*Silvia*
W kostiumie Świetlnej Wdowy udałam się pod budynek, gdzie rezydują rodzice Randalla zarówno, jako nierzucający się w oczy biznesmani, jak i ambitni protestanci ścigający posiadaczy miraculów z całego świata. Nie dziwota, że już przy samym wejściu ujrzałam ochronę. Niby mogłam ich oślepić i wejść, ale musiałam mieć na uwadze, że w przeciwieństwie do Randalla, mogłam użyć swoich mocy wyłącznie raz. Światło mogło okazać mi się bardziej potrzebne tam w środku. Niemniej jednak uświadomiłam sobie, że sama to ja sobie nie poradzę na pewno. Bez wahania chwyciłam za broń i za jej pomocą wpierw wybrałam numer do Białego Wilka, a później do samego Randalla. Ani razu nie odebrał. Zatem, co teraz? Jakie miałam inne opcje? Audrey automatycznie nie wchodziła w grę. Dopiero co odebraliśmy jej miraculum. Powierzenie jej go znowu, naiwnie wierząc, że tym razem nam pomoże, byłoby skrajnie nieodpowiedzialne. Cóż, pozostaje jeszcze jedna osoba, jak nikt znająca się na dywersji. Ponadto ta z całą pewnością nieraz była już w tym budynku, zatem na pewno zorientuje się, gdzie trzymają Dianę. Nie wiem na ile będzie skłonna mi pomóc, ale przecież Randall mi zaufał. Choć wydarzyło się między nimi naprawdę sporo, na ten moment będzie musiało jej to wystarczyć. Po przekonaniu samej siebie do słuszności owego pomysłu, wyszukałam w kontaktach numer do Obłąkanej Owcy. Miałam szczęście, że Meredith była akurat pod przemianą, gdyż odebrała od razu.
- Silvia? Czemu dzwonisz do mnie, a nie do Randalla? Coś się stało?
- Rand nie odbiera, a ja mam coś ważnego do zrobienia. Wiem, że już mocno podpadłaś protestanctwu, ale potrzebuję twojej pomocy. Chodzi o Dianę...
- Dobra, gdzie jesteś? - spytała, jakby sama nie dowierzała w to, jak szybko zgodziła się mi pomóc. Ja sama byłam w szoku. Przecież nawet nie wyjaśniłam jej szczegółów.
- Pod siedzibą protestanctwa.
- Okej, nie ruszaj się stamtąd. Zaraz tam będę. - faktycznie Obłąkana Owca pojawiła się tuż obok mnie w mniej, niż dziesięć minut. Wygląda na to, że była w okolicy.
- Słucham w takim razie. Czemu uczennica strażnika jest tak ważna, że ryzykujesz dla niej utratę miraculum i swojego chłopaka?
- Muszę dostać się do środka i pogadać z jego rodzicami na jej temat. - wyjaśniłam pokrótce, dochodząc do wniosku, że zdecydowanie lepiej będzie, jeśli uwolnię Dianę w cywilizowany sposób. Przedstawiając władcom miraculów niezbite argumenty, które zaświadczą o mej racji. Jak to powiedział sam strażnik, on był winien, ale jego uczennica już nie.
- Ty chyba zwariowałaś. Silvia, ile razy Randall ma ci to jeszcze powtarzać? Zero chodzenia do jego rodziców. To nie są ludzie, którzy prowadzą rozmowy przy kawie i herbatnikach.
- Nawet, gdybym przyszła do nich z tym w rękach. - otworzyłam trzymają w dłoniach szkatułę, ukazując zawarte w niej miracula. Meredith wytrzeszczyła oczy, rozumiejąc już, czym jest przedmiot będący obecnie w moim posiadaniu.
- Skąd ją masz?!
- Strażnik chciał, żebym przekazała ją Dianie... Przed swoim odejściem. Uczynił ją nową strażniczką Szkatuły Światła.
- Nie no, coraz lepiej. - szepnęła, zakrywając oczy dłonią.
- Nie mam pojęcia, w czym problem. Diana nie jest winna temu, że Audrey dostała miraculum Świetlika. To miałam być ja.
- No właśnie. Silvia, może i według strażników darem z niebios okazałaby się posiadaczka miraculum żyjąca z protestantami w harmonii. Ale dla nas to nic innego, jak doprowadzenie do sytuacji, w której następca protestanckiego zwierzchnistwa chodzi z wrogiem. To jawna próba manipulowania nim.
CZYTASZ
Miraculum : Sieć Intrygi - pamiętnik tej drugiej
FanfictionKto by nie kojarzył bajki "Piękna i Bestia." Urodziwa dziewczyna, która pokochała potwora. Potwora, pod powłoką którego krył się królewicz o złotym sercu. NIGDY nie słyszałam większej bzdury. W moim przypadku piękna nie cofnie się przed niczym, by b...