*Audrey*
Starr od kilku godzin nie dawała znaku życia. Nie przejmowałam się tym jednak, pewna będąc, iż kwami finalnie i tak do mnie wróci. To wszak jej obowiązek, by wykonywać polecenia swojej pani. A panią jej, jak wiadomo, jestem tylko i wyłącznie ja. Mam tylko nadzieję, że ta pospieszy się ze swoim powrotem, ponieważ mam zamiar wypytać ją o ludzi, którzy podrzucili mi pudełko ze spinką świetlika. Prawdę mówiąc, osobiście nigdy się tym nie interesowałam. Z reguły to Czarna Wdowa była od zadawania niedorzecznych pytań na ten temat. Sytuacja się jednak zmieniła, ponieważ okazało się, że Randall również interesuje się naszym pochodzeniem. Zamierzałam więc zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby dowiedzieć się o nim możliwie jak najwięcej. Później będę mogła mu sporo przekazać. Najlepiej podczas randki. Wtedy to Rand już na pewno będzie mną zachwycony. Usłyszałam, że ktoś wchodzi przez okno do mojego pokoju, więc wstałam z krzesła przy toaletce z zamiarem ochrzanienia Starr za tak długą nieobecność. Oczekując wszak na nią, musiałam przełożyć swoją co wieczorną kąpiel odprężającą już o drugą godzinę, co jest niedopuszczalne. Totalnie niedopuszczalne. Ku mojemu zdegustowaniu, okazało się, że Starr nie wróciła sama. Towarzyszyła jej ta cała Sroka. Chyba tak jej było. Nieważne zresztą.
- Audrey Rito, z początku wydałaś nam się godną opiekunką miraculum Świetlika. Jednakże zważywszy na twoje ostatnie poczynania, twoja misja dobiega końca. Jesteśmy zmuszeni pozbawić cię twego magicznego klejnotu, jak i tytułu Świetlnej Trzmielicy. - wyśmiałam słowa tej totalnie żałosnej ptaszyny. Kim ona w ogóle jest, że może od tak tu wchodzić i żądać ode mnie oddania miraculum?
- Słuchaj no, paniusiu. Nie mam pojęcia, za kogo się uważasz i nie obchodzi mnie to, ale jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że pozwolę ci odebrać moje miraculum.
- Jestem uczennicą strażnika, a ty nie okazałaś się godna, by dzierżyć moc sukcesu.
- Trzeba wam było zacząć myśleć przed powierzeniem jej przypadkowej osobie. - jak na złość, w moim pokoju pojawił się jeszcze ten wyliniały kundel.
- Ja i mój mistrz zrobiliśmy, co konieczne, by ukrucić wasze szkodliwe działania na rzecz miraculów, Biały Wilku.
- Mnie to nic nie obchodzi! - tupnęłam nogą, wcinając się do rozmowy.
- Nie obchodzisz mnie ani ty i te twoje "okazanie się godną." - wskazałam palcem na Srokę.
- Ani ty i te twoje "szemrane interesy." - tym razem wskazałam na Białego Wilka.
- Liczy się tylko to, że miraculum Świetlika jest moje i nie mam zamiaru go nikomu oddać. Starr pora zabłysnąć! - przeszłam przemianę, po czym nie czekając na niczyją reakcję, użyłam swoich mocy, by móc umknąć swoim prześladowcą. Miałam tylko pięć minut do zwrotnej przemiany, ale musiałam im uciec, bo tylko tak mogłam zachować swoje miraculum.
*Silvia*
Miałam w planach zacząć szykować się do spania, jednakże zaintrygowały mnie odgłosy dobiegające z pokoju Audrey. Niby nie powinnam się tym przejmować, zważywszy na fakt, iż moja siostra z nagła stała się dawną bezduszną sobą. Coś jednak nie pozwoliło mi od tak zignorować słyszanego dźwięku, więc mimo wszystko, postanowiłam jednak zajrzeć do niej i sprawdzić, o co chodzi.
- Audrey? Audrey, wszystko gra? - nikt mi nie odpowiedział. Pokój był pusty, więc moja kwami pozwoliła sobie swobodnie wylecieć z kaptura w kształcie głowy kota będącego częścią moich dresów do spania.
- Chyba jej nie ma.
- Ale co w takim razie... - nie dokończyłam wypowiedzi, ponieważ z okna dostrzegłam bardzo niepokojący widok. Świetlna Trzmielica, moja dawna partnerka, była ścigana nie dość, że przez Białego Wilka, to jeszcze przez innego osobnika w ciemnym kombinezonie. Czyżby kolejny protestant? Musiałam to sprawdzić.
CZYTASZ
Miraculum : Sieć Intrygi - pamiętnik tej drugiej
FanfictionKto by nie kojarzył bajki "Piękna i Bestia." Urodziwa dziewczyna, która pokochała potwora. Potwora, pod powłoką którego krył się królewicz o złotym sercu. NIGDY nie słyszałam większej bzdury. W moim przypadku piękna nie cofnie się przed niczym, by b...