2. Isabella

5.1K 108 8
                                    

Obudziłam się około ósmej, gdy otworzyłam oczy, James leżał koło mnie i jeszcze spał. Stwierdziłam że pójdę się odświeżyć, potrzebowałam zimnego prysznicu.
Gdy wyszłam z łazienki, Jamesa już nie było w łożku, stał na balkonie. Stwierdziłam że wykorzystam tą sytuacje i spokojnie wezmę swoje rzeczy i wrócę do łazienki się ubrać. Gdy już chciałam się obrócić w stronę łazienki, poczułam ciepły oddech na swoim karku i dłonie na tali.
- Dzień dobry, żonko.
- Dzień dobry, mężulku.- odgryzłam się.
- Jak się spało?
- Ym, dobrze a Tobie?- byłam zdziwiona tym pytaniem, nigdy się nie pytał o takie rzeczy. Racja, nigdy nie spaliśmy w jednym łóżku ale... z jego ust takie słowa?
-Ym? Nie lubię takich słów pani Solares. - Zaśmiał mi się do ucha.- Dobrze, w takim towarzystwie zawsze się wyśpię.
- Nie podlizuj się James.
- Ale ja mówię tylko prawdę, w dodatku mam prezent. - spojrzał na moje nagie ramiona po których spływała woda. -Miałem dać Ci go wczoraj, ale trochę nie poszło po mojej myśli.
-A no widzisz, moje życie też nie jest takie jakie chciałam. - po tych słowach, zobaczyłam jak trochę się zdenerwował, z jednej strony, wcale mu się nie dziwie.
-To co? Prezent i śniadanie? - odwrócił szybko temat.
-Śniadania nigdy nie odmówię. -uśmiechnęłam się.
-To dla Ciebie.- szatyn podał mi pudełko, z różową kokardką.
-Dziękuje- odpowiedziałam tylko tyle, no bo co ja bym miała powiedzieć? Dziękuje Ci kochany mężu?
-Może się w przyszłości przydać. - mruknął mi do ucha, po czym je lekko ugryzł.
Odwiązałam wstążeczkę i zdjęłam przykrycie, moim oczom ukazały się czarne body od Victorii Secret, oczy wyszły mi chyba z orbit. Popatrzyłam się na Jamesa z niedowierzaniem.
- O kurwa! - zaraz zaschnie mi w gardle, ja pierdole.
-Wiedziałem że Ci się spodoba.
-Poczekaj, czy ty oczekujesz że będę to nosiła dla Ciebie?
-Ja to wiem maleńka. - Uśmiechnął się do mnie jak jakiś szczeniak z liceum. Widziałam że zaraz rzuci mnie na łóżko i zerżnie tu i teraz.
-Ha! - zaśmiałam mu się w twarz. - Jeżeli myślisz, że będę uległą dziwką, to się mylisz Solares.
-Uwierz mi na słowo, jeszcze będziesz klęczeć na kolanach przed moim fiutem, i błagać abym Cię zerżną.
***

-I jak wasza noc poślubna gołąbeczki?
-Olivier...
-James, no dalej! Było ostro? Nie wstydź się. - zaśmiał się gorzko.
-Tak Olivier, było. - Mój mąż wypuścił po woli powietrze z ust.
-Oho, pan młody wstał dzisiaj lewą nogą. -parsknął.
-Nie miałem czasu na spanie tej nocy, była bardzo produktywna, ale mogę Cię zapewnić że u boku Isabelli, będę wstawał prawą. - James uśmiechnął się do mnie i położył rękę na prawym udzie, a ja prawie zakrztusiłam się arbuzem.
- Przepraszamy Olivier, ale chcemy się trochę wyspać. - wstałam od stołu i pociągnęła Solaresa za koszulę.
- Mmm kochanie, nie tak ostro.- mruczał mi do ucha.
-Nie. Nazywaj. Mnie. Tak! - wykrzyczałam mu gdy drzwi od windy się zamknęły.
-Isa, czy podoba Ci się czy nie, jestem twoim pierdolonym mężem, i to ja będę Cię utrzymywać, więc lepiej bądź grzeczna. - warknął.
-Zarabiać na siebie mogę sama, a jeśli jeszcze raz...-przerwał mi w pół zdania.
- Nie pierdol Isa, za bardzo się denerwujesz kochanie.- James przerzucił mnie przez ramie i prowadził na koniec korytarza.
-James puść!
-Nie ruszaj się.
-Cholera Jame...- nie zdążyłam dokończyć bo mężczyzna klepną mnie mocno w tyłek. -Aaa!- pisnęłam.
-Mówiłem żebyś uważała. - James kopnął drzwi do apartamentu prawą nogą, i rzucił mnie na łóżko.
-I co teraz zrobisz, panie Biznesmenie? -przygryzłam środek policzka.
-Ukaże Cię, pani Solares. Nie jesteś dziewicą, prawda? - Uniósł pytająco lewą brew do góry.
-Ja? Oczywiście że nie jestem głupku.- z jednej strony wiedziałam co zaraz ze mną zrobi, i byłam cholernie napalona, ale z drugiej... kurwa to przecież pieprzony James Solares!
- Cieszę się, nie będę musiał być delikatny.
-Ale mój mąż chyba nie będzie już taki happy, panie James.
-Oj, ale on nie musi o niczym wiedzieć. - mężczyzna zaczął rozpinać pasek, a zaraz po nim rozporek.
-A jeżeli się dowie? Powiem mu że go zdradziłam? - ja pierdole, Isa, co ty robisz?! Idziesz do łóżka z wariatem.
-Zadbam, aby to był nasz mały sekrecik. - kurwa, ten jego lekko ochrypły głos, zaraz zemdleje.
Gdy zostały na nim same bokserki podszedł bliżej łóżka i przyciągnął mnie za nogi do siebie, usiadłam a on zaczął powoli zdejmować moją sukienkę.
Nagle przestał.

-Chcesz tego? Nie chcę Cię wykorzystywać Isa...
-Chcę, ale ty się ociągasz Solares, w momencie gdy jestem kurewsko napalona.- Oblizałam usta.
Jego cholernie wielka ręka przejechała po moim udzie aż dojechała do koronkowych majtek, zsunął mi je, a jego palce zanurzyły się we mnie.
- Cholera, jesteś taka mokra...- wymruczał. - ...dla mnie.
-Mhym...- czułam jak jego palce ruszają się we mnie, szybko i płynnie.
- Zabezpieczasz się ?
-Tak...- cholera, było mi tak dobrze.- cały czas. - Nie przerwałam jeszcze antykoncepcji ponieważ dopiero niedawno zerwałam z chłopakiem, ale przecież jemu tego nie powiem.
-Chcę cie poczuć Isabello, chcę w ciebie wejść i zerżnąć jak dziwkę, byłaś cholernie niegrzeczna. -
James odsunął się i oblizał palce.
- Więc to zrób, Solares. Zerżnij mnie do nieprzytomności.

Gdy zdjął tylko bokserki, jego kutas stał już w gotowości. Był gotowy aby we mnie wejść.
James obwinął sobie moje nogi w okół swoich bioder i we mnie wszedł. Ugryzłam wargę aby nie jęknąć z rozkoszy. Ja pierdole, był taki wielki, a ta literat V na dole brzucha...
- Czujesz się dobrze?- spytał z troską co było dziwne.
-Ta...Tak.- z każdym słowem wydobywał się też słodki jęk z moich ust. James przyłożył swoje usta do moich i zaczął je namiętnie całować, jego język dotknął mojego podniebienia, jadł mnie żywcem.
-James...- jęknęłam, robił to mocniej i coraz mocniej. Moje ciało płonęło, moje ręce dotykały jego ciała, kurwa, on był cudowny! A w dodatku był mój...
-Kurwa- warknął nisko - jesteś cholernie niegrzeczna - jego oczy wędrowały po moim ciele. - a w dodatku taka piękna. - mężczyzna kciukiem masował moją łechtaczkę, a swoim fiutem rozpalał ogień w środku mojego ciała.
-Boże tak!- wykrzyczałam.
-Nie Boże, tylko James. - uśmiechnął się i zaczął ssać moje sutki, były twarde jak kamień, nie dziwie się...

Po krótkiej chwili doszliśmy razem, James opadł bezwładnie na łóżko i przyciągnął mnie do siebie, pocałował w czoło i owinął kołdrą. Leżeliśmy chwile w ciszy aż usnęliśmy, obudził nas telefon Jamesa, to Thomas, zaufany człowiek w firmie.
Solares po skończonej rozmowie rzucił zdenerwowany telefon na łóżko i powiedział że w ciągu dwudziestu godzin, musimy być w Nowym Jorku.

LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz