10. Iza

1.8K 142 55
                                    

Jest tak, jak opisywał: strefa walki wręcz to sami faceci. Dobrze, że jest rano, mało ludzi. Mimo to, wychodząc z windy, mam odruch, by stąd uciekać do Daleko, ale jeśli to zrobię, Miron stwierdzi to samo co ojciec: teren jest dla prawdziwych policjantów.

Komputery to mój żywioł: znajdę nielegalne nadużywania słów kluczy, przeszperam wiadomości na wszystkich komunikatorach (no chyba że ktoś jest nie w ciemię bity i umie zmieniać kody szyfrowe kanałów grup na Telegramie, to schodzi odrobinę dłużej), na czatach randkowych wychwycę pedofila, który zostanie ukarany, ale ja jestem tylko córeczką tatusia, co zbajerowała przestępcę za biurkiem, a ujęła go prawdziwa policja. To nie to było moim celem, gdy szłam do Szczytna.

Toczę wzrokiem po zebranych gościach. Wkurza mnie, jak mnie lustrują.

– Jak myślisz, Daro... – specjalnie pytam na tyle głośno, by usłyszało mnie trzech zebranych bicepsów – sperma popłynie tutaj na parkiet czy zaczną se gruchy walić dopiero pod prysznicem.

Darek uśmiecha się leciutko.

– Przekąskę wziąłeś ze sobą? – zagaja Jedynka.

Będę ich nazywała Jedynką, Dwójką i Trójką, bo raz, że nie mam ochoty zapamiętywać imion, a dwa, że oni, jak dla mnie, niczym się od siebie nie różnią.

– Nowa w drużynie. – Daro wita się z karkami. – Iza to....

On serio chce mnie przedstawić.

– A kogo to obchodzi? – Macham ręką, olewając zapoznawanie się. – Cześć, jestem Barbie. – Uśmiecham się słodko. – Idziemy już? – Zerkam niby smutno na Darka, ignorując koksów. – Zasypiam.

– Z tym spaniem mogę ci pomóc – mówi Dwójka, oblizując wargi.

Aż mi się złe wspomnienia załączają.

– Prędzej mnie zgnieciesz, niż uśpisz, wiec wybacz, nie skorzystam. – Wyszczerzam zęby, niemal nimi zgrzytając.

– Zawsze możesz być na górze.

Dwójkę chyba jednak kręci perwersja. Szkoda, liczyłam, że onieśmielę chujka jak Kena.

– Na górze może mieć mnie tylko on. – Wskazuję na Darka. – Tak po partnersku. Idziemy? – Ponownie zerkam na Daro, a ten, przysięgam, aż wibruje od powstrzymywanego śmiechu.

– Ona tak ciągiem? – zwraca się Trójka do Darka, wskazując na mnie.

– Ona – podkreślam, by dotarło – tu stoi.

Trójka zerka na mnie, wkurwiony, ale momentalnie opanowuje nerwy.

– Och, przepraszam – wymawia jak zawstydzona kobietka. – Nie zauważyłem.

– Jakbyś tak łba nie zadzierał, to byś zauważył. – Zwężam oczka, bo nienawidzę, jak mi się wzrost wypomina.

– Chyba dawno cię ktoś porządnie nie zerżnął, bo aż się prosisz. – Trójce pojawia się żyłka na skroni. On sam zniża łeb, tak jak każdy glina, przez co znajduje się zdecydowanie za blisko.

– Problem.

Słysząc ten głos, zastygam ze zdziwienia, i to nie tylko ja, bo koksy razem ze mną.

– Cześć, Iza. – Całuje mnie w policzek. – Pytam, czy jest problem.

Łuki pojawiający się znikąd wzbudza tu respekt? Wśród gliniarzy.

– Zapoznanie klasowe. – Daro już ostatkiem sił powstrzymuje się, by nie jebnąć salwą śmiechu.

1. REGUŁY I UKŁADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz