Fae stał przede mną z wyciągniętą w moją stronę dłonią i lekkim uśmiechem na twarzy. Teraz miał go na twarzy coraz częściej, ale jeżeli mam być szczera to mi to zbytnio nie przeszkadzało.
Odwzajemniłam jego uśmiech, żeby zaraz podać mu rękę i pozwolić się lekko objąć. Kiedy pierwszy raz dotknęłam jego pibliźnionych dłoni, podświadomie sie przestraszyłam, że zrobię Ilyrowi krzywdę, jednak kiedy ten położył drugą z rąk na moim boku, uświadomiłam sobie że nie jestem w stanie nic mu zrobić.
Niespodziewanie Azriel obją mnie mocniej i rozłożył swoje ciemne, Ilryjskie skrzydła, przypominające te nietoperze. Przestraszyłam się, kiedy ten wykonał nimi silne machnięcie, wznosząc nas obojgu do góry za pierwszym razem. Przylgnęłam do niego niemal nie wbijając mu paznokci w rękę.
- Mogłeś uprzedzić - rzuciłam z wyrzutem, jednak w odpowiedzi zobaczyłam jedynie kolejny uśmiech na twarzy Ilyra
Bez słowa wzleciał ponad chmury, a nam ukazał się widok, który dosłownie zapierał dech w piersiach.
Tego nie dało się opisać tak samo magicznie jak to wyglądało, chmury ułożyły się w idealny dywan z białego puchu, a na niego padało jasne światło wschodzącego słońca. Dywan mienił się barwami od krwistej czerwieni do jasnej żółci. Wiedziałam że na długo zapamiętam ten krajobraz, chyba dlatego że było co pamiętać.
Przez chwilę patrzyłam jedynie przed siebie, chłonąc to co było przede mną. Nie zwracałam uwagi na nic, ale w pewnym momencie kolejny już raz odwróciłam głowę w stronę Pieśniarza by potem szczerze się uśmiechnąć.
Azriel nie odpowiedział na gest od razu, on przyglądał mi się uważnie, przyglądał się mojej twarzy, a szczególnie patrzył mi w oczy, jak zawsze podtrzymywał kontakt wzrokowy.
Spojrzałam w głąb jego oczu, zatopiłam się w tych źrenicach i chwili mi nie zajęło żeby dostrzec w nich nutkę zagadki. Pieśniarz Cieni chyba pozwolił żebym ujrzała głębie w jego oczach, bo później dostrzegłam o wiele więcej. Widziałam zarówno radość jak i smutek, żal i szczęście, szczerość, bezinteresowność, odwagę ale i coś czego nigdy u niego nie widziałam.
Wystarczyło tylko te pięć sekund, kiedy spojrzał poniżej moich źrenic, zatrzymując wzork na ustach. W tych zawsze łagodnych i tajemniczych oczach dostrzegłam coś nieokreślonego i o wiele bardziej zagadkowego niż cała istota Ilyra . Po pięciu sekundach, zrozumiał że mu się przyglądam, ale to nie zmieniło faktu że widziałam i miałam chęć dowiedzieć się co w tamtym momencie chodziło mu po głowie.
- Jak można być tak ślepym - powiedział w pewnym momencie, niczym zahipnotyzowany , a ja zmarszczyłam brwi - Jesteś zupełnie inna od Ilryjskich kobiet. Zupełnie inna.
- Czy mam to rozumieć jako komplement? - zapytałam z uśmiechem a Pieśniarz Cieni znów spojrzał mi w oczy
- Może - odpowiedział zagodkowo się uśmiechając
Niespodziewanie poczułam szarpnięcie a później dziwne uczucie lekkości. Po chwili dotarło do mnie że Azriel mnie puszcza, a ja spadam w dół. Nie wiedziałam co się stało, dlatego szybko opanowałam strach i odwróciłam się w stronę ziemi, a za mną szybko pojawiły się moje skrzydła. Rozłożyłam je a wiatr poderwał mnie w górę.
Rozejrzałam się za pieśniarzem cieni. Nigdzie go nie było.
- Az? - zapytałam rozglądając się - Az?!
Moja uwagę przykuła nieregularna przerwa w chmurach i czym prędzej poleciałam w tamtym kierunku. Wycecialam z chmur i go znalazłam. Ale w tedy nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać.
Ilyr spadał w dół razem ze strzałą w lewym skrzydle. Zapikowałam w dół i starałam się go dogonić. Spadał tak szybko że nie byłam w stanie go dogonić. Widzialam jego otępiały, błagający wzrok, widziałam jak wyciągną do mnie rękę, ale ja nadal nie byłam w stanie go złapać.
Do bruku ulicznego było jakieś trzydzieści metrów. Nie rejestrowałam tego co dzieje się wokół mnie. Liczyło się jedynie to żeby uratować Azriela. Dwadzieścia metrów, muszę do niego dolecieć. Piętnaście metrów, nie dogonię go. Dwanaście, przełamałam się, użyłam mocy. Oczy rozbłysły, chłód opanował ciało i przemienił je w ducha, ale nie zwykłego, w ducha cielistego.
Pięć metrów, mocno zamachnęłam skrzydłami, złapałam rękę ilryra i całą swoją siłą poderwałam go to góry. Zahamowałam upadek i spokojnie położyłam fae na bruku.
- Vestana - wychrypiał a ja powróciłam do swojej postaci
- Spokojnie - powiedziałam cicho i rozejrzałam się po ulicy
Popłoch, strach i walki były wszędzie. A ja zrozumiałam ktoś atakuje Velaris.
Postanowiłam zabrać Azriela z ulicy. Ciemność zawirowała wokół nas i za chwilę razem z rannym znaleźliśmy się w domu wiatru, było tam całkowicie pusto.
- Ves. - odezwał się znowu Ilyr - Co się stało?
Spojrzałam na niego i na lekarkę która za chwilę pojawiła się obok nas i bez słowa podeszłam do okna. W tedy zobaczyłam to czego nigdy więcej nie chciałam widzieć. Coś co przypomniało mi stosy niewinnych martwych.
- Hybernijczycy.
________________________
Witam po dłuższej przerwie i odrazu wybaczcie mi że zmieniłam trochę czas w książce, ale to działa jedyne na korzyść postaci :)
CZYTASZ
Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i Róż
FanfictionNa początku Prythian dzielił się na osiem dworów, lecz jeszcze przed czasami Amaranthy, Dwór Smoczych Skrzydeł w którym żyły istoty panujące nad smokami żyjącymi na jego terenach został zniszczony przez Hybernijczyków i zapomniany przez ówczesnych...