Rozdział XXIX

204 15 4
                                    

- Mówiłeś o tym reszcie? - zapytałam, starając się zachować chociaż pozory spokoju, który tłumił różne uczucia zapetlające się wokół mnie

- Nie - odpowiedział mi fae, chyba wyczówając mój niepokój - Myślałem że uda mi się z nim skontaktować i nie będą musieli wiedzieć

- Azriel to wolna dusza - powiedziałam, podążając wzrokiem w stronę okna, jakby mając nadzieję że za chwilę dostrzegę tam lecącego Ilyra - Zrobi co do niego należy i wróci

- Co nie zmienia faktu że brak odzewu z jego strony nie zwiastuje niczego dobrego - rzucił książę z rezygnacją, średnio wierząc w moje słowa. Co tu kłamać ja też niebyt w nie wierzyłam

Wiedziałam że miał rację i czułam że ogólna sprawa dostania się do Dworu Wiosny przez księcia drugi raz a co dopiero szlajanie się po jego terenie, może byc dla niego strasznie trudna ze względu na prawdopodobne bariery wokół Dworu Tamlina. Połowicznie miałam wrażenie że to moja wina że Azriel nie daje znaku życia, czułam się niepewnie w tym wszystkim i chyba pierwszy raz od pięciuset lat prawdziwie się o kogoś martwiłam.

- W takim razie idę go znałeść - powiedziałam ledwie słyszalnie , a w chwili ciszy jaką wywołały te słowa, spojrzałam Rhysowi w oczy

- Nie - fae zaprzeczył mi niemalże odrazu - Nie pozwolę żebyś Ty też przepadła

- Tylko ja mogę się zakraść do Dworu Wiosny niepostrzerzenie - zaargumentowałam już pewniejszym tonem - A poza tym czuje się współwinna

- Współwinna czemu?

-Temu że poleciał tam sam - wyjaśniłam - Bo gdybym z nim poszła to wszystko potoczyłoby się inaczej

- Ves - Rhys staną przede mną i westchnął - Azowi napewno nic się nie stało, a to że nie polecieliście tam oboje to tylko i wyłącznie moja wina. Dlatego musimy zabrać z tamtąd zarówno Aza jak i Freyrę.

- Mówisz teraz o swojej towarzysze? - zapytałam oriętacyjnie a on pokiwał głową - Możesz ją zabrać, ale to nie zmienia faktu że ja muszę znaleść Azriela. I pamiętaj winy nie możesz barć tylko na siebie

- Ale gdyby nie moje lenistwo...

- Rhys - przerwałam mu i sprawiając że dusze zapętliły się w pomieszczeniu - Przez ostatnie pięćdziesiąt lat brałeś winę tylko na siebie, teraz jest czas żeby ktoś inny też mógł podzwigać ciężar odpowiedzialności, a ja naprawdę czuję się współodpowiedzialna

- Zanim pójdziesz - powiedział dając już za wygraną, patrząc mi o oczy , a ja mimo wszystko zaczęłam zbliżać się do drzwi - Bądźmy w kontakcie

Uśmiechnęłam się lekko do niego, a już w następnym momencie, dzięki swoim mocom znalazłam się przy granicy Dworu Wiosny, w głowie obmyślając plan tego jak odnajdę fae, którego już od jakiegoś czasu mogłam zwać przyjacielem.

___*___

Przechodziłam między krzakami róż, które rosły przy dróżce którą podążałam. Różnorodne rośliny kwitły na każdy możliwy kolor, białe i czerwone róże, różnorodne stokrotki rosnące w trawie, różowe i fioletowe tulipany oraz wiele innych kwiatów. Nie powiem dla kogoś kto uwielbiał pracę przy nich i kochał wiosnę, to miejsce byłoby rajem. Jednak dla mnie wszystko, mimo tej różnorodności, było mocno przesadzone. Wiecznie kwitnące kwiaty, śpiewające ptaki i wszędzie kszątąjący się służący. Właściwie teraz, mocno przytłoczona tymi kwiatami, zapachami i kolorami, sama się sobie dziwiłam, jak kiedyś żyłam w tym dworze przez dziesięć lat i nawet mimo towarzystwa, niegdyś ujmował mnie wygląd tego dworu.

Kolejny służący miną mnie, a ja uśmiechnęłam się do siebie zdając sobie sprawę że ten nie mógł mnie dostrzec. Co jak co ale praktyki mocy z Amreną przyniosły skutki i były dosyć przydatne, dlatego teraz pod postacią ducha, mogłam swobodnie kszątać się po okolicy i rozglądać się za znajomą twarzą.

- Tamilnie nie możesz jej tak więzić - do moich wyczulonych uszu doszedł czyiś głos, dlatego po przegranej z ciekawością ruszyłam w tamtym kierunku, dalej badając wzrokiem każdy możliwy kąt - Ona nie jest już sobą a ty dobrze o tym wiesz

Wyjrzałam za krzewów i przed samym dworem dostrzegłam nikogo innego jak Księcia Dworu Wiosny z jego starym przyjacielem. Tamlin nie zmienił się zupełnie, te same ostre rysy twarzy , te same długie złociste włosy i te same zielone oczy, jednak Lucjena ledwo poznałam, bo ten mocno się zmienił, nie miał już idealnie gładkiej twarzy, dlatego że przecianała ją blizna, a w miejscu oka było dane złote, sztuczne oko, jedynym co się u niego nie zmieniło to ten charakterystyczny rudy kolor włosów.

- Nie będziesz mi mówić co mam robić - warkną gardłowo książę

~ Cały Tamlin ~ pomyślałam przewracając oczami i powróciłam do mojej wcześniejszej misji, nie zważając już na rozmawiających fae.

Przywołałam do siebie skrzydła , którymi mocno się zamachnęłam, przez co w ciągu zaledwie kilku sekund znalazłam się w powietrzu. Cały czas zastanawiałam się gdzie mógł być Ilyr, chciałam go odnaleźć ale nie chciałam jeszcze bardziej używać swoich mocy, jednak dałam słowo sobie samej że jeżeli nie znajdę go do wieczora, to użyje swoich umiejętności by mu pomóc.

Spojrzałam w dół, a pod sobą dostrzegłam jedynie budynek, kwiaty i obszerny las.

- Az proszę nie każ mi przeszukiwać lasu - mruknęłam do siebie i obniżyłam lot żeby za chwilę znaleść się w środku Dworu

Przeszłam korytarzem i znowu zaczęłam się rozglądać, ani jednej duszy i jak na razie ani jednego dźwięku zwiastujace go czyjąś obecność. Widziałam obrazy porozwieszane po korytarzu, wykonane z niezwykłą starannością, jeden z nich przedstawiał kwiecisty ogród, inny jezioro o zachodzie słońca, a jeszcze inny pojedynczą, więdnącą różę w pustym wazonie.

Nie wiem na którym piętrze Dworu byłam, ale momętalnie zaczęłam podążać niżej kiedy usłyszałam łkanie i brzęk tłuczonego szkła. Gdzieś w środku miałam świadomość tego że to nie ten którego szukam jest sprawcą tych dźwięków, ale mimo wszystko podążyłam tam i po przeniknięciu drzwi i zobaczeniu kobiety którą widziałam jakiś czas temu z Rhysem coś we mnie zamarło.

Gdybym nie czuła tego że jest żywa mogłabym stwierdzić że to duch. Dziewczyna była chuda i blada, tak bardzo że wydawała się być cieniem samej siebie.

- Freyra? - zapytałam oriętacyjnie i przestałam się ukrywać, przy okazji narażając się na spotkanie Tamlina, ale w tamtej chwili niezbyt mnie to interesowało.

- Kim jjesteś?- zapytała po uniesieniu głowy, tak bardzo zachrypniętym głosem że trudno było ją zrozumieć - Kim jesteście?

Kiedy się poprawiła to ja momętalnie zmarszczyłam brwi i obejrzałam się za siebie, gdzie dostrzegłam szukanego przeze mnie fae. Odetchnęłam, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego że do te pory wstrzymywałam oddech i powstrzymałam się od nagłego impulsu który z niewiadomego dla mnie źródła chciał kazać mi pobiec w stronę Ilyra.

- Przyjaciółmi - wyjaśniłam nieco ciszej - Jesteśmy przyjaciółmi Rhysa.

- Pomożemy Ci - rzekł cicho nadal stojący za mną Azriel, a ja powoli podeszłam do dziewczyny,

~~ Wszystko jest w porządku ~~ wypowiedziałam metalnie w stronę księcia Dworu Nocy

~~ Potrzebujecie Pomocy? ~~ jego nagła odpowiedź mnie nieco zaskoczyła, kiedy pomagałam wstać nowonarodzonej fae

~~ Mor by się przydała ~~ odpowiedziałam a w następnej chwili Mor była tuż obok

- Zabieram ją - powiedziała cicho, kiedy udało jej się opanować zaskoczenie jakie wywarł na niej wygląd jasnowłosej

Skinęłam jej głową a kiedy zniknęła spojrzałam w oczy Ilyrowi, który jak się później zoriętowałam, przyglądał mi się uważniej niż zwykle.

- Co ci się stało? - zapytałam cicho - Czemu się nie odzywałeś?

- Długa historia - rzucił wymijająco - Wracajmy do domu

Wyciągnęłam rękę w jego stronę by przenieść nas obojgu, zanotowując w pamięci żeby w domu pociągnąć temat

Dwór Serca Cienia - Azriel | Dwór Cierni i RóżOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz