33 Wylot

175 23 6
                                    

(Dop. Aut. W.Brytania została zamieniona na Californie)

[Izuku]
(Piąty lipca, czwartek)

Szybko złapałem pierwszą lepszą koszulkę Kacchana, która nie posiadała ani jednego rysunku i ją założyłem. Tylko, już nie mam co zrobić. Mokrymi włosami.

A pukanie do drzwi nie ustępowało.

Otworzyłem je, a za nimi zastałem Kirishimę i Kaminariego.

-Midoriya?

-Tak, o co chodzi, bo Kacchan śpi.- Powiedziałem, nie otwierając drzwi, bardziej niż to konieczne.

-Chcieliśmy z nim pogadać i spędzić trochę czasu... W końcu ostatnio praktycznie wcale nie mamy z nim kontaktu a jesteśmy przyjaciółmi.- Zaczął blondyn.- A w ogóle, co ty tu robisz, skoro Bakubro śpi?

-Przed chwilą przyszedłem, miałem mu pomóc bo coś mówił, że chciałby iść na dół, ale jak tylko wszedłem to zobaczyłem, że śpi.- Wymyśliłem na szybko.

-Ah rozumiem.- Westchnął.

-To przyjdziemy później.- Dodał Kirishima który uważnie mnie obserwował.

Nie mówcie, że się domyślił prawdy.

Zamknąłem drzwi, jednocześnie cicho wzdychając z ulgą.

-Kto to był Izuku?- Zapytał z zaspanym głosem, nie podnosząc nawet głowy.

-Kaminari i Kirishima, chcieli z tobą czas spędzić.

-Niech spierdalają, nie mam siły.

-Kacchan... Ale wiesz, że musisz się umyć?

-Yhm... Ale teraz chcę spać do cholery...

-Chodź się umyć i ubrać, w razie jakby ktoś miał zamiar jeszcze przyjść.

-Dobra.- Westchnął podnosząc się na łokciach.

-Tylko naleje ci wody do wanny.

-Okej.

Zrobiłem to co powiedziałem, a po chwili już niosłem w połowie przytomnego blondyna do wanny, który gdy tylko znalazł się w wodzie to natychmiast się rozbudził.
Gdy on został w łazience, ja sam posprzątałem u niego w pokoju i zmieniłem pościel, która była cała brudna.

Po chwili już siedziałem z Kacchanem na łóżku, a dokładniej on siedział, a ja leżałem trzymając głowę na jego udach, a on bawi się moimi włosami.

Dochodziła już osiemnasta, a ja wpadłem na pewien pomysł.

-Kacchan schodzimy na dół spędzić trochę czasu z innymi? W końcu nie wiemy za ile znów ich zobaczymy.

-Nie chcę mi się z nimi gadać.

-Kacchan...

-Niech Ci kurwa będzie.- Westchnął.

Podniosłem się i już chciałem mu pomóc wstać ale odtrącił.

-Przysuń wózek. Muszę nauczyć się jakiejkolwiek samodzielności.

-Dobrze.

Po chwili już wchodziliśmy do salonu gdzie siedzieli niemal wszyscy. Mówiąc szczerze można było zauważyć u nich zdziwienie jak i radość.

Ostatnio strasznie odcięliśmy się od większości znajomych.
Przesiedzieliśmy trzy godziny wszyscy razem. Rozmawialiśmy o wszystkim, żartowaliśmy i niektórzy się wyzywali. Oczywiście też nie ominęło się bez irytacji Kacchana który był zły na Kirishimę i Kaminariego którzy utrudniali mu życie.

~*Zagrożeni* [DekuBaku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz