15. Isabella

2.5K 57 0
                                    

-Śpij. - złożył mi pocałunek na skroni i wyłączył budzik.
-Idę z tobą.- usiadłam na krawędzi łóżka i popatrzyłam w lustro na nasze odbicia.
-Odpocznij, miałaś wczoraj ciężki dzień.- usiadł koło mnie i splótł nasze palce. - Pamiętaj o jednym, nigdy Cię nie zdradzę, maleńka. Nie mógłbym.
-Wiem, przepraszam że tak pomyślałam. - łzy zaczęły mi spływać po policzkach.
-Cii, nie przepraszaj. Ja też jestem zazdrosny jak inny facet się koło ciebie kręci. - szturchnął mnie w ramię, dla rozluźnienia atmosfery.
Zaśmiałam się cicho i podeszłam do szafy aby wyciągnąć jakieś ciuchy na dzisiejszy dzień w pracy.

***

Weszliśmy do windy w podziemnym garażu i wjechaliśmy do lobby. Gdy znaleźliśmy się w polu widzenia pracowników, wszystkie rozmowy i plotki ucichły.

-Panie Solares!- ciemnowłosa kobieta podbiegła do nas, wyglądała jakby przebiegła maraton w szpilach.- Na piątym piętrze pani Williams kłóci się z pana przyjacielem, Michaelem. - wydusiła z siebie na jednym wdechu.
- Wiesz o co chodzi? - spytałam.
-Podobno nie chce przyjąć wypowiedzenia. - na twarzy kobiety pojawił się strach, wyczytał chyba z moich oczu że to się nie skończy dobrze.
-Chodź.- pociągnęłam męża w stronę schodów.
-Schodami? Kochanie jeżeli chcesz kardio to poczekaj do wieczora...
-Na windę będziemy czekaj zbyt długo, a ja chcę dać wpierdol tej blondi. - prowadziłam go pewnym krokiem.
-Nie mieszaj się, szkoda twoich nerwów Isa, ja się tym zajmę. - pościł moją rękę i wyprzedził mnie biegiem na schodach.
Spuściłam wzrok na swoje stopy i wykrzywiłam twarz w grymasie, miałam na sobie szpilki, co by mi przeszkadzało w biegu po schodach. Po chwili namysłu przypomniałam sobie że jestem Isabella Solares, i mogę wszystko. Wzięłam głęboki oddech i wbiegłam na wskazane piętro.

-Nie możesz mnie zwolnić James! - zdesperowana kobieta uklęknęła i zaczęła błagać mojego męża.
James zaśmiał się kpiąco i spojrzał na nią z góry.
-Nie powinno Cię tu w ogóle być, jesteś tu tylko z powodu dobrego serca mojej żony, lecz ups, twój czas minął, Chloe. - odsunął się od niej i podał dokument.
-James...
-Wypierdalaj!- warknęłam. Podeszłam do niej i podniosłam za materiał jej czarnej luźnej koszuli.
-Kim ty jesteś?! Chcesz mi zniszczyć życie?! - popchnęła mnie na szklaną balustradę.
James chciał oderwać ode mnie asystentkę, ale zatrzymałam go gestem dłoni. Zatrzymał się w pół kroku i spojrzał w stronę schodów.
-Uuu a co tu się dzieje? - jego ojciec pokazał się na horyzoncie i potarł o siebie ręce.
-Gdyby nie ty, może teraz ja bym była na twoim miejscu! - wykrzyczała mi w twarz i wpadła w panikę.
-Wątpię. - powiedzieliśmy w tym samym czasie z teściem.
Bryson pościł mi oczko i stanął obok swojego syna.
-A teraz, bierz swoje rzeczy i wyjdź z tego budynku, chyba że wolisz siłą. To wszystko zależy od Ciebie Chloe. - wcisnęłam jej do dłoni dokumenty.
-Wrócę tu, zobaczysz! - zbiegła schodami w dół.
Z samego dołu wykrzyczała:
-Spotka Cię to samo co Jasona, pamiętasz go? - i poszła w stronę wyjścia.
James stał nieruchomo jak słup soli, nie wiedział skąd ona o tym wie, oprócz policji i rodziny nikt nie miał pojęcia o tym zajściu. Bryson popatrzył na syna z rozkojarzoną miną, aż w końcu wydusił z siebie:
-Co tu się kurwa dzieje, synu?
Złość znowu we mnie narosła więc zdjęłam ze stopy jedną szpilkę i rzuciłam prosto w kobietę. Cholera było tak blisko!
Ludzie do około byli w szoku, nawet ja byłam. Nigdy bym nie pomyślała że będę kiedykolwiek tak zazdrosna o jakiegoś faceta, a co dopiero o Jamesa Solares.
Szkoda jedynie szpilki, która tego nie przeżyła.

Do końca dnia nawiedzała mnie jedna ważna myśl, a mianowicie, skąd ona wie o bliźnie i zajściu w Kasynie?

LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz