Rozdział XXVI

192 17 0
                                    

Kroki robiły się coraz głośniejsze a każde z nas czym szybciej odwróciło się w tamtym kierunku.

Jeszcze zanim Rhys otworzył drzwi, doszedł do mnie jego zapach, zmieszany z czymś do tej pory mi nieznanym.

Uniosłam pytająco brwi w stronę księcia, stojącego na progu, najwyraźniej zaskoczonego naszą obecnością tu na dachu, bo na jego twarzy można było zobaczyć wiele emocji na raz, żal , zaskoczenie, smutek ale i złość . To ostatnie wprawiło mnie w mocne zdziwienie, ale jak na razie nie odezwałam się żadnym słowem w przeciwieństwie do Pieśniarza Cieni, który zdążł już na powrót założyć swoją maskę obojętności.

- Co się stało Rhys?

- Spadliście mi jak z nieba - powiedział nagle zmieniając swój wyraz twarzy na bardziej rozpogodzony i ożywiony - Potrzebuję was obojgu

- Do czego? - zapytałam , zwracając przy tym jego uwagę

- Potrzebuję was - powiedział najbardziej oczywistym tonem jaki u niego usłyszałam - Jedno z was jest mi potrzebne w Dworze Wiosny a drugie musi skoczyć do Dworu Dnia

- Po co? - zapytał nadal stojący niedaleko mnie Azriel, poruszając z lekka skrzydłami. Dalej stałam obok niego, osłaniana przez jego skrzydło przed wiatrem i oboje wpatrywalismy się w Rhysa z tym samym zainteresowaniem na twarzy.

- Nie podoba mi się to co dzieje się w Dworze Wiosny i to co wyprawia Tamlin - wyjaśnił Rhys a ja odrazu wiedziałam że kryje się za tym też coś innego.

- A w Dworze Dnia? - zapytałam zanim zajrzałam do jego duszy, wraz z umysłem i tłoczących się w niej emocji.

Świat w okół mnie się na chwilę zatrzymał a ja słyszałam przed sobą głos kobiety jaki rozbrzmiewał w głowie mojego przyjaciela. Słyszałam że mówi coś o poczuciu niesprawiedliwości i tym że czuje się uwięziona. Nie powiem zdziwiło mnie to mocno, ale dopiero po chwili dotarło do mnie o tym że towarzyszka Rhysa była obecnie w Dworze Wiosny.

Czułam jak słysząc to przez całą jego osobę przepływa żałość, strach i bezradność. W tamtym momencie, dzieląc z nim te emocje, zrozumiałam dlaczego tak bardzo zależy mu na wizycie w Dworze Wiosny. Czując jego emocje, całkowicie już zrozumiałam co znaczy różnica między towarzyszem a zwykłą miłością. Zrozumiałam że jedno bez drugiego będzie tylko zwykłą płową istotą na tle czasu.

- Zakopałem z Helionem topór wojenny - słowa Rhysa uderzyły we mnie z taką szybkością, że ledwo zrozumiałam sens pierwszego zdania - Helion chce o czymś porozmawiać bo podobno coś się dzieje i takie tam

- To sam tam polecieć nie możesz? - zapytał Azriel marszcząc brwi

- Mam tu co robić - rzucił wymijająco a Pieśniaż Cieni zmienił wyraz twarzy, na taki który chyba chciał zapytać co takiego ma do pracy - Mor mówiła coś o Dworze Koszmarów i o tym żeby złożyć tam wizytę

- Jak narazie terroryzowanie tamtych zwykłych istot dobrze Ci idze - rzuciłam mimo woli skazując się przy okazji na niezrozumiały wzrok księcia - Znam kilku fae z Dworu Koszmarów i szłyszałam o twoich ciekawych wizytach

- Jeżeli bym ich nie odwiedzał w ten sposób w jaki to robię to już dawno byłby tu jeden wielki burdel - Rhys uśmiechnął się lekko i spojrzał na mnie z dumą w oczach

- To co z tymi Dworami? - ponaglił go za chwilę Az, wzdychając ciężko

- Aż tak ci prędko do Dworu Wiosny? - zapytał Rhys z grymasem na twarzy

- Wiesz teoretycznie to ty chcesz go tam wysłać - rzuciłam z uśmiechem i spojrzałam w kierunku pieśniarza cieni

Ten spoglądał na mojego przedmówcę ze zrezygnowaniem w oczach, a ten po kilku minutach zatrzymywania na nim swojego wzroku zaczął nam dokładniej wyjaśniać to co mieliśmy zrobić.

Tak jak sądziłam Rhys chciał wysłać mnie do Dworu Dnia, abym pogadała z Helionem a Azriela do Dworu Wiosny.
Przyznam szczerze że się nie zdziwiłam taką decyzją, bo sama schyba wolałabym iść na spotkanie z Helionem niż iść do Dworu Tamlina, który od pamiętnego dla nas obojgu pojedynku nie jest do mnie najlepiej nastawiony.

- Więc jak będzie? - zapytał Rhys z nadzieją w głosie

- Misja to misja - rzucił wzruszając ramionami stojący obok mnie wojownik

Miałam dorzucić od siebie coś na znak że podzielam jego zdanie, ale w niewypowiedziane jeszcze przezemnie słowa, weszła mi Mor zjawiająca się nagle obok nas.

Bladynka, ubrana tak jak zwykle, spojrzała na swojego kuzyna i zaczęła go zasypywać rozmaitymi pytaniami co do misji mojej i misji Aza.

- Mor, sam nie wyruszę na Dwór Heliona - powiedział na wpół zrezygnowany książę, kiedy opierał się o barierkę po mojej prawej stronie.

- To ja z tobą tam pójdę - zaproponowała szybko

- Dlaczego nie chcesz żeby Vestana tam poszła? - zapytał niezrozumiale mężczyzna

- Dlatego że uważam że lepiej będzie jeżeli udadzą się z Azem na Dwór Wiosny razem - argumentowała - Więcej par oczu i uszu może wyłapać więcej informacji które chyba są dla ciebie ważne

- Myślę że Az sam da radę - odparł jej - A Vestana świetnie sobie poradzi w rozmowie z Helionem, prawda Ves?

- Nie wiem - rzuciłam bez przekonania, by później mimo wolne uśmiechnąć się perfidnie - Ale wiedz że nie będę się z nim cackać

- Dlatego teraz nie wiem czy mam bardziej się bać o Ciebie czy o Heliona

Wzniosłam ramionami i zmieniłam swój uśmiech na bardziej niewinny. Niestety nie umiem poradzić nic na mój charakter, a jest on strasznie zmienny i wymieszany, a pamiętając jaki był Helion, mogło być z nim różnie.

- Dalej niezbyt mi się to wszytko podoba - mruknęła pod nosem Mor, zwracając przy tym uwagę całej naszej trójki.

- Dlaczego? - spytałam zaciekawiona i zmarszczyłam brwi

- Dlatego że Rhys jest ostatnio straszliwie leniwy i się wysługuje innymi - burknęła spoglądając z mordem w oczy dalej stojącemu obok mnie fae, a ja spojrzałam w jego stronę ze zrozumieniem.

Książę przez chwilę przyglądał się z uśmiechem w stronę Mor a później, przerzuciwszy wzrok na mnie, chyba dotarło do niego to że wiem o powodzie jakim się wysługuje mną i Azem, stwierdziłam tak w momencie kiedy poczułam jak chciał dostać się do mojego umysłu, do którego go nie wpuściłam, a który chronił jeden, wielki, czarny mur.

-W takim razie co? - zapytałam mieszając zarówno zrezygnowanie jak i optymizm - Kiedy mamy ruszać?

- Jak najszybciej - powiedział spokojnie Rhys, dalej próbójąc się dostać do mojego umysłu

- Jesteś pewien że nie możesz wyruszyć na Dwór Dnia sam? - zapytała kolejny już raz Morridgan, a ja muszę szczerze przyznać że w tamtym momencie poczułam się rzeczą o którą kłóci się dwoje dzieci.

- Nie - odburknął jej już wyraźnie poddenerwowany książę i później spojrzał w naszą stronę - Możecie się zabrać jak najszybciej?

- Ja mogę ruszać nawet teraz - powiedziałam uprzednio zastanawiając się czy aby napewno mam wszystko czego bym potrzebowała

- Ja też - dodał Azriel i po skinieniu bratu przeciągnął swoje skrzydła

Na koniec oboje usłyszeliśmy krótkie powodzenia, a za chwilę znajdowaliśmy się już w powietrzu, w głowach mając jedynie to co myśleliśmy zrobić i w jaki sposób.
Ja musiałam w odpowiedni sposób porozmawiać z Helionem, za to na barkach Pieśniarza Cieni została położona nieco cięższa odpowiedzialność, musiał zarówno dowiedzieć się o zamiarach Tamlina jak i pozostać niezauważonym.

_______
Powiem tak, trochę przekręcam fabułę całej oryginalnej opowieści, ale mam nadzieję że czytając tą opowieść, ten fakt jest bardziej zaletą niż wadą 😉


Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz