Rozdział XXI

202 23 2
                                    

- Co ci strzeliło do łba by iść aż tam ? - zapytała mnie pradawna, patrząc na mnie ze zdenerwowaniem, ona i pieśniarz cieni zabrali mnie z biblioteki a teraz cała nasza trójka siedzi w jednym z tych bogatych salonów - Zdajesz sobie sprawę z kim rozmawiałaś ?

- Z istotą dawną - odpowiedziałam jej przyglądając się niebu za oknem, dopiero teraz zdając sobie sprawę z zaistniałych faktów - Z istotą, podobnej do tych, które stały po jego stronie

- Co znaczy że stały po jego stronie? - zapytał pieśniarz cieni, który od momentu kiedy wyszliśmy z biblioteki aż do teraz nie udzielał się ani słowem

- Po stronie tego, który był Panem własnej śmierci - powiedziałam bardziej dosadnie - Po stronie Vasidi, który był Panem własnej śmierci.

- On był tym o którym pomyślałaś w domu prawda? - kolejne pytanie Azriela niemalże wbiło mnie w ziemię, jak można być aż tak spostrzegawczym i pamiętliwym?

- Tak - odpowiedziałam po chwili - Ta historia udowadnia to jak bardzo można się zaskoczć na niepozornych istotach

- Kolejna opowieść spowita tajemnicą? Naprawdę? - Amren mimo wszystko wydała się zrezygnowana - No dobra to o co w niej chodzi?

- Wśród nas bycie Panem Własnej Śmierci jest dosłowne - wyjaśniłam - Śmierć nie może zabrać nas z tego świata bez naszej wyraźnej proźby lub zgody, takim kiedyś urodził się jeden z Vasidih

- I co stwierdził że też przejmie tron? - przerwała mi pradawna

- Tu cię zaskoczę - uśmiechnęłam się sarkastycznie po czym przerzuciłam wzrok na Ilyra, który od momentu znalezienia mnie w bibliotece, nie spojrzał na mnie ani razu - On był doradcą króla, pomagał mu i chronił go, bo potrafił powołać na powrót do życia istoty o korzeniach tak dawnych że nikt nie pamięta ich początku.

- Istoty typu Bryaxis?

- Tak, takie właśnie istoty - przytaknęłam

- No dobra ale to chyba ma jakieś drugie dno - rzucił Ilyr, co spodowalo automatycznie przerzucenie mojego wzroku z pradawnej na niego - Jak każda historia

- Chodzi o to że później coś nad nim zawładnięto - powiedziałam poprawiając się na siedzisku - Tak bardzo zatopił się w świadomości że może panować nad takimi istotami że chciał sięgnąć po tron

- I co się stało? - dopytała srebrnooka, widząc że przerwałam

- Troje połączyło się w jednym aby zadecydować o tym by dziedzic oddał to co otrzymał - rzuciłam niby od niechcenia, powtarzając tą samą formułkę jaka kiedyś była w księdze z jakiej się uczyłam - W każdym razie nie rozumiem czego się tak boicie

- Nie boimy się jej - Amren tak jak ja wcześniej, poprawiał się na fotelu - Po prostu wiek jaki ona ma jest tajemicą, ona może pamiętać jeszcze coś z czasów kiedy wasz Dwór istniał

- Ty też pamiętasz te czasy - powiedziałam oczywistym tonem - Więc w czym problem?

- W tym że istoty prastare uwielbiają zawierać różne umowy - wtrącił znowu Azriel z wyraźną irytacją w głosie - A skoro mówiłaś że widziałaś tam tamtą księgę, to może być trudno ją zdobyć w jakikolwiek sposób

- Nie boję się jej - powiedziałam stanowczo - Pójdę i ją stamtąd wezmę

- Nie - takiej zgodności jeszcze nie słyszałam i zaskoczyłam się słysząc ich oboje

- Napewno nie pójdziesz tam sama - dodała pradawna odrywając zaskoczony wzrok od wojownika - Jeżeli w ogóle pójdziesz

- Skoro mam się przydać to chyba nie ma innego wyjścia niż pójście tam - uniosłam brew i spojrzałam na ich oboje - Nie wydaje mi się że coś się złego stanie

- A jeżeli to co?

- W tedy dam sobie radę jakoś - rzuciłam niby od niechenia a jednak stanowczym tonem

- Rhys musi wiedzieć - dalej argumentowała

- A czy nie ty jesteś jego prawą ręką? - uśmiechnęłam się sarkastycznie, kiedy ciemnowłosa spojrzała na mnie z mordem w oczach, jakimś cudem byłam chyba jedyną, która się jej nie bała

- Jestem ale nie chce wydawać rozkazów które mogą być dla kogoś zgubne

- W takim razie możesz mnie osądzić o niesubordynację czy jakoś tak się to nazywa - rzuciłam wstając, ale momentalnie wstała też pozostała dwójka

- Pójdę tam z tobą - usłyszałam stanowczy głos Pieśniarza Cieni i obróciłam się w jego stronę, dostrzegając ciemne tęczówki, które bacznie się mi przyglądały

- A co z tym co mówił Kasjan? - pytanie było skierowane do Azriela, który wydał się być przez chwilę zmartwiony, ale za chwilę wzruszył jedynie ramionami

- Nie pierwszy raz nie ostatni się taki rzeczy zdarzają, a z resztą już raz się z kimś takim spotkaliśmy

- Wiecie o tym że jak Rhys się o tym dowie to się wścieknie? - zapytała nagle Amren, dając już za wygraną

Westchnęłam z zrezygnowaniem, by za chwilę przymknąć na chwilę moje oczy. Później poczułam lekki podmuch wiatru i kiedy je otworzyłam stałam gdzieś w cieniu korytarza, lekko lewitujac nad podłogą. Widziałam przed sobą dwoje osób, widziałam Rhysa wchodzącego po schodach a niżej stał ktoś inny, ktoś w Białej ślubnej sukni i celuje w niego swoim butem, który za chwilę trafia go w tył głowy, uśmiechnęłam się krótko, i zamrugałam wracając spowrotem do świadomości, dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że, po pierwsze przeskoczyłam do innego miejsca i stałam się niewidzialną duszą, a po drugie że Rhys chyba będzie musiał się ostro tłumaczyć z tego kim jest tamta kobieta.

- Rhys chyba jak narazie ma co robić - powiedziałam nieco zagadkowo i razem z Azrielem zaczęliśmy iść w stronę drzwi

_________________
Hejka
Sorki że mnie tak długo nie było ale jak zawsze wracam z nowym rozdziałem 😉
Moje podstawowe pytanie jest takie jak wam się spodobał rozdział a drugie jest takie czy akcja książki nie ciągnie się wam zbyt wolno bo nie wiem czy podoba wam się ogólny wątek czy interesuje was głównie śprawa między Azrielem a Vestaną 🤔
Czekam na Wasze odpowiedzi 😊
Bye!

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz