Po wyczynach z Frontem zaczyna się jebać po całości, a tego obawiam się od początku najbardziej. Uradowana Iza poleciała na nieświadomce w trening z Anią, ja zagaduję się z Łukim w nadziei, że Qbek, wielce milczący, coś tam już ma.
– Na razie nic nie wiem, Daro – mówi Łuki, jak bawimy się sztangami. – Na to trzeba czasu.
Ech, marne pocieszenie, ale prawdziwe.
– Jeśli Szymański odszedł z tego świata, kryjąc kogoś, to albo był twardszym zawodnikiem, niż podejrzewałem, albo schodząc, wiedział, że jak sypnie, to polecą kolejne łby, tym razem niewinne.
– Mimo wszystko poprosiłem Uziego, niech mi Anię doszkoli. Nie chcę, by gadali dookoła, więc skoro twoja Iza to moja szwagierka. – Unosi wymownie brew, a ja prycham.
– Moja Iza...
Mam ochotę zaśmiać się w głos. Jakby usłyszała, że jest „moja", to już by mi odstrzeliła przyrodzenie.
Mija godzina, jak z Łukim wałkujemy temat Wieliczki i Nowej Huty. Nie ukrywam, że nie podejrzewam Ruczaju. Ruczajem rządzi zajebiście arogancki szczeniak, ale się nie wychyla. Działa pod przykrywką legalnych biznesów. Natomiast Nowa Huta z Wiśnią na czele... Cóż... Wyszli ostatnio z cienia, dodają mnóstwo syfu do czystych dragów i zaniżają cenę, ale działają w terenie. Nie mają swoich miejsc, tak jak Łuki ma dyskotekę albo tę siłownię. Pozostaje jeszcze Wieliczka, ale nie wiem, dlaczego Łuki nie chce tykać tego tematu, twierdząc, że Rubens tak nie działa i nic nie zrobi.
– Wykluczasz Wieliczkę, licząc na stare kontakty? – zagaduję.
– Uważam po prostu, że Rubens by się nie odważył, pamiętając, że wszyscy robiliśmy u Yogiego.
Fakt, każdy szereg zaczynał niegdyś pod Henrykiem Joginem, ale dzieci dorosły, stworzyły własne biznesy, Yogiego zabito, a na czele Wieliczki stoi Rubens i nie uważam, że zasłużył sobie na zaufanie. Najciemniej jest pod latarnią!
Robi się tłoczno, w końcu jest po ósmej. Podchodzą do nas kolejni gliniarze, witają się, a wtedy przerywamy konwersację albo ściszamy głosy.
– Łuki, ta śliczna, co Radkowi nóż w udo wbiła, to twoja szwagierka? – Pytanie od kolejnego z prewencji.
Oj, zaświeca się we mnie lampeczka z czujką.
Łuki, jak to Łuki, nie potwierdza, nie zaprzecza, wzrusza ramionami.
– Stary, dawaj, no. – Zaciera łapy, zachwycony. – Weź mnie zapoznaj.
Teraz to już od lampeczek choinka płonie.
– Nie jesteś w jej typie. – Łuki mądrze dobiera słowa.
– Lesba? – Krzywi ryj.
– Zajęta – odwarkuję, zanim Łuki zdąży otworzyć japę.
A co było dalej, to i tak już wiecie...
Zerkam teraz na Izę, bo wreszcie wróciła po incydencie w konferencyjnej. Jest nijaka. Już wolę, jak na mnie dziamga albo, kurwa, mówi cokolwiek, a ta nic! Jest agresywna w ciszy. Siada przy komputerze, przekonana, że wie, co ma robić. Zbiera w skupieniu informacje, wszystko notuje i obserwuje. Zdecydowanie przedłuża tryb samolotowy – jakbym ze ścianą pracował. Teraz termin „Inspektor Gadżet" do niej pasuje.
Co zrobisz, laleczko? Jaki będzie kolejny ruch? Zapytasz o coś czy stracisz cały jebany dzień na przetwarzanie wiedzy bezużytecznej?
– Widzę, że jesteś niebywale zajęta.
Aż dyga, usłyszawszy mój głos.
– Szukam – odpowiada spokojnie, skupiona.
– Własnej godności?
![](https://img.wattpad.com/cover/314284629-288-k57243.jpg)
CZYTASZ
1. REGUŁY I UKŁADY
Roman d'amourPierwsza część cyklu "Z wyboru". Kraków. Cykl „Rodzina z wyboru" otwiera historia nadkomisarza Dariusza Struzika, którego możemy poznać na dwóch płaszczyznach: jako aroganckiego i twardego funkcjonariusza Wydziału Kryminalnego i jako szczerego, emp...