12. Pionek już na planszy

34 4 1
                                    

*Silvia*

Przyszłam dzisiaj do szkoły razem z Audrey, ta jednak szybko wybyła do swoich przyjaciółek. Ja przystanęłam jeszcze na chwilę, na dziedzińcu szkoły dojrzawszy Randalla. Uśmiechnęłam się ciepło, czując jak serce zaczyna bić mi z kilkanaście razy szybciej.

- Czyli mam rozumieć, że nie będziesz już próbowała tkać sieci, by poznać jego sekrety? - Tekkla wyjrzała z mojej torebki, posyłając mi przenikliwe spojrzenie.

- Nie. Postanowiłam zdać się w tej kwestii na los.

- Chciałaś powiedzieć, na tę całą Obłąkaną Owcę.

- Daj spokój, Tekkla. Sama w kółko mi powtarzasz, że na miejsce Audrey mam postawić sobie innego wroga. Ten cały Biały Wilk wydaje się być jak najbardziej odpowiedni. No weź, okazja wręcz przyszła do mnie sama. Aż żal z niej nie skorzystać.

- Posiadanie wroga, to jedno. Teraz musisz go ustawić do pionu, i to zanim... - kwami nie powiedziała nic dalej, ponieważ czym prędzej musiała się ukryć. Randall szedł akurat w moją stronę. Już bez skrępowania przytuliłam go na przywitanie. Trwając w tym geście, chłopak dał mi buziaka w czoło, co wywołało rumieniec na mojej twarzy.

- Aż tak ciepło nie ma. Gorączkę masz? - zagadał z nonszalanckim uśmiechem.

- A spadaj. - trzepnęłam go w ramię w ramach kary za kpienie sobie z mojego obecnego koloru policzków.

- Wyspałeś się? Zaczynamy dzisiaj historią, a ja nie mam zamiaru słuchać twojego chrapania podczas lekcji. - odgryzłam się od razu.

- Niespecjalnie. Jakoś nie umiałem zasnąć. Za dużo myślałem. - Rand chwycił mnie za rękę, po czym oboje ruszyliśmy w kierunku szkolnego budynku.

- A o czym tak intensywnie myślałeś? - uśmiechnęłam się zadziornie.

- Wiadomo, że o tobie.

- Spróbowałbyś odpowiedzieć inaczej...

*Meredith*

Ukryta na dachu budynku szkoły obserwowałam, jak Randall prowadzi się ze swoją nową sympatią. Takiego uśmiechniętego to ja go nie widziałam, kiedy był ze mną. Rand musiał naprawdę się w niej zakochać. Doskonale się składa.

- Nie masz zamiaru mu odpuścić, co? - odziany w kostium Koali, Harry spojrzał na mnie lekko spod łba.

- Nie. Już wczoraj zdołałam obrócić tę niunię przeciwko niemu. Było to dziecinnie proste, gdyż Silvia nic nie wie o tobie, o mnie, o protestanctwie. Randall wszystko przed nią zataił.

- Zauważ, siostro moja, że w każdej chwili może to ulec zmianie.

- Nie... Randall jest nazbyt wierny naszym zasadom, a te jak wiesz, kategorycznie zabraniają nam ujawniać naszych tożsamości oraz tajemnic związanych z protestanctwem osobom z zewnątrz.

- To, co Sangre uważa za swą największą siłę, okazuje się teraz jego największą słabością. - Harry uśmiechnął się zadowolony.

- Otóż to, bracie. Niebawem Randall dostanie nauczkę, którą popamięta na długo. I może, kto wie... - spojrzałam na właściciela miraculum koali.

- I nam uda się wyjść na tym z korzyścią. - Harry milczał przez chwilę, wiedząc doskonale, jak bardzo boję się jego skazania. On sam zapewne równie mocno się go bał. Chociaż nie okazywał tego, pewna byłam, że Harry nie zaprzestał myśleć o tym, co go czeka, gdy protestanci działający dla Sangre'ów w końcu go dopadną.

- Ujawnienie przed protestanctwem wizji dotyczącej Szkatułki Matki byłoby zbyt niebezpieczne. My sami musimy zaniechać nieszczęściu. Wtedy dopiero prawo przestanie mnie ścigać.

Miraculum : Sieć Intrygi - pamiętnik tej drugiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz