Rozdział XV

252 23 2
                                    

Przeszłam spokojnie obok ringu na którym ćwiczył jeden z ilryjskich wojowników, musiałam zrobić kilka kroków zanim zorientowałam się że ćwiczący, którego ominęłam był znanym mi pieśniarzem cieni.

Przystanęłam i oparłam się o pobliskie drzewo. Wiatr wiał mi w twarz, czyli przeciwną stronę ringu, więc Azriel nie miał szansy na wyczucie mojego zapachu.

Stałam chwilę w kompletnym bezruchu, w ciszy przyglądając się jak ten wyprowadza kolejne uderzenia w powietrze, w jego mowie ciała wyczytałam jedynie że jest sfrustrowany nieznanym mi powodem. Widziałam jak jego mięśnie wyrobione już przez lata treningów i ćwiczeń, napinają się i współgrają ze sobą, by wyprowadzać idealne uderzenia z dużą siłą ale też z ogromną szybkością i precyzją.

Wiedziałam że on nigdy nie był osobą która lubiła się dzielić swoimi problemami z innymi jeśli nie było potrzeby aby to zrobić, ale nie mogę zaprzeczyć że jego osoba nigdy mnie nie ciekawiła, bo było wręcz przeciwnie. Chciałabym z nim porozmawiać ale też nie chcę wyjść na wścibską, bo właściwie dla nich wszystkich jestem kompletnie obcą osobą, poznaliśmy się pięćset lat temu i przebywaliśmy w swoim towarzystwie przez zaledwie tydzień, a to żeby kogoś dobrze poznać to zbyt mało czasu.

Po kilku minutach zauważyłam że Azriel podchodzi do stojaka z mieczami, przy którym najwidoczniej było również jego ostrze, które najwyraźniej odłożył nieco wcześniej. Z pochwy wyciągną lśniące, stalowe ostrze i w tej właśnie chwili postanowiłam mu pomóc w treningu.

- Dzień dobry - rzuciłam jak gdyby nigdy nic podchodząc bliżej

Pieśniarz Cieni odwrócił się gwałtownie, wymierzając w moją stronę czubek miecza. Dopiero kiedy mi się przyjrzał , dotarło do niego że nie jestem wrogiem, a w jego oczach przez chwilę zobaczyłam zainteresowanie i co ciekawe zauważyłam że cienie, które do tej pory jak zazwyczaj były wokół niego, nagle zniknęły.

- Skąd się tu wzięłaś ? - zapytał zamiast przywitania

- Ciebie też miło widzieć - rzuciłam nieco zgryźliwie, na co on tylko uniósł brwi - Nie lubię trenować kiedy pół obozu jest na nogach, dlatego przychodzę wczesnym rankiem albo późną nocą. A właściwie to ja powinnam zapytać o to samo ciebie

Azriel westchną i dopiero teraz całkowicie opuścił miecz, wymierzony w moją stronę, czułam na sobie jego wzrok kiedy za pleców wyciągnęłam swoje stare, zaufane czarne ostrze.

- Mam tak samo - powiedział i wydawał się przywdziać na twarz swoją zwyczajową maskę obojętności ale i tajemniczości

- To co ? - zapytałam widząc jego pytające spojrzenie - Pomóc ci w treningu ?

W odpowiedzi dostałam jedynie lekkie skinienie głową i za chwilę oboje staliśmy na przeciw siebie z obnażonymi ostrzami. Widziałam jak wojownik dał mi znak abym to ja zaczęła walkę, ale ja czekałam dając mu do zrozumienia aby to on zaczął, tak też zrobił.

Szybko pokonał dystans między nami i zadał cięcie z góry, które szybko zablokowałam podnosząc miecz, by poczuć jak napiera na mnie przynajmniej częścią swojej siły. Odepchnęłam się od niego pozwalając by poprawił trzymanie na swojej broni i ruszyłam zadając kilka szybkich cięć które mógł odparować tylko wycwiczony wojownik, jakim najwidoczniej był Pieśniarz Cieni.

___*___

Muszę przyznać że trening z Ilyrem nie należy do łatwych, po kilku chwilach ktoś niewiedzący że to tylko ćwiczenia mógłby powiedzieć że walczymy na śmierć i życie. Cięcia, bloki i odparowania jakie zadawaliśmy były idealnie wymierzone, ale jakimś cudem każdemu z nas udawało się w stosunkowo szybkim czasie się przed nimi obronić.

Zadziwiało mnie to jak bardzo Az uważa na siłę jakiej używa, mimo iż wiedział gdzie chce trafić, najwidoczniej nie chciał zrobić mi krzywdy, jednak mimo to że się skupiał na tym, wiedziałam że coś zupełnie innego chodzi mu po głowie, miałam wrażenie że chodzi mu o mnie ale nie miałam ochoty zaglądać mu do duszy i umysłu, głównie dlatego że nie lubiłam zbytnio tego robić bez zgody danej osoby.

- Coś cię dreczy? - zapytałam mimo woli, kiedy nasze miecze się skrzyżowały a twarze się do sobie zbliżyły

W odpowiedzi dostałam jedynie uniesienie brwi ale zanim zapytałam odepchnęłam się lekko wyswobadzając miecz.

- Co jak co ale zmysł obserwacji mam dobry - rzuciłam może aż nazbyt zgryźliwie i przeszłam do atakowania

- Nic mnie nie dręczy - odpowiedział odparowując jedno z moich cięć - Przynajmniej nic co jest warte uwagi

- Jesteś pewien że to nic wartego uwagi? - dopytałam na co ten tylko skiną głową, ja jednak chciałam żeby wiedział że zawsze mogę pomóc, więc westchnęłam, ocierając lekko pot z czoła i zadając kolejne cięcie - W takim razie chcę żebyś wiedział że gdyby było to coś wartego uwagi to jestem do pomocy.

Azriel już mi nie odpowiedział, dlatego oboje skupiliśmy całą swoją uwagę na treningu, jednak tym razem ruchy pieśniarza były bardziej agresywne i spontaniczne, dlatego gdyby nie to że Helion nauczył mnie trochę sztuczek na radzenie sobie z takimi przeciwnikami, pewnie już dawno bym leżała na ziemi.

- Ej ale że zaczynać tak bez nas? - do moich uszu dobiegł pełny wyrzutu głos Kasjana

- Nie przesadzaj - rzuciłam niby od niechcenia - To tylko rozgrzewka

- Czyżby? - Rhys najwyraźniej był dzisiaj w nastroju do łapania za słówka

- Owszem - odparłam mu nawet nie spoglądając w stronę księcia i generała, a cała moja uwaga była zwrócona w stronę mojego przeciwnika - Zaczekajcie aż z nim skończę to sami też się zajmę

- No nie wiem czy dasz radę - zaśmiał się Kasjan

- Wiesz Kasjan zapomniałam że Ilyrowie to najbardziej dumne istoty chodzące po tym świecie, włączając w tym ciebie

- Ja dumny ? - zapytał z wyrzutem - Ja jestem skromny i wywarzony

- No skromny na pewno nie jesteś Kasjan nie przesadzaj - Rhys spojrzał na niego wymownie a Azriel stwierdził że da bratu pole do popisu

- Dobrze Kas - powiedział - W takim razie pokaż jak walczy generał

Pokręciłam głową z niedowierzaniem i odprowadziłam mojego starego przeciwnika wzrokiem, uśmiechając się lekko w jego stronę by za chwilę przyprowadzić nim mojego nowego przeciwnika.

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz