Rozdział XVII

218 22 4
                                    

Kilka godzin później, opuściwszy Ilryjski obóz i w moim przypadku pożegnaniem się z Delvonem, wszyscy udaliśmy się do rezydencji Rhysa, głównie dlatego że już się znaliśmy i nie potrzebowaliśmy oficjalnych kolacji ani przywitań w jego Domu Wiatru, jednak Rhys obiecał mi że w najbliższym czasie zabierze mnie tam i oprowadzi po wnętrzu.

Jego dom był niezwykły, bogaty ale nie do przesady, nie mogłam się nadziwić w jakim stylu był zrobiony, wcale nie podobny do stylu jak ktoś mógł by pomyśleć że powinien być dom Księcia Dworu Nocy.

Kiedy się rozglądałam, weszliśmy wszyscy do obszernego salonu. Dom był urządzony głównie funkcjonalnie ale i z charakterem co dodawało mu uroku.

- Pięknie nieprawdaż? - zapytał Rhys, wyrywając mnie przy tym z zamyślenia, ale nie zdążyłam odpowiedzieć bo odpowiedziała za mnie Mor

- Nie chwal się Rhys to nieładnie

- Właśnie Rhysandzie - poparła ją Amrena - Czasami jesteś zbyt dumny

- Nie przesadzajcie - zaprzeczył im od razu uśmiechając się po chwili w moja stronę - Widzę poprostu jakie wrażenie to wywiera

- Oj wywiera, wywiera - powiedziałam cicho wskakując na sofę tuż obok pradawnej, uśmiechając się szczerze,

Tak samo jak w chatce, Rhys i Kasjan zajęli miejsca na fotelach, Mor zajęła miejsce na jednym z krzeseł, z ja i Amrena siedziałyśmy rozwalone na sofie, przez co Pieśniaz Cieni znów staną przy obszernym oknie. Kiedy Rhys poprawił się na fotelu, składając przy tym ręce przy swojej twarzy, od razu zrozumiałam że teraz czeka nas jedna z tych poważnych rozmów, bo w końcu została jedna nierozstrzygnięta sprawa, fakt jestem tu z nimi gotowa w każdej chwili pomoc im w ewentualnej walce i innych sprawach , ale pozostaje pytanie w czym mogę im pomóc.

- Dobrze - Rhys westchnął, zmierzając mnie swoimi fiołkowymi tęczówkami i uśmiechnął się kiedy zobaczył jak wspólnie i co według niego było chyba zaskoczneiem, siedzimy z Amreną na jednej sofie - Powiedziałem Ci wcześniej że chcę Ci pomóc i zamierzam dotrzymać słowa. Nie wiem jak bardzo opanowałaś swoje moce ani też jaką potęgą możesz władać, ale czuję że nie jest ona wcale mała, dlatego chcę abyś spróbowała wzmocnić jeszcze bardziej zarówno siebie jak i swoje moce.

- Chodzi Ci o treningi lub coś? - zapytałam samej poprawiając się nieco na swoim siedzeniu

- Coś w tym rodzaju - przytakną mi i zaczął kontynuuować swoje wcześniejsze słowa - Amrena już Ci zaoferowała swoją pomoc przy twoich mocach, ale zanim to zrobisz chcę abyś mogła też nieco poszperać w mojej bibliotece w Domu Wiatru, ta biblioteka jest strasznie stara więc miejmy nadzieję że znajdziesz coś co mogłoby ci się do tego przydać. A co do tego drugiego treningu to widząc to jak sprawnie pokonałaś Kasa, używając jedynie swojej gibkosci i umiejętności szybkiego zadawania obrażeń które nie są zadawane za pomocą broni, tylko samego ciała przeciwnika, stwierdziłem że po odpowiednim dodatkowym szkoleniu będziesz w stanie pomóc nieco Azrielowi w jego misjach.

Widziałam kątem oka jak wspomniany wcześniej Ilyr zamarł, przestając podrzucać swój sztylet, który prawie zawsze miał przy sobie, czyżby nie chciał pomocy? A może poprostu nie lubił czyjegokolwiek towarzystwa?
Nie wiem, ale skoro Rhys tak zdecydował to ja nie mam nic przeciwko, w końcu Helion w ostatnim czasie, kiedy byłam w jego dworze wyszkolił mnie na kogoś takiego, zarówno na szpiega jak i cichego zabójcę, potrafiącego pozbawić życia, zarówno szybko i praktycznie bezboleśnie jak i powolnie w ogromnych męczarniach.

Odwróciłam się od wspomnień, kiedy zobaczyłam jak książę dworu i reszta jego rodziny przygląda mi się wyczekująco, oczekując najwyraźniej na moją odpowiedź, dlatego szybko się otrząsnęłam i spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.

- Jasne, jeśli o mnie chodzi nie mam nic przeciwko - odparłam szybko spoglądając ukratkiem w stronę Pieśniarza Cieni, który obecnie był w tej samej pozycji jak wcześniej, sprawiał przy tym wrażenie jakby wachał się czy aby na pewno nie udzielić się w żaden możliwy sposób.

- Świetne - powiedział Kasjan, który poczół się już nieco lepiej - To ja idę po coś dobrego do picia

- Kasjan czy ty znowu masz zamiar splądrować moją piwniczkę z winem? - zapytał jego brat kiedy tamten już prawie zniknął w drzwiach

- No ktoś musi dbać abyś ty się nie alkoholizował, popijając je nocami samemu - rzucił z korytarza a jego głos odbił się niewielkim echem

- A to nie ciebie przypadkiem ostatnio Az znalazł w piwniczce pijanego i zalanego winem? - zapytał Rhys kiedy Kasjan ponownie znalazł się w drzwiach, dzierżąc w rękach cztery butelki czerwonego trunku

- Ja? Absolutnie, ja nigdy bym Ci tego nie zrobił - Kasjan złapał się teatralnie za serce - Jak mogłeś mnie pojejrzewać o takie rzeczy?

- Mam swoje powody - rzucił mu książę, przyglądając się jak jego silny generał mocuje się z korkiem, który po chwili wystrzelił w stronę, kompletnie nie spodziewającej się Mor.

Moja reakcja zaskoczyła nawet mnie, chwili nie zajęło mi sprawienie aby lecący w jej stronę korek, zapłoną zielono-czarnym ogniem, który po chwili, tak jak w przypadku jakbłka wyssał z niego wczystko czym był i zanim doleciał do blądynki, był już jedynie czarnym pyłem.

Przez chwilę nikt się nie odzywał zaskoczony z szybkości w jakiej wszystko się stało, jednak kiedy za chwilę spojrzałam w stronę czarnowłosej pradawnej, ta uśmiechała się do mnie zarówno z dumą jak i z zadowoleniem.

- Dzięki - powiedziała cicho niedoszła ofiara Kasjanowego korka, a kiedy uśmiechnęłam się lekko w odpowiedzi odwrócił się aby za chwilę zmierzyć ciemnowłosego morderczym wzrokiem

- Wybacz - powiedział nalewając do kieliszków napoju i jej pierwszej podał naczynie - Tak na przeprosiny?

-Mógłbyś się bardziej postarać ale może być - zaśmiała się bladynka i upiła nieco z kieliszka - Dobre, który rocznik?

- Yyy nie wiem - zająknął się generał - Ale brałem z ostatniej półki w rogu

- Kasjan! - Rhys niemal wydarł się na brata - Mówiłem Ci że to wino jest na oficjalne rzeczy

-Ups?

- Co tam jeszcze zostało? - dopytał przyglądać się mu podejrzliwie

-No chyba ze dwa - odparł mu Kas uśmiechając się zadziornie

- Nie no ja z wami zbankrutuję - burkną książę chowając twarz w dłoniach, na co cała nasza grupka zaniosła się radosnym śmiechem

____________________________
Siemanko
Wybaczcie za trochę długą nieobecność, ale już wracam do was z nowym rozdziałem 😉
Dajcie znać jak wam się to podoba i widzimy się w następnym rozdziale
Bye!

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz