Rozdział XXX

247 15 0
                                    

Od naszego powrotu z Dworu Wiosny miną już ponad tydzień, podczas którego, wszystko zdążyło już wrócić do codziennej rutyny, a właściwie prawie wszystko.

Rano nie trenowałam już z Azrielem, którego z resztą nie widziałam od czasu powrotu. Trenowałam zazwyczaj z Kasjanem, z którym złapałam nieco lepszą nić porozumienia niż miałam dotychczas. Każdego dnia zaczynaliśmy od luźnych docinków przy śniadaniu, a później szliśmy na trening, który czasami potrafił trwać od rana do popołudnia.

Po nim bywało różnie, czasem udawało mi się porozmawiać z Mor albo Armen, czasem ćwiczyłam swoją moc, zdarzało się że zaszywałam się w swoim pokoju i czytałam książki z pokojowej biblioteczki, przez co potrafiłam spędzić tak niemal pół nocy , ale mimo to co noc wychodziłam na balkon lub dach domu, żeby przewietrzyć myśli.

Tak samo było i dzisiejszego wieczoru. Do niedawna czytałam książkę w swoim pokoju, która musiałam przyznać że mocno mnie zaciekawiła i wciągnęła. Głównie dlatego że na jej kartkach napisana była prawdziwa historia Dworu Nocy, tego jak powstał i tego jak moc przechodziła z księcia na księcia. Dlatego do momentu w którym było napisane o Rhysie i jego ojcu, wydawało mi się że ta książka była czymś w rodzaju pamiętnika Dworu Nocy, jednak nie byłam już tego pewna kiedy doszłam do momętu w którym napisane było o tym że Rhys miał siostrę. Nie byłam tego pewna dlatego że nigdy o niej nie słyszałam, jej imię było mi obce i właściwie sama nie wiedziałam czy był ktoś taki jak ona.

W miejscu gdzie było o niej cokolwiek wspomniane przerwałam czytanie, bo usłyszałam ciche pukanie do drzwi, dlatego odłożyłam swoją dotychczasową lekturę i spojrzałam w stronę drzwi w których ni stąd ni z owąd stanęła towarzyszka Rhysa.

- Freyra? - zapytałam zaskoczona i wstałam z fotela, stojącego niedaleko okna - Coś nie tak? Co tu robisz?

Fae rozglądała się niepewnie po pomieszczeniu, jakby sama była zaskoczona tym że się tu znalazła. Miała trochę potargane włosy i ubrana była w koszulę nocną i sprawiała wrażenie zagubionej, co jak by pewnie stwierdził Rhys, nie odejmowało jej urody.

- Przepraszam - powiedziała jedynie i znów się rozejrzała - Ja chciałam podziękować

Uniosłam pytająco brew i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach, ale ta nie odrywała wzroku z podłogi, co później zmusiło mnie do zajrzenia do jej duszy.

~~ Mówiłem że dasz radę? ~~ mimowolnie się uśmiechnęłam kiedy usłyszałam dźwięk głosu księcia Dworu Nocy

~~ Nie mówiłeś że przeniesiesz mnie pod drzwi jej pokoju ~~ odburkęła, a ja w tamtym momencie stwierdziłam że wrócę do siebie

- Podziękować za? - zapytałam jak gdyby nigdy nic

- Za ratunek - rzuciła szybko

- Mam na imię Vestana - powiedziałam wyciągając w jej stronę dłoń - I nie musisz się mnie bać, nie gryzę

- Chyba że się wściekniesz - tym razem Rhys stał w drzwiach do mojego pokoju, luźno opierając się o futrynę drzwi

- Te mondrala, wylatuj do siebie

- Też cię uwielbiam Ves - parskną po czym spojrzał na dziewczynę stojącą nieco bliżej mnie - Freyro pozwolisz że zaprowadzę cię znów do siebie?

- Oczywiście - odpowiedziała mu z przekonaniem

Po ich zniknięciu nie tamowałam już uśmiechu, który do tej pory sam wsówał mi się na usta i wróciłam do książki, którą czytałam chyba do jakiejś północy, dopuki nie zasnęłam praktycznie na siedząco.

Obudziłam się chyba jakoś koło trzeciej nad ranem. Za oknem było jescze całkowicie ciemno, co dodatkowo mimo że wiedziałam że już nie zasnę, sprawiało że za żadne skarby nie chciało mi się wstawać. Dlatego leżałam na swoim łóżku, wpatrując się w sufit po chwili zaczynając coraz bardziej pogrążać się w myślach.

Jak ostatnimi czasy do mojej głowy powracały na zmianę trzy tematy : mój sen, Hybernia no i oczywiście sławny Pieśniaż Cieni.

Były momęty kiedy wydawało mi się że ten skutecznie i umyślnie odwracał moją uwagę od wszystkiego innego, dlaczego tak uważam? Kiedy go nie ma w pobliżu i nie mam z nim kontaktu, czuję się przynajmniej dziwnie, jest to coś pomiędzy zamartwianiem się a strachem o niego. Co najśmieszniejsze nie potrafię sama określić swoich uczuć w stosunku do niego, bo tak właściwie znamy się naprawdę krótko a ja już zupełnie nie wiem co mam zrobić . Po prostu mam świadomość że jest inny od wszystkich innych i chyba to najbardziej mnie w tym wszystkim intrygowało.

Przyznam że byłam trochę rozdarta w tamtym momencie, dlatego że chciałam w końcu mieć poukładaną chociaż część swojego życia, a tak się składało że Azriel mimo wszystko, chyba przez te szczere rozmowy i pokazanie drugiej strony siebie, mimo wolne stał się jego częścią.

- Kiedyś to zrozumiesz - tak dawno nie słyszany głos rozbrzmiał w pokoju a ja spojrzałam w kierunku gdzie stała lekko rozmazana postać Jawanghira

- Czy ty zawsze musisz pojawiać się tak z nienacka? - zapytałam ironicznie a widząc uśmiech dawnego fae, westchnęłam ze zrezygnownaniem i usiadłam na łóżku

- Jeżeli dopuścisz do siebie Rhysanda i jego Dwór to staniesz się częścią jego rodziny - powiedział Velir kompletnie ignorując moją uwagę - Rodziny jaka ci się należy. Tak samo zależy od ciebie to czy postarasz się zrozumieć samą siebie

- Dobrze wiesz że nikt nie będzie dla mnie lepszą rodziną niż Ty - powiedziałam z uśmiechem

- Ale ja już nie należę do twojego świata - odparł ciemnooki

- Mógłbyś należeć - rzuciłam przecierając twarz

- Ale na razie nie należę

- Na razie - Jaw był chyba jedyną osobą którą uwielbiałam łapać za słówka

- Vesta - rzucił karcąco duch po czym znów się uśmiechną z momentem kiedy wstałam - Pamiętaj jestem

- Pamiętam - powiedziałam zrezygnowana i zauważyłam jak postać jakby rozwiewa się w powietrzu, a z samym rozpłynięciem się fae moje rozmyślenia wróciły.

Podczas nich zdążyłam się ubrać i już około czwartej stwierdziłam że wyjdę się przewietrzyć i trochę rozprostować skrzydła.

Wyszłam przez drzwi balkonowe mojego pokoju, które odkryłam dość niedawno i wyszłam na zewnątrz.

Wokół mnie panowała ciemność, ale nie taka straszna, ta ciemność sprawiała wrażenie łagodnej, a na myśl przypominała mi ciemność w której mógł się wychowywać brat Rhysa i Kasjana. Cóż to robiło się codziennością, coraz częściej o nim myślałam, nawet w mometach kiedy miałam nie myśleć o niczym. Czułam się jakby do tej pory w mich dniach czegoś brakowało, nie wiedziałam czego, a przyznam szczerze że bardzo chciałabym się dowiedzieć.

Chłodne jeszcze nocne powietrze owiewało mi twarz, sprawiając że czułam przyjemny spokój. Chyba właśnie ten spokój sprawił że na kamiennej barierce zaczęłam wystukiwać rytm starej piosenki tak jakbym miała grać na pianinie. I faktycznie mimo wszystko czułam się jakbym grała. Jakby melodia jak kiedyś przepływała z mojej pamięci, przepływała przez zwinnie palce które ją wykonywały i na koniec trafiała do serca, które to kochało, Przez wspomnienie do dawnej pasji nawet nie zdałam sobie sprawy z tego że ktoś gdzieś w cieniu bacznie obserwuje noc.


Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz