#5

1.2K 59 16
                                    

- Izuku... Nie płacz, proszę. - Wyższy zaczął go delikatnie kołysać na boki. Schował twarz we włosach ukochanego nie wiedząc co zrobić.

- Chłopak był młody i tak skończył... - Izuku powiedział cicho a jego głos co jakiś czas się załamywał. - Co jeśli jego rodzina będzie składała skargi?

- Hej, hej... Nie myśl tak. Chodźmy już, zawioze Cię do domu. Musisz odpocząć słoneczko.

Mniejszy pokiwał jedynie głową i dał starszemu kluczyki do swojego samochodu.
Blondyn wziął przedmiot do reki a zielono włosego objął ramieniem dla pewności.

Mniejszy przez całą drogę się nie odzywał. Co jakiś czas cicho szlochał.
Może ta praca nie jest jednak dla niego? Jeśli ten by się przejmował każdą taką sytuacją to przecież się wykończy... Może nie wytrzymać tego psychicznie. Jeśli tak by się stało i młodszy targnął by się na swoje życie? Przecież wie gdzie co zrobić by już go nie uratowali. Blondyn raczej by tego nie wytrzymał. Może nie znają się dobrze ale jednak bardzo mu zależy na zielono okim.

Po około godzinie byli pod domem wyższego. Dlaczego po jego a nie pod domem Izuku? Chłopak był tak załamany, że nie chciał powiedzieć gdzie mieszka. Jedynie patrzył w okno. Nie było z nim żadnego kontaktu.

- Izuku... - Nic - Izuku....! - Wyższy podniósł trochę głos ale ponownie nie dostał odpowiedzi. Wysiadł z samochodu i wziął Izuku na ręce . Było to dużo szybsze niż czekanie aż ten się ogarnie. Wszedł do swojego mieszkania i zaniósł go do sypialni. Położył ukochanego na łóżku a sam położył się obok. - Kochanie spójrz na mnie...

- Daj mi spokój... - Mniejszy zamknął oczy i przyciągnął nogi do klatki piersiowej. - Nie chce rozmawiać... Idź sobie...

- Nigdzie nie idę. Martwię się. Od tamtego wypadku się nie odezwałeś. Patrzyłeś w okno... Byłeś, nieobecny. - Przytulił się do pleców Młodego Izuku. - Chociaż na mnie popatrz... Albo odwróć się w moją stronę.

- J-Ja nie chciałem aby to się stan skończyło. - Odwrócił się w stronę przystojnego blondyna i chował twarz w jego klatce piersiowej. Po chwili wybuch mocnym płaczem - Nie chciałem by on umarł! Nie było innego wyboru! Był młody, całe życie przed nim i umarł śmiercią okrutną! - Zielono włosy co jakiś czas dławił się swoimi łzami.

- Izuku... Przecież to nie twoja wina. Sam stwierdziłeś, że nie było innego wyboru. To nie było zależne od Ciebie kochany. Uratowaliśmy wiele innych osób... W tym dzieci i ich rodziców. Nie możesz myśleć tak za każdym razem bo się wykończysz psychicznie.

- Ale... Były też osoby które były martwię od razu... A ten chłopak cierpiał. Musiał podjąć trudną decyzje. Wybierał między życiem a śmiercią... - Mniejszy spojrzał w jego oczy - Powiedz mi, powiedz, że to nie my go zabiliśmy.

- To nie my go zabiliśmy. To był zwykły wypadek. Pomyśl o ludziach który przeżyli. Rodzice mają swoje dzieci żywe. Dzięki tobie - Położył dłoń na policzku piegowatego i lekko się uśmiechnął. - Uśmiechnij się kochanie. Nie do twarzy Ci z taką miną.

- Dlaczego tak na mnie mówisz? - Uśmiechnął się lekko cicho chichocząc pod nosem.

- Ten... No.... - Zaśmiał się nerwowo.


///////////
SORY ŻE KRÓTKIE. Były egzaminy a ja nie miałem czasu. Wybaczcie.

A mogłem pracować na kasie ~Bakudeku~ /18+\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz