12. Daro

1.8K 137 18
                                    

Jest tak zdeterminowana, by wystukać frustrację, że aż nie mam sił jej odmawiać, co nie znaczy, że nie próbuję.

– Nerwy w konserwy Iza – proszę ją łagodnie między pocałunkami, od kiedy się na mnie rzuciła.

– A to nie o to chodzi, by dać upust emocjom? – szepcze, rozpinając mi koszulę.

– Nie takim. – Przytrzymuję jej ręce. – Chyba, że zrobimy to po mojemu.

Waha się.

– Zaproszę i nawet poproszę, ale wejdziesz?

Mam ochotę parsknąć śmiechem.

– Wejdę.

Szybko składam buziaka na jej ustach, uśmiechając się niewinnie. Wiem, że ma pierdolca na punkcie dołeczków.

Tak, kobiety, jesteście przewidywalne (teraz przewracam oczami na waszą przewidywalność).

– Ale na swoich zasadach. – Unoszę brew, czekam.

Gdy przytakuje, to jakby zielone światło rozbłysło na autostradzie.

Nareszcie!

Oczywiście, że się na nią rzucam, bo do aż końca ma być nieświadoma mojego ukrytego celu. Pożeram jej usta w pocałunku, przed którymi się w końcu nie broni, a nie dalej jak wczoraj mało ją chuj nie strzelał, jak próbowałem być czuły.

Maleńka, to się zdziwisz.

Ścieżka do łóżka jest usłana ciuchami, które na nią ciskam, i to dosłownie. Klękam, podciągam Izę za nogi do krawędzi materaca i mocno zasysam łechtaczkę.

– O kurwa – piszczy, próbując wygiąć się w łuk.

– Przeklnij jeszcze raz, a kończymy imprezę – szepczę przy jej cipce, lekko na nią dmuchając.

– Daro – warczy, oburzona, że śmiałem przerwać.

Doprawdy, zabawna jest.

– Lepiej. – Cmokam. – Tylko to „Daro" tak bardziej w euforii poproszę.

Mocny atak na najbardziej erogenne miejsce w całym jej ciele jest zamierzony. Musi wystukać nerwy w pierwszym orgazmie, bo kolejne, jeśli nadejdą, a taką mam nadzieję, będą należeć do zupełnie innego rodzaju. Dlatego z pełną pasją podchodzę do wyznaczonego zadania, a ona aż drży, trzymając mnie za włosy z tyłu głowy.

No, to teraz edukacja?

– Lepiej? – Zawisam nad nią, zaglądając jej głęboko w oczy.

– Kontynuuj. – Uśmiecha się anielsko, oplatając mnie nogami w pasie.

– Dziś ja prowadzę, więc puszczaj.

Posłusznie rozplątuje nogi, a wtedy ja wracam do lekcji, składając na jej szyi delikatne pocałunki.

– Daro, no... – Aż przykłada dłonie do głowy w akcie frustracji.

– Jeszcze raz mnie pouczysz, a od jutra możesz sobie szukać sztucznego penisa – warczę cicho.

Dobrze, że zaczyna chichotać. Wracam do szyi. Przez chwilę milczy, a potem lekko wzdycha, jakby ją to nudziło.

Maleńka, no i po co te kłamstwa? Jakbym nie był świadom tego, jak cię to nakręca.

Gdy zajmuję się jej piersiami, zaczynam odczuwać jej przyspieszony oddech, więc skupiam się na nich. Potem zjeżdżam niżej i, niestety, wyczuwam, jak sztywnieje.

Zabiję tego chuja, przysięgam sobie, muskając każdy centymetr rany.

Iza drży, więc przerywam, lekko się niepokojąc. Nie płacze, ją to... wkurwia?

1. REGUŁY I UKŁADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz