Rozdział XXVIII

174 17 1
                                    

Minęła już cała noc od mojej rozmowy z Księciem Dworu Dnia, zostałam w jego posiadłości żeby się zregenenerować, a po wzięciu gorącej kompieli wczorajszego wieczora, dziś czułam się jakbym wypoczywała przez przynajmniej ostatnie pięćset lat mojego życia.

Wstałam z łóżka i leniwie się przeciągnęłam, żeby za chwilę się ubrać i związać włosy w luźny warkocz.
Wyszłam z mojego tymczasowego pokoju i zeszłam po schodach, żeby za chwilę dostrzec księcia Dworu , który siedzi za długim stołem, podtrzymując swoją głowę dłonią.

- Dzień dobry - powiedziałam i usiadłam na miejscu obok

Fae wydawał się być całkowicie nieobecny i jak na razie nie odpowiedział nic na moje słowa. Udałam że nie zwróciłam uwagi na jego zachowanie i nałożyłam sobie trochę potrawki, która stała najbliżej mnie i wyglądała, tak jak większość potraw, bardzo apetycznie. Jedząc , tak samo jak mój możliwy rozmówca, zaczęłam odpływać do krainy swoich myśli.

Wypełniłam swoje zadanie, dlatego jeżeli wrócę na Dwór Nocy, pod znakiem zapytania zostanie tylko misja Aza, którą jak się spodziewałam, wypełnił albo wypełni najlepiej jak potrafi. Wiadomo było to że akurat ten fae potrafił naprawdę dobrze poruszać się w ciemności ze względu na swoją historię ale i na cienie jakie prawie zawsze wirowały w okół niego, pomagając mu stać się niewidzialnym dla niechcianych oczu.

Faktem było to że minęła już noc , która była idealną okazją na wyłapanie jakiś cennych informacji. Nie powiem byłam ciekawa tego co zdołał się dowiedzieć, ale z drugiej strony miałam dużą świadomość tego jak bardzo trudne to było zadanie oraz jak wiele rzeczy w niby takim błachym zadaniu, może pójść nie tak. Wiadomo było że akurat ten szpieg da radę, ale w tym przypadku oliwy do ognia dolewał fakt, że Azriel należał do członków Dworu Nocy, który w oczach większości książąt a chyba w szczególności w oczach Tamlina, nie był zbyt dobrze postrzegany.

Ciekawa byłam tego co wyprawiał Książę Dworu Wiosny , jednak niestety zamiast zamartwiać się o misję Azriela, musiałam pamiętać by samej wykonać jak najlepiej swoje zadanie. Helion wczoraj wyjaśnił jego podejrzenia, podobno widziano statki Hybernijczyków przy jego brzegach, a na jednym z nich był sam ich król, co jak skomętował książę, przypominało dokładne badanie terenu, co jak twierdził , zwiastowało jedynie coś złego.

- Dzień dobry - mrukną z nienacka wcześniej wspominany fae, tak jakby przed chwilą obudził się ze snu albo transu i usłyszał moje myśli - Wybacz zamyślenie ale siedziałem do nocy nad raportami znad granic

- I co? - zapytałam unosząc do ust kolejną już łyżkę potrawy .

- Tamten wypływ się jak narazie nie powtórzył. Co będzie dalej zobaczymy - powiedział mi przeciągając się leniwie i nałożył sobie jedzenia na talerz - Kiedy wracasz do Dworu Nocy?

- Chciałabym dziś, jeżeli nie masz mi więcej do przekazania - rzuciłam w lekkim zamyśleniu i spojrzałam w kierunku gdzie dostrzegłam unoszącego się nad ziemią ducha kobiety.

- Ćwiczysz moce? - zapytał nagle książę, a ja odwróciłam wzrok w jego stronę, starając sie nie dać nic po sobie poznać

Przyznam że wydawało mi się że na Dworze Dnia nie będzie aż tylu zbłąkanych dusz, które będę napotykać na prawie każdym możliwym kroku. Chociaż mimo wszystko w w tym miejscu zawsze był spokój i harmonia, a dla kogoś innego niż Vasidi, takie sytuacje z duchami i duszami, były raczej abstrakcją. Nie było tu zbyt dużej ilości dworzan, co jeżeli było się chorym, proszącym o pomoc księcia, pomagało się regenerować, jednak zdawałam sobie sprawę z tego że jeżeli żyło się tu dłużej to samotność mogła doskwierać, dlatego chyba stąd zauważyłam przemykający przez jego twarz cień smutku. .

- Dlaczego pytasz? - zaciekawiłam się i skupiłam swoją uwagę na siedzącego naprzeciw mnie fae

- Mam obszerną bibliotekę - powiedział, kolejny już raz przeciągając się leniwie na swoim siedzeniu - Może udałoby Ci się coś znaleść

- Wolałabym najpierw wyjaśnić wszystko Rhysandowi - odparłam i uśmiechnęłam się wstając od stołu - Chyba na mnie czas. Dziękuję za gościnę Helionie

- Nie ma za co Vesta - fae podszedł do mnie i mnie lekko przytulił, a po odsunięciu się od niego przywołałam za siebie swoje skrzydła.

Wyszliśmy na zewnątrz a ja ją je jedynie bardziej rozłożyłam, by za pomocą jednego, mocnego machnięcia, wzbuć się w powietrze i zacząć lecieć przed siebie.

W momencie kiedy straciłam z pola widzenia Dwór, przywołałam do siebie cienie które lekko mnie opletły, bym za chwilę stała na balkonie Rhysowej posiadłości.

- Vestana żyjesz! - rzucił entuzjastycznie Kasjan, stając w drzwiach salonu, po czym spojrzał na mnie z czymś co przypominało, zaciekawienie

- Zawołasz Rhysa? - zapytałam wchodząc do środka, już bez swoich skrzydeł

- A ja nie jestem dobrym partnerem do rozmowy? - powiedział Kasjan z udawanym oburzneiem

- Nie wiem czy wogule bedzesz dobrym partnerem - parsknęłam

- Chcesz się sama przekonać? - chciałam minąć generała jedynie z uśmiechem, ale nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać kiedy dostrzegłam w jaki sposób poruszył brwiami

- Dobra to gdzie jest Rhys? - zapytałam z uśmiechem

- U siebie w gabinecie - rzucił generał i ruszył w stronę swojego pokoju - Tylko uważaj bo jest jakiś nerwowy

Skinęłam Kasowi głową, po czym zaczęłam iść w stronę gabinetu księcia. Zaciekawiło mnie to czy Azriel jednak szybciej wykonał swoje zadanie i czy może jest już u Rhysa, ale porzuciłam te myśli, kiedy po wejściu i wcześniejszym pukaniu do drzwi gebinetu, zobaczyłam księcia stojącego praktycznie na środku pokoju, samego.

Widać było że chyba nie spał, pokazywały to jego włosy, które były w kompletnym nieładzie i trochę pomięty strój. Widząc mnie, skrzydła które do tej pory były za nim, zniknęły, a fae staną bliżej biurka.

- Vestana, jesteś - w pierwszej chwili uniosłam pytająco brwi, bo ulga w jego głosie była niemalże namacalna

- Jestem. Ale dlaczego miałoby mnie tu nie być? - zapytałam przechylając głowę - I co Ci się stało?

- Mi? - zapytał jakby nie zdając sobie sprawy ze swojego wyglądu i dopiero po tym jak spojrzał po sobie, dotarło do niego to co ja dostrzegłam - Nie spałem

- Bo?

- Bo nie mam kontaktu z Azem

W pierwszej chwili nie zrozumiałam tego co do mnie powiedział, przez co dopiero po jakiejś minucie dotarł do mnie sens jego słów i sama nie miałam pojęcia co mam teraz powiedzieć.

- Co?

- Nie daje znaku życia od wczorajszego wieczoru - odparł mi Rhys, wyraźnie poddenerwowany i jak mi się później wydało, rozdarty

- To chyba nie aż tak długo - powiedziałam dość niepewnie, bo tak naprawdę nie wiedziałam jak do tej pory to funkcjonowało

- Zawsze, ale to zawsze na każdej misji - wyjaśnił książę, mierząc mnie wzrokiem - Zdawał mi raport wieczorami

- Zawsze?

- Zawsze.

___________
Przychodzę do was z trochę chaotycznym rozdziałem, ale myślę że to nie sprawi wam kłopotów z czytaniem tej historii i dalej będziecie czekali na następne rozdziały, których jeszcze trochę będzie.
Dawajcie znać jak wam się rozdział podobał, jak wam się go czytało i do zobaczenia w dalszych częściach
Bye!

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz