc czujności.
-Mówi prawdę. To Elf - Na wypowiedź Alfy wszystkie ciała i oddechy wydawały się umrzeć we wnętrzu ich utrapionych dusz. Kihyun zaś, jak się nazwała istota, skinął głową wraz z potwierdzeniem.
-Jak? - Spytał podejrzliwie wódz, choć w zupełności ufał swemu przyjacielowi.
-Miłość - Powiedział w odpowiedzi, patrząc wprost w oczy Sana, jakby i ten miał zrozumieć jego przekaz - Miłość, która kuci cię do największego poświęcenia.
Wooyoung niezręcznie wpatrywał się w tę dwójkę, nim spojrzał na ostatniego jeźdźca. Jego spojrzenie zawieszone było w nowoprzybyłej Omedze, jakby nie pragnął spuścić jej ze wzroku.
-W nim - Szepął chłopiec, kiwając wymownie głową, a Kihyun się zgodził.
-To Shownu, mój partner, który przywiódł mnie do tego świata na kilka dni przed Ragnarokiem - A więc objęła go przemiana ~ pomyślał szybko Wooyoung, łącząc przysłowiowe kropki - Choć wy możecie go znać pod innym imieniem Tyr'a.
-Bóg? - Yunho wydawał się zagubiony, nim zamarli w dezorientacji, kiedy Alfa na koniu uchylił głowy wraz ze stosowym powitaniem.
-Widzisz, mówiłem ci, że bogowie wcale nie są martwi - Szepnął San odwracając się lekko, kiedy mówił do Wooyounga, na co Kihyun zachichotał łagodnie z pełnią wykwintności.
-Nie. Nie są martwi, choć nie pozostali aktywni. Świat już nie jest obrazem ich pragnień, gdyż okrucieństwo ciągnie w dół ich siłę. Oczekują jednak zbawiciela, który odzyska ich honor i odbuduje potęgę, kryjąc się wśród żyjących - Wyjaśnił Omega, spoglądając w dół ciała ukrytego chłopca - Przybyliśmy, aby sprawdzić, czy plotki są prawdziwe - Wymruczał, nim kąciki jego ust uniosły się w łagodnym uśmiechu - Cóż, przynajmniej podróż nie odbyła się na marne.
-Co to ma znaczyć? - Mruknął San, wyraźnie tamując swą wściekłość z nagłego zainteresowania jego dzieckiem.
-Mogę? - Spytał grzecznie Sana Kihyun, przemykając obok, by delikatnie dotknąć rozciągniętej skóry brzucha, a jego oczy zaszkliły się na cud narodzin - Urodzisz silnego szczeniaka, który poprowadzi nas ku odkupieniu - Wyznał ciepło - Pilnuj go - Zwrócił się do Choia, niemal surowo, choć jego dłonie wciąż nie opuściły brzucha Omegi - Gdyż to dziecię jest niezwykle ważne. A teraz już na nas czas, mam jednak nadzieję, iż jeszcze kiedyś nasze losy się ze sobą skrzyżują - Oświadczył, zgrabnie powracając na konia do swego partnera i nim ktokolwiek zdążył zareagować, ich ciała wydawały się rozpłynąć w gęstnienie lasu, wraz z pokonanym u ich stóp, który zupełnie rozpłynął się w podłożu.
CZYTASZ
Son of war // WooSan
FanfictionTwoje dłonie na moim ciele, pozostawiły po sobie ślad. Odebrałeś mi sen, ofiarowując przyszłość. Rozlałeś krew moich wrogów, by zadośćuczynić. Myliłem się... nie nienawidziłeś mnie, ty kochałeś. A ja wątpiłem, czy syn wodza potrafi jeszcze kochać. "...