Akcja rozgrywa się na długo przed narodzinami Zoe i Chloe, jednakże opowiadanie to rozpocznie fabułę książek, gdzie to one będą miały swoje pięć minut. Nie przedłużając, zapraszam do czytania!
*Silvia*
Słońce już jakiś czas temu zaczęło wschodzić nad nowojorskim niebem, zwiastując tym samym, iż najwyższa pora do szkoły. Włożyłam więc na siebie zwykłą koszulkę ciemnoszarego koloru oraz naciągnęłam na nogi czarne rurki. Nie starałam się jakoś szczególnie dbać o swój wygląd, ponieważ w naszej rodzinie to moja bliźniacza siostra Audrey grała pierwsze skrzypce pod każdym możliwym względem. Zawsze była tą lepiej wysławiającą się w oczach matki. Zawsze piękniejszą w oczach ojca. Matka wszak była redaktorką naczelną nowojorskiej gazety, mój ojciec zaś prowadził największą agencję modelek w całym mieście. Właśnie dlatego jesteśmy tak znane... choć jak się zapewne domyślacie, napawa się tym bardziej nasza "królowa stylu," która jest stałym bywalcem w agencji taty. Mnie samej jakoś nigdy tego nie zaproponował, choć tak naprawdę Audrey i ja różnimy się wyłącznie kolorem włosów. I nie, że naturalnie tak jest. To ja przefarbowałam się na brąz, żeby czarno na białym było widać, która z nas jest która. Nie chciałam wyglądać, jak wierna kopia mojej siostruni. Wystarczająco mocną torturę już stanowi fakt, że z twarzy okropnie ją przypominam. Echh, właśnie dlatego tak nie lubię spoglądać w lustro, a jednak od czasu do czasu by wypadało. Niechętnie zerknęłam więc na swoje odbicie, ujrzawszy w nim wysoką dziewczynę o małych niebieskich oczach oraz długich brązowych włosach. Audrey przeciwnie jest krótko ściętą blondynką, lecz poza tym wzrost, sylwetka, co tu dużo mówić, jednojajowe bliźniaczki w najczystszej formie. Zresztą, dlaczego miałabym w ogóle porównywać się do tej egocentrycznej królewny? Nie obchodzi mnie ani ona, ani mama z ojcem, którzy zauważają tylko i wyłącznie ją. Ja mam swoje życie i nie potrzebuję atencji otoczenia ze wzglądu na nazwisko. Kiedy jako tako byłam gotowa, wyszłam ze swojego pokoju, po czym skierowałam się do jadalni. Moi rodzice już tam byli, a wraz z nimi Noel, nasza gosposia, która właśnie podawała nam śniadanie.
- Witaj, Silvio. Miło cię widzieć. - gdyby gosposia nie posłała mi miłego uśmiechu, mama z tatą pewnie w ogóle nie zwróciliby uwagi na moje pojawienie się w jadalni. Chociaż nie wiem, czy taka opcja nie byłaby dla mnie lepsza.
- Silvia, czy naprawdę tak trudno jest się lepiej ubrać? - mama zlustrowała mnie oceniającym spojrzeniem. Nie odpowiedziałam jej na tę kąśliwą uwagę. Po niedbałym wywróceniu oczami usiadłam przy stole i zabrałam się za owsiankę przygotowaną mi przez Noel. Ukradkiem zerknęłam na lewy profil naszego ojca. Jego blond włosy idealnie komponowały się z pierwszymi oznakami siwizny. Błękitne oczy mimo wieku wciąż nie utraciły swego młodzieńczego połysku, o ile ten... o ile ten oczywiście nie skierował ich akurat na mnie. Mama też miała błękitne oczy, jednakże jej włosy okryte były drogą farbą. Dzięki niej oraz starannemu makijażowi, kobiecie można byłoby odjąć z dobre dziesięć lat od jej faktycznego wieku.
Ojciec nie zwrócił uwagi na to, że mu się przyglądam, gdyż całą swoją uwagę poświęcił na czytaniu gazety. Nie pochodziła ona z redakcji mamy, więc pewnie czyta o tym, co ludzie sądzą o jego agencji. Oczywiście wszystkie spojrzenia padły ku wejściu do jadalni, gdy stanęła w nim nasza przekochana gwiazdeczka.- Audrey, wyglądasz cudownie, jak zawsze. - matka pocałowała policzek swojej ukochanej córki.
- Dziękuję, mamo. Ty także wyglądasz olśniewająco. Najpiękniejsza redaktorka, jaką widział świat. - moja siostra posłała jej ten swój słodki uśmiech, po czym usiadła tuż obok ojca.
- Tatusiu, tak się akurat składa, że mam wolne popołudnie, a tobie z całą pewnością przyda się dziś w agencji taka wspaniała modelka, jak ja. Wszystkie inne są niegodne twojej uwagi. - Audrey skrzywiła się pogardliwie.
CZYTASZ
Miraculum : Sieć Intrygi - pamiętnik tej drugiej
FanfictionKto by nie kojarzył bajki "Piękna i Bestia." Urodziwa dziewczyna, która pokochała potwora. Potwora, pod powłoką którego krył się królewicz o złotym sercu. NIGDY nie słyszałam większej bzdury. W moim przypadku piękna nie cofnie się przed niczym, by b...