17. Isabella

2.4K 56 0
                                    

-Unieś biodra. - nie odrywał ode mnie wzroku i nie przestawał całować miejsca między ramieniem a szyją.
Spojrzałam w brązowe tęczówki uśmiechając się, przesunęłam kciukiem po jego dolnej wardze i przyciągnęłam do pocałunku. Jęknęłam głośno i wbiłam paznokcie w jego barki gdy wszedł we mnie mocno. Uderzyła we mnie fala gorąca i pożądania, świat w okół zawirował a obraz się rozmazał. Chwycił moje nadgarstki i uniósł je nad moją głowę, tak abym nie mogła ruszać rękoma. James zaczął poruszać się pewniej i mocniej, urywając mi każdy oddech. Delikatnie polizał miejsce tuż za moich uchem a następnie przygryzł skórę na mojej szyi.
-James...
-Jeszcze nie skarbie, jeszcze nie.- wychrypiał i obrócił mnie na brzuch. - Wypnij się mała.- jego ton był stanowczy.
Wykonałam jego polecenie a on wbił się we mnie bez żadnego czucia. Nie zwalniając tempa błądził ręką po moich plecach aż pewnym ruchem oplótł, sobie moje włosy wokół jego pięści i pociągnął do tyłu.
-Kto cie pieprzy? - uderzył mnie w pośladek.
Nie umiałam wydobyć z siebie innego dźwięku niż jęki, które przychodziły z każdą sekundą. Zaczęłam zaciskać się na członku Jamesa, byłam prawie spełniona lecz on zwolnił.
-Kto?- warknął.
-Ty... ty mnie pieprzysz.
-Ja, znaczy kto? - jęknął gardłowo.
-James Solares, sir.- moje ciało zaczęło się całe trząść, nie mogłam już nad tym panować.
-Dokładnie tak.- uśmiechnął się tuż przy mojej nagiej skórze na kręgosłupie.
Po kilku sekundach oboje byliśmy spełnieni i zmęczeni leżeliśmy na łóżku. Cały czas czułam jak przed chwilą zalała mnie jego ciepła sperma.

-Zmęczona? - przysunął mnie do siebie.
-Mhm.- położyłam rękę na jego sercu aby sprawdzić jak szybko biło. Kurwa, zaraz wyskoczy. - Bardzo.
-Więc idziemy spać, jutro trzeba pojechać na świąteczne zakupy. - mruknął mi do ucha.
-Mogę wydać ile pieniędzy chcę?- zaśmiałam się.
Mężczyzna podparł się łokciem i położył głowę na dłoni po czym mruknął:
-Ty zawsze wydajesz ile chcesz, pasożycie.
Walnęłam go mocno w tors na co wybuchł śmiechem a ja zaraz po nim, opadł bezwładnie na łóżku i mocno mnie przyciągnął, teraz leżałam wtulona plecami w ciepłe ciało mężczyzny.
-Kocham Cię. - wyszeptałam.
-Ja Ciebie też kocham.- na te słowa przygryzłam dolną wargę, a po chwili pogrążyłam się w śnie.


***

-To może różowa?- popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem.
-Gdybyśmy święta spędzali sami, to bym się zgodził ale...
-Ale spędzamy je z moimi i twoimi rodzicami, wiem.- przewróciłam oczami i poszłam dalej.
-Weźmy zieloną, i najlepiej naturalną choinkę. - położył rękę na moim ramieniu i przyciągnął do siebie. - Wiem, że chciałabyś inną ale...
-Dobra, skończ już. Wiem. - wypuściłam zirytowana powietrze nosem.
-Będzie to domek w górach, więc może czerwone i złote ozdoby? - spojrzał na mnie i wskazał ręką półki z ozdobami świątecznymi.
-Tak! - pisnęłam i radośnie podbiegłam do półek.
James zaśmiał się cicho i pobiegł za mną. Gdy chciałam sięgnąć po pudełko z czerwonymi bombkami, jakiś pięćdziesięcioletni mężczyzna mnie wyprzedził i zrobił to pierwszy. Mąż zauważył moją przygnębioną minę i wcisnął temu facetowi sto dolarów w zamian za bombki.
-Chyba za dużo masz pieniędzy, prezesie. - założyłam ręce na klatce piersiowej.
- Jestem miliarderem, mogę wydawać ile pieniędzy chcę, i na co chcę. - oblizał usta i szedł powoli w moją stronę.
-James!- krzyknęłam gdy objął mnie w talli i przerzucił przez ramie. - A zakupy?!
-Za trzy dni święta, ty marudo weźmiesz długą i gorącą kąpiel, a ja się wszystkim zajmę. - prowadził nas w stronę auta.
-Puszczaj! Nie pozwolę Ci samemu wybierać ozdób. - biłam go pięściami po plecach.
-Więc będę wysyłał Ci zdjęcia wszystkich możliwych ozdób, pasuje? - posadził mnie na miejscu pasażera w naszym nowym Mercedesie.
-Pasuje. - uśmiechnęłam się szeroko pokazując zęby i pozwalając aby mąż mnie zapiął.
-Zrobię Ci ciepłą kąpiel, a następnie tu wrócę. - pocałował mnie w czoło i obszedł samochód na około aby zająć miejsce za kierownicą.

LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz