[Pov Midoriya]
(Szesnasty czerwca, sobota)Właśnie jest dwunasta trzydzieści i usiłuję wyciągnąć Kacchana z mojego pokoju, bo ten się uparł, że nie idzie.
-Kacchan, muszę zdążyć na trening, a nie mogę iść bez ciebie.
-Mogłeś o tym myśleć kurwa wczoraj, gdy zmieniłeś mnie w pierdoloną biedronkę!
-Uh, załóż bluzę nie będzie widać...
-JEST ŚRODEK CZERWCA I JEST MI ZA GORĄCO W BLUZIE TY KURWO JEBANA!
-No Kacchaaan!
-Nie Kacchan'uj mi tu kurwa. Chciało ci się w komara bawić? To cierp jak tamte kurwy! Ciesz się lepiej, że cię klapkiem nie ujebałem jak twoich sprzymierzeńców!
-Bo cię zaniosę tam. A już nie zdążysz założyć nawet bluzy.- Powiedziałem poważnie podchodząc do niego bliżej.
-Tylko spróbujesz kur- Meow!- Miauknął nagle, gdy to tylko podniosłem go i przerzuciłem przez ramię.- PUSZCZAJ! SŁYSZYSZ?! TY GNIDO PIERDOLONA!
-Wyzywaj mnie tak dalej, a po drodze wejdziemy do salonu.- Zagroziłem mu i dumnie się uśmiechnąłem, gdy ten nagle przestał krzyczeć.- Grzeczny kotek.
-Puszczaj mnie! Nie może mnie nikt w tym stanie zobaczyć. Wystarczy, że jestem jebanym kotem! Deku!
-AGH!- Zawołałem, gdy to nagle poczułem jak wbił we pazury w moje plecy. Od razu zatrzymałem się przed schodami i go odstawiłem.- To bolało...
-Tak jak mnie dupa dziś rano. Dawaj kurwa bluzę, bo ktoś mnie jeszcze zobaczy!
Posłusznie zdjąłem z siebie zwykłą, czarną, zapinaną na suwak bluzę i mu oddałem. Ten natychmiast ją założył, zasuwając najbardziej jak się da i oczywiście naciągając kaptur na głowę. Śmiesznie to trochę wyglądało, gdy przez uszy, początkowo ten kaptur wręcz stał. Jednak po chwili gdy je położył, wyglądało to już normalnie.
-Zabiję cię...- Wywarczał pod nosem gdy zaczęliśmy schodzić po schodach na dół.
-Hej chłopaki!- Usłyszeliśmy z salonu krzyk Miny, która siedziała razem z Uraraką.- A wy gdzie?
-Na trening, a co tam?- Odpowiedziałem podchodząc bliżej, jednak Kacchan pozostał z tyłu.
-A tak pytam, bo nam się nudzi. Co nie Ochaco?- Szturchnęłą ramieniem szatynkę, która lekko się zarumieniła i pokiwała potwierdzająco głową.- Może mogłybyśmy z wami iść?
-Eeee... Chyba, nie będzie problemu. Tylko, że przez następne trzy godziny będę usiłował opanować nową moc, przy pomocy Sakury, więc i tak możecie się nudzić.
-To i tak będzie ciekawsze niż siedzenie w domu.- No to chodźmy!
Obie poderwały się z kanapy i razem udaliśmy się w stronę blondyna który czekał już przy wyjściu i był ewidentnie nie zadowolony, że nie idziemy tam sami. A jego zirytowanie podwyższyło jedno pytanie które padło z ust Ochaco.
-Bakugo? Czemu jesteś w bluzie i masz kaptur..? Ciepło jest na dworze przecież.
-A chuj cię to interesuje jebana pyzo!- Warknął przy czym jak najszybciej wyszedł z budynku.
-A temu co się stało..?- Zapytały jednocześnie, na co ja tylko z uśmiechem kiwnąłem ramionami na znak, że nie mam pojęcia.
Całą drogę na salę treningową beta, przeszliśmy przy rozmowach, na różne tematy. Jedynie Kacchan, odłączył od naszej grupy i szedł z przodu, przy czym gniewnie machał ogonem.
CZYTASZ
~*Zagrożeni* [DekuBaku]
FanfictionWłaśnie trwa pierwszy trymestr w klasie drugiej A. Jest początek czerwca a cała klasa wychowawstwa Aizawy nie domyśla się nawet w jak dużym niebezpieczeństwie się zaraz znajdą. A dokładniej jeden z ich uczniów, któremu życie się zawali, a co dziwnie...