Dream! Sans x Child! Two-Tailed Fox! Reader

67 3 0
                                    

Dawno, dawno temu.. Pewnej kobiecie narodziło się dziecko a dokładnie to mała dziewczynka. Była urocza, ale był jeden powód, dla której ją bardzo kochali. Urodziła się jako dwu-ogonowy lis. Urodziła się z tym darem. Te dziecko nazywało się [T/I], a dokładnie to byłaś ty!

Zapraszam do czytania! <3

Od teraz [T/I] ma 5 lat. Bardzo kochała swoich rodziców. Bardzo kochała siebie, akceptowała siebie jaka jest. Kochała ludzi tylko, że ludzie nie kochali jej. Bo urodziła się inna. Nie akceptowali ją, jak i jej rodziców, którzy byli uważani za potwory, które powinno się wyrzucić do Podziemia, tak jak inne potwory. Ojca straciła, widziała jak ludzie zabijali jej ojca. Kochała go całym sercem. Chronił ją, jak i jej matkę. Od teraz [T/I] musi wraz z matką się ukrywać, aby nie zostać złapanym przez ludzi

 Od teraz [T/I] musi wraz z matką się ukrywać, aby nie zostać złapanym przez ludzi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Perspektywa [T/I]

Przytulałam się do ogona mojej mamy. Moja mama popatrzyła się na mnie zatroskanym wyrazem twarzy. Wiedziałam co chce zrobić. Chciała nas chronić przed niebezpieczeństwem, przed złymi ludźmi. Usłyszałam głośny trzask, poruszyłam swoimi lisimi uszami, które poczuły niebezpieczeństwo. To ono się zbliżała..

- Shh.. - uciszyła mnie mama - Teraz cicho kochanie, to nas nie znajdą.. - powiedziała, biorąc mnie na ręce, przytuliła mnie do siebie - Zamknij oczy kochanie - szepnęła mi do ucha

Tak jak powiedziała, posłuchałam jej i zamknęłam oczy. Czułam jak powietrze wieje. Znowu uciekaliśmy z dala. Cały czas uciekamy, ale usłyszałam strzał. Upadłam na trawę, wstałam otrzepując bose stopy i spojrzałam na mamę. Była cała we krwi..

- M-mamo! - pisnęłam a w moich oczach kształciły się łzy

- Uciekaj.. - szepnęłam, krztusząc się krwią - Kochanie, uciekaj.. - powiedziała a jej głos cichł coraz gorzej, aż nie poruszyła się

Chciałam jej pomóc, ale usłyszałam głos ludzi a raczej ich śmiech. Był mroczny i to za bardzo. W moich oczach były łzy

- Ooo! - zaśmiał się jeden człowiek - Zobacz co się stało! Mały potwór nie ma już mamusi i co teraz zrobi? - zachichotał, podchodząc do mnie, ale ja zaczęłam się wycofywać - Michael bierz ją! - krzyknął jeden z nich

Rozszerzyłam oczy ze strachu i zaczęłam uciekać, ile potrafiłam. Wiedziałam, że nie mam z nimi szans. Aż w końcu potknęłam się o gałąź, upadając się i to raniąc się w kolana. Poczułam jak chwyta mnie za tył, a dokładniej za włosy

- Ooo! Widzisz lisku? Raczej nie potrafisz tak szybko uciekać, co nie? - zaśmiał się, pisnęłam z bólu, próbując się mu wyrwać, ale to nic nie dawało, był za silny

Płakałam głośno, ile dałam, aż w końcu poczułam uderzenie. Przygryzłam wargę, a moje policzki były różowe od płaczu, ale jeden miał siniaka od uderzenia

Dotarliśmy w końcu. Widziałam duże wojsko, ale gdy mnie widzieli, uśmiechnęli się i mierzyli z broni, używając mnie jako tarczy

Widziałam inne potwory, które patrzyły się na mnie ze zdziwieniem, jak i przerażeniem

- T-to.. B-boli..! Puść, p-proszę..! - krzyknęłam, ale on mnie rzucił w stronę potworów, rzucając jak jakiś przedmiot

Próbowałam wstać, ale nie potrafiłam, bo moje ręce były posiniaczone i bolesne. Nic nie potrafiłam, bo za bardzo mnie to bolało..

Zamknęłam oczy, układając ręce w trójkąt, próbując wezwać najlepszego przyjaciela: Monya. Rodzice uczyli mnie jak ją wzywać, na wszelki wypadek, gdyby coś się działo..

[Część druga, będzie za parę dni lub prawdopodobnie jutro! <3]

Sans AU'S x Reader [One Shots]Where stories live. Discover now