13. Iza

1.5K 140 18
                                    

Nigdy przenigdy nie warto wierzyć w marzenia. Zjebało się wszystko za jednym pociągnięciem. Jak odcięcie jednej rzeczywistości od drugiej. Zwierzyłam się za namową Łukiego, wierząc, że skoro znają się z Daro trylion lat, to wie, co gada. Jak powiedziałam wszystko, to załączył twarz słodkiego rycerza na białym koniu i o dziwo, pomogło. To nie było współczucie, tylko zrozumienie, a co najważniejsze – brak oceniania. Dziś rano też wszystko było w porządku, a po powrocie od Mirona jak jebło, tak jebie się do teraz.

Od samego początku chciałam iść w teren. Więc dostałam, co sobie wymarzyłam. Zwłoki dziewczyny o podobnej historii do mojej jako pierwszą sprawę. Przez to dałabym radę przejść, gdybym czuła wsparcie Daro, ale ten zrobił się wkurwiający i dominujący. Rozkaz, wykonać, spierdalaj! Nie podoba się? Wypierdalaj! I tak ciągiem. Nie wiem, czy chce mnie zniechęcić, czy zahartować w boju. A myślałam, że trening z piątku był wyczerpujący...

– Jutro przesłuchania – odzywa się sennym głosem, jak tylko wchodzimy na mieszkanie. – Przygotuj się, by nie wyjebać z głupim pytaniem.

– Wyłączysz program chuja roku? – syczę w końcu, mam go szczerze dosyć.

– Jeśli zaprosisz. – Uśmiecha się przebiegle, próbując mnie pocałować, ale go odpycham.

– Skończ z tym „zaprosisz, poprosisz". Piąty dzień to słyszę i robi się to wybitnie przedszkolne. Wziąć nie umiesz? – Ja nawet nie warczę, tylko krzyczę.

– Mogę być i chujem roku, to nie leży daleko od prawdy – szepcze wściekle. – Iza... – dodaje słodko, sunąc ustami po mojej żuchwie – to był bardzo ciężki dzień, a ty jak zwykle, swoim starym zwyczajem, mnie wkurwiasz.

– Więc może w końcu mnie bzykniesz dla odmiany, zamiast stać jak pajac?

Wet za wet, palancie, działamy jak w lustrze.

– Skoro tu jestem, to znaczy wjeżdżaj – syczę.

Jest zły, ja tak samo. Ten dzień, wydarzenia, ludzie, ich reakcje. To wszystko buzuje i potęguje fazy nerwowe. Dlatego tym razem na moich zasadach, bez otoczki słodkiego romansu; wchodzi i bierze, pozwalając, by emocje opadły.

Nocą śnię o dziewczynie znad Wisły, widzę jej twarz; jakby przyszła, by prosić lub coś przekazać. Wiem, że to nie ona, że to tylko mój mózg dostarcza powalone sygnały i zamiast odpocząć, przeżywam wszystko na nowo. Nad ranem kręcę się na łóżku. Daro zostawił w nim sporo przestrzeni, zasypiając odwrócony. Wiem, co się dzieje – to jego reakcja obronna na nerwy. Zaczynam podziwiać, jak sobie radzi od tylu lat.

– Powiedziałbym „dzień dobry"...

Nieomal piszczę, bo mnie zaskoczył.

– ...ale ten dzień będzie tak samo chujowy jak wczorajszy.

– To nie mów – prycham, wstając. – Jadę na siłownię, nie musisz mnie podwozić, bo mi się w złomie akumulator rozładuje. Tak że – zerkam na niego, stojąc już w progu sypialni – miłego dnia. – Uśmiecham się sarkastycznie.

– W domu nie musisz udawać, że masz mnie w dupie! – krzyczy za mną.

– A kto powiedział, że udaję? – odpowiadam z kuchni i na tym kończymy pierdolenie o Chopinie.

Nie dociera do niego, że na każdą jego chamską odzywkę odpowiem tym samym. Jesteś chamem, to będę chamska, jesteś słodki, to się odwdzięczę. Chyba proste?

Gdy wychodzę z mieszkania, udaje, że śpi. Jak dziecko!

Jestem pełna obaw, jak mi dzisiaj pójdzie. Mamy symulacje ataku z nożem. Sam trening też jest ciekawy i pouczający. Uzi to dar od niebios. Bez krzyków, warczenia, śmiechem i na luzaku przerabia ze mną kolejne etapy. Prosto, rzeczowo, konkretnie. Da się? No najwidoczniej!

1. REGUŁY I UKŁADYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz