Rozdział XX

218 23 5
                                    

Kiedy rozdzieliliśmy się z Ilyrem, razem z Amren weszłyśmy do ogromnej podziemnej biblioteki. Jak mam powiedzieć szczerze to jej widok nieco mnie zaskoczył, ta biblioteka była niemalże tak wielka jak biblioteka w której uczyłam się z Jawem starych legend ze świata, o ile nie większa.

Podeszłyśmy do jednej z kapłanek siedzących przy biurku a Amren zapytała ją gdzie znajdziemy książki o moim dworze. Mogę przysiądź że mimo iż nie widziałam twarzy tej kapłanki, mogłabym wyczuć że zaskoczyło ją pytanie pradawnej, jednak zamiast odpowiedzi jej pióro zaczęło się poruszać i po chwili na kartce napisane było miejsce gdzie możemy spróbować tego poszukać.

- Na samym dole? - zapytała z niedowierzaniem ciemnowłosa na co kapłanka pokiwała jedynie głową - No dobrze, dziękuję Kloto

Zaczęłyśmy iść po drewnianych schodach w ciszy, wyglądało na to że szliśmy w samo ciemne serce biblioteki, muszę przyznać że zaciekawiło mnie to dlaczego tak niechętnie zareagowała na tą wiadomość srebrnooka, więc stwierdziłam że skoro mamy że sobą ćwiczyć to doskonały temat na zaczęcie rozmowy.

- Dlaczego dół biblioteki jest taki zły?

- Powiecmy że tu na dole jest coś co żyje tu od wielu lat - wyjaśniła mi Amren - Co niezbyt lubi niechcianych gości i żyje w ciemnościach

- Czyli coś dla mnie - uśmiechnęłam się sarkastycznie, tak samo jak pradawna

- Zobaczymy czy w ogóle uda nam się znaleźć coś przydatnego. Czegoś w stylu księgi czarów lub czegoś podobnego.

- Wątpię w istnienie czegoś takiego - powiedziałam zwracając przy tym uwagę srebrnookiej

- To w takim razie jak uczyłaś się swoich mocy? - zapytała dalej schodząc po kolejnych schodkach

- Jaw w swoich zbiorach miał naprawdę starą księgę, w której napisane było to czego do tej pory dokonali jedni z naszych pobratymców - wyjaśniłam - Nigdy nie było tam napisane jak coś wyczarować, jedynie opowieść o czymś, co dana osoba z opowieści dokonała, nic innego.

- Z tego co rozumiem to on nie był tego samego rodzaju co ty - powiedziała dalej zwracając uwagę tylko na schody - To jakim cudem pomagał Ci się uczyć skoro sam potrafił coś zupełnie innego?

- Nie mam pojęcia - powiedziałam wzruszać ramionami - Nigdy go o to nie pytałam, jedynie wykonywałam jego prośby i słuchałam jak czyta kolejną opowieść a zazazem zagadkę

- W jakim sensie opowieść i zagadkę? - dopytała mnie moja rozmówczyni

- Każda z opowieści była czymś w stylu rymowanki, nigdy nie była napisana wprost a jednak w jakoś sposób mówiła o tym czego dokonano

- O ile to znajdziemy to sobie tym mózgi przegrzejemy chyba - Amren burknęła niezadowolona, co wywołało u mnie jedynie lekki uśmieszek - Dlaczego ten wasz Dwór był taki zagadkowy co?

- Nie wiem - powiedziałam jej w odpowiedzi kiedy schodziłyśmy już po ostatnich schodkach - Mogłaś się kogoś zapytać kiedyś

- No coś mi tu nie wyszło z tym pytaniem - prychnęła pradawna najpierw z lekkim uśmiechem a później z lekkim podirytowaniem - Czy tu naprawdę nie ma żadnego źródła światła?

Nie odezwałam się, bo sama potrafiłam widzieć pośród cieni i zdziwiłam się że istota podobna do Amren nie potrafi, więc bez słowa przywołałam do swojej dłoni ten sam Czarno zielony płomień, który wcześniej w chatce trawił jabłko

- Nada się? - zapytałam a kiedy ona pokiwała głową sprawiłam że w okół nas zajaśniało zielone światło

- Dobra no to zabieramy się do poszukiwań - rzuciłam na odchodne, zostawiając fae z otaczającym ją zielonym światłem i poszłam buszować pośród regałów.

__*__

Mijałam kolejne półki i przyglądałam się kolejnym tytułom książek, jesteśmy już tu około trzech godzin i jak na razie żadna z nas nie znalazła niczego chodź by przypominającego coś czego szukałyśmy.

Spojrzałam na kolejne tytuły, które już od jakiegoś czasu zaczynały mi się powoli rozmazywać, ziewnęłam i już miałam zacząć iść dalej, kiedy gdzieś blisko siebie poczułam czyjąś obecność, istoty dawnej ale i podobnej do istot nad którymi rzekomo mój rodzaj mógł władać.

Odwróciłam się za siebie ale nie dostrzegłam tam niczego, rozejrzałam się jeszcze dokładniej kiedy usłyszałam czyś śmiech, który w całe nie był śmiechem należącym do towarzyszącej mi fae.

- Szukasz czegoś? - zapytał mnie ten sam głos

- Kim jesteś? - zapytałam dalej się rozglądając, czułam że jest obok mnie, zwłaszcza że nawet dzięki mojemu wzrokowi, widziałam jedynie ciemną chmurę, ukrywała się tam.

- A kim ty jesteś? - zapytała mnie postać

- Vestana - odpowiedziałam jej - Vasidi z Dawnego Dworu

- Z Dworu który od stuleci już nie jest na świecie - powiedziała istota i poczułam jak obchodzi mnie w około - Przeżyłaś jako jedyna

- Zgadza się - powiedziałam podejrzliwym tonem - No dobrze to teraz odpowiedz czym ty jesteś

- Jestem Ciemnością żyjącą na tym dnie - odpowiedziała mi - Zwali mnie niegdyś Bryaxis

Wiedziałam już z kim mam do czynienia, słyszałam o niej wiele jak i o jej rodzinie, miałam już zadać kolejne pytanie, kiedy gdzieś za nią dostrzegłam małą, ale grubą księgę obitą czarną skórą, chciałam do niej ruszyć ale zatrzymała mnie czyjaś ręka, odwróciłam się w tamtą stronę i spostrzegłam spojrzenie ciemnych i srebrnych oczu, które wyrażają niemą prośbę abym za nimi poszła, mimo iż ogarnęło mnie zdziwienie, kiedy poczułam ledwie wyczówalny strach przy obojgu z nich, ale kiedy oni pociągnęli mnie do wyjścia, ja odwróciłam się jeszcze w stronę ciemności

- Do zobaczenia Bryaxis - powiedziałam a w odpowiedzi dostałam jedynie

- Do zobaczenia władco dusz...

______________________
No dobra przyznaję może trochę mnie poniosło w tym rozdziale ale co ja mogę 😅
I jeżeli źle napisałam imię Bryaxis to przepraszam, bo nie mam aktualnie przy sobie oryginału, aby z niego zgapić pisownię 😜
Standardowo liczę na komentarze jak wam się podobało
Bye!

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz