14. Isabella

2.4K 61 0
                                    

Ten dzień od początku wydawał się być nieidealnym.
Wstałam o szóstej aby umyć głowę, zrobiłam to lecz zmęczona lotem, umyłam się żelem męża. Następnie ubrana już w białą koszule i białe eleganckie spodnie, wylałam na siebie kawę. Wisienką na torcie była dzisiejsza afera w firmie, chyba nikt w życiu mnie jeszcze tak bardzo nie wkurwił, jak sama Chloe Williams.

-Kochanie! Długo jeszcze? - James niecierpliwie tupał nogą przy drzwiach od mieszkania.
-Już, już ubieram sukienkę! - postanowiłam na własną korzyść nie ubierać już dzisiaj nic białego, więc postawiłam na czerwoną sukienkę do połowy uda z kołnierzykiem i dekoltem, a do tego krwisto czerwone szpilki, które pasowały mi do paznokci.
-Ja pierdole...Isa. - podszedł do mnie i obszedł z każdej strony. - Nie pojedziesz tak.- rzucił z nutką zazdrości.
- A właśnie że pojadę. - wzięłam swoją czarną torebkę do ręki i pociągnęłam męża za sobą.
-Za bardzo obcisła! - pociągnął mnie do tyłu, widziałam w jego oczach desperację na co się zaśmiałam.
-Przynajmniej jest na co patrzeć, Solares.
Mężczyzna przygryzł ze złością wnętrze policzka i skierował się w stronę wyjścia a następnie wind.

***
Amanda i Christian z działu finansów właśnie kończyli swoją prezentacje, a ja kątem oka obserwowałam siedzącego koło mnie Jamesa. Mężczyzna nie odrywał ode mnie wzroku, cały czas wypalał oczami dziurę w moim dekolcie, a ja udając że mnie to totalnie nie obchodzi, słuchałam uważnie co mówi trzydziestopięciolatek.
W momencie w którym Christian kończył swoją część pieprzenia o wydatkach, ja poczułam delikatne wibrowanie w mojej torebce. Zaśmiałam się kpiąco bo wiedziałam że to wiadomość od Pana prezesa który siedzi z nosem w telefonie od dwóch minut.

Od: James
Nie prowokuj mnie mała, chyba nie chcesz abym wziął cię tu i teraz... chodź nie ukrywam że zrobię to z wielką przyjemnością.

Do: James
Panie prezesie, ja nic nie robię, i proszę zachowywać się profesjonalnie, inaczej będę musiała to zgłosić.

Od: James
Poskarżysz się szefowi panno Smith?

Od: James
Oh no tak, ja jestem pani szefem.

Do: James
Pomylił mnie pan z kimś, nie nazywam się Smith...

Od: James
Widocznie pomyliły mi się pracownice, pani wybaczy.

Solares odłożył telefon na stół i wstał na proste nogi, wzrok wszystkich skierował się na mojego męża i nastała cisza.

-Koniec zebrania, dokończymy jutro o ósmej. - spojrzał na mnie oblizując usta i chrząknął. - Wracajcie do pracy.
-Panie Pre...
-Dość tego Chloe, wracaj do pracy i nie podważaj mojego zdania! - wrzasnął a kobieta spuściła wzrok i zabrawszy swoje rzeczy wyszła za wszystkimi z sali konferencyjnej.

Również wstałam i skierowałam się w stronę drzwi, jak wszyscy to wszyscy. Chciałam go wyminąć ale złapał mnie ramieniem w talli i przyciągnął do swojego torsu, przylegałam plecami do ciepłej klatki piersiowej mężczyzny, temperatura za wszelką cenę chciała wydostać się na powierzchnie przez białą koszule. Ciepły oddech musną mój kark a ogromna dłoń odsunęła włosy na ucho.

-Dokąd się wybierasz, Solares?- wyszeptał mi do ucha powoli mnie obracając.
-Oh, więc już nie Smith? - parsknęłam próbując wydostać się z jego objęć.
-Zaszła mała pomyłka...- posadził mnie na stole. - Możemy o tym zapomnieć, kochanie? - rozchylił moje nogi i uklęknął. - O wszystkim pomyślałaś, maleńka. - zaśmiał się żartobliwie gdy zauważył że nie mam dziś bielizny, i zanurzył język w mojej kobiecości.
Zatopienie swojej ręki w jego włosach powstrzymały wibracje telefonu który leżał koło mnie. Podniosłam go i zobaczyłam wiadomość od Chloe. Chloe? Po chuj ta lalka Barbie do mnie pisze, nie jest nawet moją asystentką. Podniosłam telefon i weszłam w chat, to co zobaczyłam... zamarłam.
Mężczyzna który właśnie sprawiał mi przyjemność między moimi nogami, podobno pierdolił się wczoraj z tą firmową dziwką! Zatrudniłam ją, bo myślałam że będzie inna niż osiemdziesiąt procent kobiet w tej firmie, ale tak jak mi się wydawało, te plotki które krążyły po firmie o blondynce, są prawdziwe.

LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz