16. Dla kogo pracuję?

29 5 4
                                    

*Meredith*

Chciałam wiedzieć, jak to się stało, iż zeszłej nocy Silvii udało się umknąć spod łap Randalla. Nie była to rzecz jakoś szczególnie oczywista, gdyż doświadczenie mojego byłego nie pozwoliłoby mu na przegranie z amatorką. Cokolwiek wydarzyło się między nimi, żadne z nich nic nie powie. Musiałam sama ustalić, co i jak. W tym celu przywdziałam kombinezon Obłąkanej Owcy i ruszyłam w nim na miasto. Miałam nadzieję, że w miejscu konfrontacji Białego Wilka i Czarnej Wdowy uda mi się natrafić na jakąś poszlakę. Gdybym po drodze natknęła się na Randalla, nic bym sobie z tego nie zrobiła. Niestety jednak, na drodze stanął mi jego ojciec, obecny władca protestanckiego świata Edward Sangre znany również, jako Tokage. Towarzyszyło mu trzech protestantów z mniej znaczących rodzin. W każdym bądź razie tak zgaduję, gdyż nie potrafiłam skojarzyć ich miraculów z żadnymi konkretnymi nazwiskami.

- Żadnych gwałtownych ruchów, dobrze ci radzę. Załatwimy tę sprawę polubownie. - oznajmił sucho.

- Po moim trupie. Zlicz me owce! - próbowałam uśpić mężczyzn, lecz ci zdołali wybronić się od zaśnięcia siłą własnej woli. Dało mi to kilka cennych sekund na ucieczkę. Puściłam się więc biegiem po dachach. Nie obchodziło mnie, dokąd biegnę. Bylebym tylko zdołała im uciec.

- WRACAJ! - usłyszałam za sobą, więc przyspieszyłam. Nie byłam pewna, czego ode mnie chcieli. Tożsamości Czarnej Wdowy? Co gorsza, Harry'ego? O cokolwiek chcieli mnie posądzić, wiedziałam jedno. Randall odziedziczył upór po swoim ojcu. Edward nie odpuści, póki nie dostanie, czego chce. Mimo wszystko, próbując zachować zimną krew, wypuszczałam swe owieczki, by uśpić mężczyzn, gdy ci są w biegu. Nie odniosłam oczekiwanego rezultatu. Protestant posiadający miraculum kreta wyrósł przede mną dosłownie spod ziemi. Zdradliwy moment mego rozkojarzenia wystarczył, by cała trójka zdążyła mnie dogonić. Zostałam otoczona.

- Obłąkana Owco, jesteś oskarżona o wypuszczenie w obieg niezbadanego miraculum. Powierzenie go osobie nieznanej. Niezwiązanej z protestanckim klanem. Z twojej winy jakiś przypadkowy cywil bezkarnie włada mocą intrygi. - miałam dziką ochotę napluć mu faktami w twarz, oznajmiając wszem i wobec, że to jego obecna synowa jest owym "przypadkowym cywilem." Nie zrobiłam tego jednak ze zdrowego rozsądku, ale także z faktu, iż nie wiedzieć czemu, Czarna Wdowa pojawiła się znienacka.

- Może mi pan wierzyć, nie przypadkowy. - wykorzystując zdezorientowanie protestantów, Silvia spętała wszystkich siecią. Całkiem fachowo, muszę przyznać. Chciałam ją ostrzec przed Tokage, który posiadając miraculum jaszczurki, pozyskiwał zdolność przeciskania się przez wszelakie otwory. Nie zdążyłam. Pan Sangre mnie ubiegł, wykorzystując tę umiejętność do wydostania się z więzów.

- Głupia dziewucho, nie masz za grosz poszanowania dla klejnotu, który dzierżysz w dłoni. - chciałam zabrać głos w tej sprawie, ale Wdowa mnie ubiegła.

- Skąd pan może to wiedzieć? Nawet mnie pan nie zna. - spytała zirytowana, przystępując do ataku. Co ona wyprawia? Dobra, może i jakimś cudem udało jej się przetrwać pojedynek z Randallem, ale z jego ojcem wcale nie pójdzie jej tak łatwo.

- Co ty wyprawiasz?! Uciekaj stąd! - próbowałam nakłonić dziewczynę do odwrotu. Z marnym skutkiem. Silvia jest równie uparta, co jej chłopak. No proszę, niby pochodzą z dwóch różnych światów, a jednak jest coś, co ich łączy.

- Spokojnie, dam radę. - Czarna Wdowa wywróciła się o ogon z kombinezonu Tokagena dosłownie moment po wypowiedzeniu tych trzech słów. I pomyśleć, że przez ułamek sekundy naprawę sądziłam, że jej się uda. Choć, gdyby tak otrzymała jakąś niewielką pomoc od losu...? Jak podejrzewałam, ludzie Sangre'a byli pochłonięci oglądaniem walki. Uśmiechnęłam się pod nosem, ponieważ tyle mi wystarczyło, bym zdołała wszystkich ukradkowo uśpić. Także i Silvia zdołała ściągnąć na siebie uwagę Tokagena na tyle długo, bym mogła wywołać magiczny sen również u niego. 

Miraculum : Sieć Intrygi - pamiętnik tej drugiejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz