[Pov Bakugo]
(Piętnasty czerwca, piątek)Cały dzień nic się nie działo. Do tego spierdoleńca się nie odzywałem, na innych miałem wyjebane i żyłem w swojej samotni.
Muszę odpocząć od wszystkich... Od siebie...Musze leki wziąć, okropnie się czuje, zimno i ciepło mi zarazem, kości mnie nakurwiają i mięśnie drżą od czasu do czasu. Nie wiem jakie by mi pomogły, ale przeciwbólowe może chociaż trochę coś dadzą...
Właśnie lecę do pokoju, jest już dwudziesta. Chcę spać... A i tak sam w pokoju nie będę. Nie naprawili jeszcze szyby u Debila i dziele z nim pokój z dodatkowego faktu, że tak ma być rzekomo bezpieczniej. Bo od kiedy zostałem wciągnięty w to wszystko i przez te leki które mi wstrzyknęli dyrcio stwierdził, że mogą na mnie też zacząć polować.
-Ej Bakubro! Podejdź na chwile.- Zawołał mnie po cichu Rekin, więc i z wielkim problemem podleciałem.
W salonie wszyscy się zebrali. No wszyscy oprócz ładowarki, czyli chcą planować mu urodziny... W końcu ma je za tydzień jakoś.
-Byle szybko, chujowo się czuję.- Wydukałem siadając jednocześnie na poręczy, czując na sobie zaniepokojony wzrok kilku osób.
Odkąd jestem poddawany ciągłym przemianom, przez te leki, mam nie opuszczalne mnie wrażenie, że ciągle ktoś się o mnie martwi. I nie chodzi mi tu już nawet o Dekla czy nauczycieli a o całą spierdoloną klasę.
-Dobra, to tak.- Zaczęła tym razem kosmitka.- Rozmawiałam z Aizawą, dostaniemy wolne na następny dzień, nie będą nas sprawdzać a zarazem możemy mieć głośno muzykę ale tylko do dwudziestej drugiej.
-A jako, że nikt nas nie pilnuje, a Momo zobowiązała się być odpowiedzialna za napoje... Będziemy mieć alkohol!- Zawołał zajebiście zadowolony Taśma.- Nasza kochana Yao, przy pomocy daru kreacji, może wytworzyć wszystko...
-Czyli właściwie wszystko mniej więcej załatwione?
-W sumie to tak Ochaco. Jednak potrzebny nam ktoś, kto tego dwudziestego dziewiątego zajmie czymś Denkiego, gdy my będziemy szykować wystrój. Chciałabym, żeby to Kirishima go wyprowadził, a cała reszta będzie mi pomagała w przygotowaniach. Dobra?- Zapytała różowa a wszyscy jednogłośnie się zgodzili.
-Wszystko? B-bo jak tak...- Wydukałem i czym prędzej wybiłem się kierując prosto do pokoju.
Zaraz zwymiotuję chyba... Jak torpeda wleciałem do środka i z ledwością trafiłem do zlewu w którym to wylądowałem i zwymiotowałem.
-Kacchan?
No kurwa tego mi jeszcze brakowało!
-Kacchan, co się dzieje?
-T-to co widać!- Wydusiłem z siebie wkurwiony, czując, że chyba zaraz zemdleję.
Odsunąłem się trochę do tyłu gdzie od razu jebnąłem na dupe. Czemu tak chujowo się czuję?! Coraz gorzej jest...
-Co się dzieje?
-Duszno... Powiet-
[pov Midoriya]
Gdy wbiegłem za Kacchanem do łaziebki od razu zobaczyłem jak wymiotuje a następnie osuwa się i siada na krańcu umywalki.
-Co się dzieje?- Zapytałem od razu podchodząc do niego
-Duszno... Powiet.. - I nagle zemdlał.
Szybko podniosłem go na ręce i przeniosłem na łóżko, po czym otworzyłem wszystkie okna w pomieszczeniu.
-Co robić?!
Nagle zaczął emanować białe światło i zaczął się unosić, dosłownie tak jak przy Aizawie gdy się przemieniał z wyjątkiem innego koloru promieni.
Po chwili znów stał się zwykłym Kacchanem. Miał swój wzrost i wygląd. W sumie nic się nie zmienił z wyglądu, więc przemiany się zakończyły?
One miały trwać o wiele dłużej... Tomura nas okłamał? W sumie mnie to nie dziwi... A co jeżeli mu sue właśnie pogorszyło?
CZYTASZ
~*Zagrożeni* [DekuBaku]
FanficWłaśnie trwa pierwszy trymestr w klasie drugiej A. Jest początek czerwca a cała klasa wychowawstwa Aizawy nie domyśla się nawet w jak dużym niebezpieczeństwie się zaraz znajdą. A dokładniej jeden z ich uczniów, któremu życie się zawali, a co dziwnie...