25. Daro

1.5K 132 24
                                    

Ponownie ten sam dzień

Dlaczego mamy początek tygodnia, a ja nie czuję, jakbym miał dwa dni przerwy? Zadaję sobie to pytanie, wstając o szóstej, by zdążyć na spotkanie z pracownikami Szumickich. Prysznic, śniadanie, kawa, kawa w kubek termiczny, odpalam autko. Ach, no tak! To kolejny weekend, w którym zamiast odpocząć, robiłem wszystko „dla". Dla Izy, dla Emi, dla Ani... Dla, dla, dla... Mam ochotę zapytać: dlaczego? Bo je kocham. Każdą z nich na swój sposób.

– Wyspałeś się? – Qbek podchodzi jako pierwszy z wyciągniętą ręką, ale zmuszam go do braterskiego przywitania.

– Padłem przed dwudziestą drugą, ale mam sporo do nadrobienia.

Zerkam na mężczyzn w poczekali. Klasa. Tak od początku powinien wyglądać skład Łukiego. Razem z siedzącym obok Kubą rozmawiamy z każdym z nich osobno. Wiedzą, że nie jestem szefem, tylko jego bratem, a Qbek zastępcą. Na szczęście żaden z nich nie odbiera tego jako zniewagę. Ustalamy wynagrodzenia, zakres obowiązków poznają już od Kuby, nie interesuje mnie, kto będzie od transportu prochów, a kto od ściągania należności, udaję zajętego czymś innym.

– Potrzebujesz wytypować spośród nich swojego zastępcę – instruuję Kubę. – Masz pod sobą za dużo, a obaj wiemy, że sprawa z Wieliczką nie skończy się jutro. I koniec, kurwa, z kurierką, Qbek, bo sam zabiję Łukasza.

– Nikoś albo Gaju. – Pokazuje mi zgłoszenia obu.

Nikoś to moro z CBŚP. Wczesna emerytura, uszkodzenie panewki międzykręgowej na odcinku lędźwiowym.

Gaju to BOR, ale bez stopni.

Uśmiecham się złowieszczo.

– Za co Gaju wyleciał? – Toć wiem, że wyleciał, Kuba też nie zachował rangi, chociaż był niewinny.

– A za co wylatuje się z BOR-u w dzisiejszych czasach? – ironizuje Kuba.

– Za niewinność. – Zaczynam rechotać. – Dobrze, że ja w kryminalnej jestem.

Przed wyjściem z ich klubu podchodzę do Gaju, uświadamiając go, że jego zakres obowiązków będzie nieco większy niż kolegów, więc drogą uczciwości ma prawo negocjować stawkę.

– Podałem cenę zgodnie z moimi umiejętnościami – odpowiada spokojnie. – Sprawdźcie mnie przez trzy miesiące. Tak będzie uczciwie dla obu stron.

– Za co wyleciałeś? – No ja, kurwa, muszę wiedzieć, bo mnie dupa swędzi.

– Poglądy. – Wzrusza ramionami, a moja brew winduje.

Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

– A tak się da?

– Całe życie byłem szkolony do ochrony – odpowiada z dumą – ale nie potrafię chronić kogoś, kim gardzę, bo gardzę każdym, kto czuje się lepiej, znęcając się nad kimś, kogo miał otoczyć opieką.

Żegnam się z nim, czując jak Kuba, że Gaju to strzał w dychę. W razie czego wiem, kogo dać do ochrony samej Anki. Gaju nie musiał mi tłumaczyć. Był blisko ważniaka, któremu władza uderzyła do łba i znęcał się nad żoną, matką, może córką. Będzie z niego idealny żołnierz.

Przez resztę służby wraz z Barbie oddajemy się bez reszty węszeniu w terenie. Izka zachowuje się profesjonalnie, co jest ogromnym progresem albo ja nie potrafię ocenić jej obiektywnie.

Świadomość, że kocham tę małą zołzę, jest przerażająca. I z żalem dupy muszę dodać, że nie chodzi o łóżko, tylko samo „być". Nie wiem, jak mam to dalej rozegrać ani jak się zachować. Nie chcę grać, ale i nie mogę jej odpuszczać. Dlatego dopasowuję się do jej ewolucjąi. Nie warczę i nie dogryzam na każdym kroku. Pozwalam, by miała swoją przestrzeń, podejmowała decyzje i popełniała błędy. Gdy je popełni, konstruktywna zjebka, bez personalizacji.

1. REGUŁY I UKŁADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz