21. Iza / Daro

1.7K 136 27
                                    

Iza

Patrzę na śpiącego mężczyznę, który kolejny raz oplótł mnie ramionami, jakby w obawie, że ucieknę. Tylko gdzie? Po co? Przed nim? Myślał, że mnie wystraszy, odstraszy? Szaleniec! Jak miałabym czuć strach, skoro Daro dobrowolnie zdecydował się zdjąć ze mnie brzemię zemsty kosztem samego siebie? To dług, którego nigdy nie spłacę. Wiem co to honor i jak bardzo zawsze chciałam być na czysto ze swoim życiem. On doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

Nigdy nie uczyłam się żadnych obcych języków oprócz angielskiego i rosyjskiego, z czego bliżej mi do wschodnich niż do zachodnich, lecz słowo „Sicario" znałam od dawna. Zabójca, wynajęty morderca, najemnik – tak się o nich mówiło za czasów szkoły w Szczytnie. Krążyły też plotki, że istnieje grupa ludzi; mścicieli rozsianych po całym świecie i działających dla większego dobra, oczyszczających nasz świat z szumowin, ale nie tego się spodziewałam, poznając nadkomisarza Struzika. Daro w szeregach Sicario? Czy aż tak ciężko w to uwierzyć, skoro przeszedł, co przeszedł?

Zerkam na niego ponownie. Gładzę go delikatnie po dołeczku na policzku, nie spodziewając się, że może mieć tak lekki sen.

– Patrzysz jakoś dziwnie – szepcze, zaspany.

– Potrzebuję cię dziś. – Dla potwierdzenia słów składam mocny pocałunek na jego ustach.

– Iza... – próbuje się odsunąć – nie musisz mi nic udowadniać.

Krzywię na taki tekst.

– A czy mogę to... zaakceptować? – Do głowy nie przychodzi mi inne słowo niż „akceptacja". Akceptacja tego, kim jest.

Aż siada, pociągając mnie za sobą, i kładzie obie dłonie na mojej twarzy, by wymusić kontakt wzrokowy.

– A akceptujesz? Wiesz, kim jestem. – Patrzy na mnie uważnie.

W jego oczach widzę niepokój.

– Wiem – odpowiadam cicho, przytulając się do niego po raz pierwszy. – Aniołem – wypowiadam, próbując powstrzymać łzy.

Nie umiem wam opisać słowami, co czułam tego dnia, gdy Krystian to zrobił. Twarda ze mnie babka, więc nie płakałam. Nawet gdy mnie szyto, zanim znieczulenie zaczęło działać, nie uroniłam ani jednej łzy. Napędzała mnie zemsta, która zamieniała serce i duszę w głaz, wzniecała we mnie ogień. Moją bronią stał się cięty język. Szkoleniu oddałam się bez reszty, ćwicząc więcej, dłużej, bardziej zawzięcie. Miałam oko snajpera, więc wystarczyło rozwinąć talent. A potem wrócić do domu, odczekać, przyczaić się i pociągnąć za spust.

Do czego nie doszło.

Minął rok, od kiedy Krystian wyszedł na wolność. Widywałam go czasami gdzieś z oddali. Rozpoczął pracę na bramce jako ochroniarz w jednym z nocnych klubów Przybylskich, jakby nic się nie stało. A przecież się stało. Zabił mnie wtedy. Zabił wtedy to, jakim byłam człowiekiem.

Każdego dnia trzymałam broń, celując w jego pieprzony łeb z daleka. Tylko co dalej? Iść siedzieć za to gówno?

– Wiesz, że nie ja go zabiję? – szepcze mi do ucha, trzymając w ramionach.

– Wiem. – Oczywiście, że nie on ani nikt od nas, bo od razu poszłyby podejrzenia, a ryzykować nie możemy.

– Ale będę musiał zabić ponownie – dodaje na wydechu, a ja sztywnieję.

To test, Iza, pieprzony test! Wytrzymasz czy spierdolisz? Spierdolisz raz!

– O jednego demona mniej – mówię w końcu i zaczynam go mocno całować, dając upust emocjom.

1. REGUŁY I UKŁADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz