Rozdział IV

356 30 0
                                    

Spojrzałam mu w oczy oczekując aż zaatakuje. Widziałam tę złość w jego oczach, spowodowaną przez nieznany mi powód, zaintrygowało mnie to i kiedy miałam zapytać, Rimet ruszył do pojedynku.

Wykonał kilka cięć które spokojnie odparowałam i sama zadałam kilka lekkich cięć, by wzniecić w nim jego słaby punkt, żeby myślał że jest lepszy. Kiedy zadał cięcie z góry, zrobiłam lekki unik i chcąc czy nie chcąc musiałam wykorzystać szansę na szybkie zakończenie walki. Przypomniałam sobie Dwór Świtu na którym trzeba było zwinnie manewrować ciałem, na wzór tego schyliłam się i podcięłam mu mieczem podłoże, przez co kiedy jego miecz opadał on się zachwiał...ale nie upadł. Uśmiechną się perfidnie, na co ja odpowiedziałam mu tym samym i między innymi uderzeniami słyszałam jego zachrypnięty głos

- Po co chcesz spotkać się z moją córką po południu?

- Po prostu, znamy się więc chyba możemy się spotykać na rozmowy nie?

- W twoim przypadku to nie jestem tego pewien - zablokowałam jego uderzenie co lekko nas od siebie oddaliło

- Dlaczegóż to ? - zapytałam kiedy ten znowu zadawał kolejne cięcia, niech się męczy

- Bo nie jesteś jak nasze kobiety i lubisz sporo wiedzieć - odparł ocierając pot z czoła przy tym odgarniając włosy tego samego koloru co córki - Co mi osobiście troszeczkę przeszkadza

- Oj weź - westchnęłam i przeszłam do przejmowania kontroli nad walką - Nie mów że dalej masz mi za złe to że niektórzy z was chcą przestać przycinać im skrzydła, przecież oboje wiemy że to nie jest dobre

- Owszem mam i zamierzam trzymać się tradycji - rzucił na co ja znowu pozbawiłam go równowagi, wybiłam miecz z jego dłoni i oba ostrza wymierzyłam w jego szyję przez co jego źrenice się lekko rozszerzyły

- Nie pozwolę Ci żebyś pozbawił córkę skrzydeł i wolności - wysyczałam i obnażyłam białe zęby a w moich oczach chyba znowu pojawił się przebłysk tego kim jestem - Zrozumiano?

Rimet przez chwilę wpatrywał się w moje oczy, a kiedy stwierdziłam że zrozumiał przekaz pozwoliłam mu wstać i oddałam miecz. Wiedział że to co powiedziałam nie jest wyssane z palca, nie pozwolę żeby zmienił Anastasję w niewolnicę i przeznaczył na sprzedaż lub coś podobnego, chodź bym miała go pozbawić życia nie pozwolę by ktoś kto jest mi bliski cierpiał...Nigdy Więcej

---*---

Zostawiłam Ilyra samego i poszłam na kolejne już w ciągu dwóch dni poszukiwania przyjaciół, a właściwie jednego, Sebastiana który najwyraźniej chciał bawić się ze mną w kotka i myszkę. Przeszłam obok ringów na których zaczynają zbierać się łaknący walki wojownicy i skierowałam się nieco dalej do terenu na którym stały domy. Spojrzałam na górkę i w mgnieniu oka poznałam chatkę należącą niegdyś do matki Księcia Dworu Nocy, Rhysa. Jego też znałam, może nie tak dobrze jak innych książąt, z którymi przeżyłam już trochę czasu ale też podobnie.

Pamiętam jak kiedyś z Kaliasem przybyłam na chwilę do obozu, władcy rozmawiali a mnie pozwolono swobodnie jako gościowi poruszać się po obozie i przez przypadek wpadłam na młodego następcę Dworu Nocy i jego przybranych braci. Wszyscy czworo byliśmy wtedy jeszcze młodzikami, bo były to czasy przed wojną ale kiedy oprowadzali mnie to czułam się jakby wcale się nie miała odbyć za kilka następnych dni.

Odrzuciłam od siebie myśli i skierowałam się nieco bardziej na lewo do niewielkiego domku między drzewami i przystanęłam zobaczywszy jak drzwi się otwierają a za nich wyłania się Sebastian wyglądający jakby przewalczył z kimś całą noc i poranek. Przyjrzałam się mu i uśmiechnęłam sama do siebie widząc że trunek chyba jeszcze nie do końca opuścił jego ciało, potargane włosy, nieobecny wzrok i ten wyraz twarzy, niby zadowolony ale zmęczony. Pokręciłam z rozbawieniem głową i podeszłam do niego ze stoickim spokojem czekając aż mnie zobaczy.

- Ves! - powiedział i uśmiechnął się jakby zobaczenie mnie w tak niedalekiej odległości od jego domu było dla niego ulgą - Właśnie chciałem do ciebie iść ale KTOŚ mnie zatrzymał - burkną odwracając się w kierunku drzwi za których wyłonili się jego dwaj przyjaciele, w nie lepszym stanie od jego własnego.

- No a ja czekałam na ciebie Seb - powiedziałam z udawanym oburzeniem - A wy się jeszcze później bawiliście beze mnie ? Ciekawa jestem co Delvon powiedziałby gdyby to zobaczył

- Delvon powie żeby się cała trójka poszła ogarnąć! - za moich pleców usłyszałam znajomy głos dowódcy, którego zapach doszedł do mnie niewiele wcześniej niż skończyłam mówić ostatnie słowo, odwróciłam się i zobaczyłam zdenerwowanego mężczyznę zachowującego się tak jak ojciec który musi ukarać swoich niesfornych synów

- Wybacz Delvonie - powiedział Ilyr i odwrócił się w stronę domu, a kiedy zamkną drzwi ze środka słychać było bluzganie wszystkich trzech przyjaciół

- Kolejna sprawa Delvonie? - zapytałam uśmiechając się na dźwięki wydobywające się z domu

- Owszem jest kolejna sprawa którą chciałbym z tobą omówić - powiedział i zaczął kierować się w przeciwną stronę wskazując też bym udała się za nim, tak też zrobiłam.


Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz