Uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy przyglądałam się jak Kasjan krzywi się za każdym razem kiedy się rusza.
Prosił się żeby trenować z nim tak jak trenowałam kiedyś więc tak zrobiłam, ale chyba on nie przewidział tego że, po pierwsze treningi jakie miałam z moim starym przyjacielem z Dworu nie były wolne, a po drugie kiedy byłam rozgrzana byłam zdolna do różnych rzeczy.
- I jak Kas się czujesz? - zapytał Rhys klepiąc go w plecy i przyglądając się z perfidnym uśmiechem jak ten powstrzymuje syknięcie, bo akurat w tamtym miejscu był nieźle obolały.
Nie przyprawiłam Kasowi żadnych ran czy nowych blizn, tylko tyle że Ilyr ponaciągał sobie sporo mięśni o których chyba nawet nie miał pojęcia. Kiedy byłam w ataku w walce często uciekałam się do różnych zagrywek, ale jeśli do tego dokładano jeszcze chęć utarcia komuś nosa no to ciało praktycznie samo rwało się do walki.
- Śśświetnie Rhys - burkną mu w odpowiedzi - Naprawdę powinieneś spróbować
- Wiesz chyba nie mam ochoty - rzucił wymówkę drugi z nich
- Boisz się? - parskną Kasjan unosząc się gwałtownie z ziemi, czego odrazu pożałował
- Nie - Rhys od razu mu zaprzeczył - Ale nie chcę być rozciągnięty tak tak ty jesteś
- Taka giętkość to skarb - dorzucił Aż i oboje pomogliśmy wstać obolałemu podtrzymując go po obu jego stronach.
- Właśnie Rhys skarb - Kasjan podłapał alternatywę - Dlatego musisz spróbować
- Dobra dobra - przerwałam tą wymianę zdań i wskazałam na dróżkę prowadzącą do ich domu - Chodźcie zaprowadzimy cię do domu zanim Ilyrowie się zorientują przez kogo zostałeś pokonany.
Az na te słowa się lekko uśmiechnął a Kasjan znowu burknął coś niezrozumiałego pod nosem a Rhys parskną cichym śmiechem.
- To wy go zabierzcie do domu a ja przyprowadzę naszą medyczkę - rzucił i po chwili rozpłyną się w powietrzu
Kiwnęłam mu głową ale później i tak przewróciłam oczami i podeszłam znów do lewego boku Kasjana by razem z Azem podprowadzić go do drzwi chatki, w których stanęła Mor
- Co mu się..?
- Trening z Vestaną - rzucił za mnie nieco spięty Pirśniaż Cieni i podprowadziliśmy Kasjana aby usiadł na sofie.
- Co ty mu..?
- To nic - rzucił Kasjan siadając w wygodniejszej dla niego pozycji - Poprostu zlekceważyłem nie tą co trzeba ale za to dowiedziałem się o kilku mięśniach które mnie bolą.
- Kasjan a mówiłam Ci żebyś nie lekceważył kobiet - zganiła go od razu Mor, zmieniając wyraz twarzy na bardziej rozbawiony
- Nie posłuchałeś to się doigrałeś - wtrąciła Amrena popijając coś co częściowo przypominało czerwone wino, chociaż w sumie chyba nim nie było, ale jak na razie nie chciałam o to pytać
- Jesteśmy - Rhys nagle pojawił się w drzwiach razem ze sporo starsza od nas kobietą, która lekko skłoniła głowę każdemu z nas i podeszła do obolałego Kasjana.
Kobieta obejrzała uważnie wojownika i powiedziała to samo co już wiedzeliśmy, że jest obolały i musi odpocząć, po czym poprosiła aby ją przenieść spowrotem do jej domu.
Kasjan westchną i rozłożył się na całej sofie w jakiś sposób mieszcząc na niej też swoje skrzydła. Staliśmy chwilę w ciszy dopuki głosu nie zabrała Amrena.
- No dobra, ktoś się tu przekonał że umiesz dobrze walczyć bronią, ale co z twoimi mocami?
- To znaczy? - dopytałam
- Możesz ich w jakiś sposób używać? - zapytała odrywając wzrok od napoju jaki miała w ręce
- Tak się składa że większość umiejętnosci mam opanowane do połowy - rzuciłam spokojnie spoglądając w jej szare oczy, zupełnie niepodobne do tych które widywałam, te oczy lśniły takim pradawnym blaskiem, takim który nie pochodził z teraźniejszych czasów
- Dlaczego? - dopytała
- Przekazywano mi że niektórych umiejętności uczy się z wiekiem, że na niektóre jestem za młoda - wyjaśniłam - ale kiedy mogłam się już ich uczuć, nie miałam się z czego ani od kogo uczyć
- Nie miglas spróbować sama się nauczyć? - zapytał Kasjan może zbyt bezpośrednio, bo za chwilę speszyl się kiedy napotkał zdenerwowany wzrok Mor
- Wiesz jeśli twoje życie polegało głównie na ukrywaniu swojego prawdziwego ja no to nie było bardzo szansy na ich naukę - rzuciłam niezwracając uwagi na tamto spojrzenie wymierzone w mojego przedmówcę
- A teraz byłabyś w stanie zrobić coś co potrafisz? - zapytał niby od niechcenia Rhys a ja jedynie kiwnekam głową i spojrzałam w stronę jabłka leżącego na stoliku.
Przyjrzałam się mu uważniej ale po chwili poczułam jak przebłysk w moich oczach wysysa życie i niszczy owoc, by potem przywrócić go do dawnego stanu.
- Nieźle - rzucił zaciekawiony Kasjan
- Ciekawe - mruknęła Amrena, by za chwilę powiedzieć nieco głośniej - Mogłabym pomoc ci nauczyć się twojej mocy, przy okazji samej zobaczyć do czego jesteś zdolna
- Boisz się konkuręcji? - zapytał zgryźliwie obolały wojownik
- Konkuręcji? - zapytała z wyrzutem - Nikt tu o nic nie konkuruje, ale jeśli masz szansę nauczyć się samej siebie to pomogę
- Chętnie - odparłam niemal od razu spoglądając ukratkiem w stronę Azriela, który jedynie obserwował sytuację, uśmiechnęłam się w jego stronę i odwróciłam się w stronę Mor i Rhysa, którzy zaczęli zasypywać mnie kolejnymi różnymi pytaniami, jednak kątem oka dostrzegłam jak na twarz Aza wchodzi lekki, mały uśmiech.
CZYTASZ
Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i Róż
FanfictionNa początku Prythian dzielił się na osiem dworów, lecz jeszcze przed czasami Amaranthy, Dwór Smoczych Skrzydeł w którym żyły istoty panujące nad smokami żyjącymi na jego terenach został zniszczony przez Hybernijczyków i zapomniany przez ówczesnych...