65)

22 4 0
                                    

Gdyby nie Sarah, siedziałaby pod kocami, z opuchniętymi oczami, czekałaby aż ktoś ją wyciągnie z dołka. Brunetka, kiedy tylko zadzwoniła, wyciągnęła Morrigan na świeże powietrze. Nie zachowywała się jak: przyszłam, masz 10 minut, widzimy się na dole!
Usiadła, wysłuchała uważnie, pomogła w skompetowaniu stroju oraz "ogarnięciu" twarzy. Jednak.. kiedy kogoś nie znamy, łatwiej jest się wyżalić. 
We dwie poszły w okolicę London Eye. Przy moście, szatynka pochyliła się lekko do przodu, patrząc w swoje odbicie. 

-Morgi.. jaki on był? - podniosła głowę słysząc pytanie. Westchnęła.

-Kegan? - potaknięcie na tak -Całkowicie inny.. kurde, nie będę kłamać, bardzo go polubiłam.. ale.. napisał.. - zamilkła. Nie wiedziała co mówić dalej, poczuła pustkę, brak zasobów na dalsze działanie. Gdzie podziała się ta siła? Gdzie uciekła, kiedy jest potrzebna?

-Hm.. posłuchaj.. daj mu czas. Możliwe, że ta jego lasia wyciąga go po różnych miejscach, może widziała wpisy, więc on odpisał, to co ona by chciała - położyła ręke na ramieniu dziewczyny -Skoro kreatywna nazwa, właściciel musi być mądry - kuksaniec w bok, śmiech obydwu dziewczyn. 

Uśmiechnęła się, ignorując łzy napływające do oczów. Nie każdy daje sobie radę codzień. Bez "nagłych reakcji", uczuć, nie bylibyśmy ludźmi.

-Chciałabym żeby twoje słowa się potwierdziły.. - szepnęła, już nieco uspokojona.
——————————————————————————————————
Powoli zbliżamy się do końca...

Bezsilna.✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz