13. Będzie dobrze. To chwilowe...

356 41 13
                                    

[Pov Midoriya]
(Szesnasty czerwca, sobota)

-Co z nim jest? Uraraka? Co z Kacchanem?

-Nie jest kotem ani innym zwierzęciem... Ale ma tak jakby amputowane nogi i ręce...

-CO?! Gdzie on kurwa jest?!

-Właśnie został przeniesiony do pielęgniarki. Nic mu nie jest...

-I-idę tam. 

-I tak musisz. Jesteś w okropnym stanie. Deku, musisz teraz trochę pomyśleć o sobie...- Zaczęła do mnie mówić, jednocześnie pomagając iść w stronę gabinetu Recovery Girl. Nie za bardzo jej słuchałem co prawda, bo teraz moje myśli były pogrążone w tym co się stało po przemianie z chłopakiem.- Deku! Ty mnie słyszysz? 

-C-co?

-Jesteś cały po przypalany. Chodź użyję na tobie mojego daru to...

-Nie. Dam radę.- Odpowiedziałem cicho, a gdy tylko skręciliśmy w korytarz prowadzący prosto do pielęgniarki i zobaczyłem drzwi od jej gabinetu, to dosłownie zacząłem tam biec.

-D-deku?!- Usłyszałem pisk Uraraki która po chwili ruszyła za mną.

Musze kurde być przy nim jak tylko się obudzi... Ja muszę!

Jak tylko wbiegłem do pomieszczenia zauważyłem, że blondyn dalej jest nieprzytomny. Nie zwracając uwagi na zaniepokojone i zdziwione spojrzenie Aizawy i pielęgniarki podszedłem już na spokojnie do łóżka na którym leżał.

Było mniej więcej tak jak mówiła mi Uraraka. Nie posiadał rąk od łokcia w dół, tak samo nóg od kolan. Oprócz tego nic się nie zmieniło. Jego wyraz twarzy był spokojny, dosłownie jakby nic się nie stało.

-Dziecko, chodź ty mi tu! Jesteś cały poraniony. A po za tym masz na sobie jedynie spodnie które i tak są w tragicznym stanie. Muszę się tobą zająć.

-Nic mi nie będzie...- Odpowiedziałem z lekkim uśmiechem odwracając się w stronę kobiety.

-Jak to nic? Chodź ale to natychmiast. Opatrzę cię i tu wrócisz.

-Chcę być obok niego, gdy się obudzi.- Odpowiedziałem cicho.

-Dobrze. Podejdziesz jedynie na łóżko obok. Będziesz niedaleko ale daj się opatrzeć, no bo to tragicznie wygląda!

-Tak...- Mruknąłem siadając na materacu obok. 

Cały czas obserwowałem chłopaka, gdy nauczycielka zaczynała od mojej klatki piersiowej, potem rąk a na końcu nóg. A gdy tylko byłem cały zabandażowany, czyli jakieś dwadzieścia minut później, miała użyć na mnie swojej indywidualności ale ja się wyrwałem siadając na krańcu łóżka Kacchana.

-Ngh... Wyłącz ktoś to słońce.- Jęknął pod nosem i chyba chciał zakryć oczy ręką, jednak z wiadomych przyczyn mu nie wyszło.- Co jest..? 

Otworzył szeroko oczy i natychmiast spróbował oprzeć się rękoma i usiąść jednak jeszcze bardziej się wystraszył, gdy mu to nie wyszło.

-Deku? Co jest? Gdzie moje ręce? Gdzie ja kurwa mam nogi?! Co się kurwa stało?!- Zaczął panikować jednocześnie siadając w końcu, na łóżku.- Czemu jesteś cały w bandażach?! Nic kurwa nie pamiętam!

Gdy wypowiadał poszczególne pytania, pusto patrzył się na swoje ręce i nogi, a potem także przeniósł swój wzrok na mnie. Jego oczy zaczęły zachodzić łzami. Zaczął je próbować wycierać rękoma

Ten widok mnie boli...

Od razu go do siebie przytuliłem nawet nie zwracając uwagi na piekielny ból ran, czy sam fakt, że obserwuje nas dwóch nauczycieli oraz Uraraka,  która dalej się o mnie martwiąc tu siedziała w ciszy.

~*Zagrożeni* [DekuBaku]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz