5. James

4.2K 91 0
                                    

Zdjąłem marynarkę i rzuciłem na oparcie fotela. Następnie zrobiłem to samo z krawatem tylko że położyłem go na biurko, aby go za chwile użyć.
Kobieta podsunęła sukienkę do góry, a ja w tym czasie przesunąłem jej koronkowe figi na bok. Zanurzyłem w Isabelli dwa palce i po chwili dołączyłem kolejny.
-Cholera mała, jesteś taka mokra.- mruczałem jej do ucha.
Kobieta wydawała z siebie dźwięki, które uświadamiały mnie, że jest jej dobrze.
-James...
-Shh... nikt nie może nas usłyszeć.
-Ja pieprze, James! - krzyknęła na cały głos.
-Zaraz nie będzie tak spokojnie panno Solares.
-Mhm... podoba mi się ten pomysł. - w jej oczach zapłonęło jeszcze większe pożądanie. Wiedziałem że zaraz coś odwali więc postanowiłem przyspieszyć plan wydarzeń.
- Tyłek w górę pani Prezes. - rozkazałem gardłowym tonem.
Rozpiąłem szybko pas i rozporek a następnie włożyłem w nią penisa szybko i niespodziewanie, Isa jęknęła tak głośno, że słyszała nas pewnie połowa firmy.
-Ciszeeej.- warknąłem.
-Spokojnie...- chichot wydobył się z jej ust. - a...możemy pozbyć się tej koszuli?
-Zajmij się tym. - uśmiechnąłem się i zamknąłem jej usta swoimi.
Po chwili koszula leżała już gdzieś na drugim końcu gabinetu. Ruszałem w niej swoim penisem tak szybko i mocno, że prawie odleciała. Kobieta wbijała mi swoje paznokcie tak mocno w kark i plecy, że porobiła mi rany, to był ból, cholernie przyjemny ból.
-Myślisz że zaraz wparuje tu twoja zazdrosna sekretarka?- wyszeptała mi do ucha.
-Nie zaprzeczam, ale obiecuje że wtedy wyleci z tego budynku.
-Och, mój...Boże...- ciało kobiety wygięło się w idealny łuk.- Cholera, James...
Zamknąłem usta dziewczyny namiętnym pocałunkiem, jęknęła mi w usta, była cholernie bliska orgazmu.
-Mała...- doszliśmy praktycznie w tym samym czasie, Isabella podniosła się z biurka i ledwo stała na nogach.

-Wow, mała spokojnie.- uśmiechnąłem się do Pani prezes.
-Nie mogę chodzić.- zaśmiała się
- Trzeba było mówić, był bym delikatniejszy. - oparłem się tyłem o biurko. - Mam Cię nieść?
-No ta, jasne.- prychnęła.
Podeszłam do dziewczyny i przerzuciłem ją przez ramie.
-James, mam sukienkę...
-Wiem, spokojnie, nie pozwolę aby ktoś jeszcze patrzył na twój tyłek kotku. - pociągnąłem jej sukienkę w dół.- Tylko się nie wierć bo...
-Tak,wiem.- mruknęła.
-Cieszę się. - drzwi do windy się otworzyły, i weszliśmy do środka.
***

- Będziemy spać w jednym łóżku? - stanęła w drzwiach sypialni.
- Wiem że byś nie chciała więc...
-Ale ja chcę spać z Tobą... nie chce być sama.- przerwała mi.- oczywiście jeżeli nie masz nic przeciwko.- zrobiło jej się głupio.
-Nie, nie mam. - oblizałem usta. - Musisz iść ze mną jutro do firmy. Musisz podpisać pare dokumentów.- zmieniłem temat, ponieważ widziałem, że rozmowa o wspólnym spaniu, nie była dla niej komfortowa.
-Oczywiście.
-Posłuchaj, moja główna asystentka, Zoe, jest...suką. Leci na mnie jak pierdolona pszczoła do miodu, zatrudnił ją jeszcze mój ojciec, jest o trzy lata starsza. Chce mnie uwieść, i myśli że jej zaloty na mnie działają, także nie przejmuj się jeżeli jutro powie coś głupiego.
-Nie jestem małą dziewczynką, Solares. A to nie jest prawdziwe małżeństwo.
-Ale udawać trzeba Isabello. Nie chcę Cię zranić więc nie ostrzegam.
-Zranić? -zaśmiała się.- przyzwyczaiłam się do tego skarbie.- przewróciła oczami.
Cholera, z każdą chwilą czuje się przy niej inaczej, lepiej. Boje się że to zajdzie za daleko, że przerodzi się w coś głębszego, a nie mogę na to pozwolić, nie chce jej zranić. Jestem James Solares, człowiek, który jest zdolny do wszystkiego, a Isabella, nie jest gotowa na moją prawdziwą stronę.

LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz