Seireitei, świat Urahary-Kuchikiego Hyouki
Kwestia bankai spędzała oficerowi sen z powiek. Wciąż miał w głowie inkantację wypowiedzianą przez inną Yuudai, a ciało pamiętało rozrywający ból, jakby padł ofiarą niszczycielskiej mocy chwilę wcześniej. Wyważ bramę do najcenniejszego świata. Bankai, Gensou to Uso no Joou, odbijało się echem. Hyouka spędzał długie godziny w wewnętrznym świecie, rozmawiając z Suikyou no Hyouką i próbując rozgryźć znaczenie tych słów. Co innego mu pozostało, kiedy nie potrafił znaleźć odpowiedniego kandydata do wspólnego treningu, a broń nie odpowiadała na wezwania? Kapryśną księżniczkę frustrował taki obrót spraw, bo nawet jeżeli próbowali walczyć, wspólnie ćwiczyć, nie materializowała się kolejna dusza, nie odpowiadała na wezwanie wykrzyczane w duchowej przestrzeni dziedzica rodu Kuchiki zupełnie tak, jakby ostateczne uwolnienie nie posiadało formy. Jakby dopiero technika wykorzystana na przeciwniku mu ją nadawała.
Rozkładał na czynniki pierwsze oszczędne wskazówki podsunięte przez sobowtóra matki, ale nie rozgryzł, o co chodziło z przejściem ani jakim cudem ta kobieta osiągnęła bankai. Informacje nie składały się w całość, a jedynym znanym Hyouce bogiem śmierci, którego Zanpakutou miało iluzyjną naturę i przychodził młodzieńcowi na myśl, był Hirako Shinji. Tutaj zwiad również nie przyniósł oczekiwanych efektów, ponieważ kapitan 5. oddziału popatrzył na niego jak na wariata i uznał, że pierwszy raz do czegoś pożytecznego przydałby się Aizen Sousuke. Na sam dźwięk tego imienia Hyouce zrobiło się niedobrze, wróciły wspomnienia z wczesnego dzieciństwa, kiedy to został porwany i zawleczony do siedziby Centrali Czterdziestu Sześciu i tam przetrzymywany wraz z rodzicielką nie wiadomo w jakim celu. Poza tym wchodzenie w jakiekolwiek konszachty ze zdrajcą ze Społeczności Dusz, nawet jeżeli byłoby to możliwe, nie wchodziło w grę. Ze względu na matkę, naturalnie, która to padła ofiarą eksperymentów degenerata; ojca, którego wygnano, obarczonego winą za nie swoje zbrodnie i wreszcie szlachecką dumę.
Błądził więc i szukał natchnienia, chociaż świadomość, że jedyna kobieta, która mogłaby pomóc mu urzeczywistnić pielęgnowane dziecięce marzenie, nie miała zbyt wiele czasu, nie działała na jego korzyść. Właściwie wszystko wydawało się sprzeniewierzyć przeciwko niemu, ale postanowił uzbroić się w cierpliwość i wyrozumiałość dla trudnej do pojęcia mocy. Yuushirou obserwował jego wysiłki w milczeniu, powstrzymywał przed przetrenowaniem i przemęczeniem, a także odciążał w zawodowych obowiązkach, wiedząc, jak poważnie partner traktuje kwestię bankai. Marudził, oczywiście, niekoniecznie chętny do przesiadywania po godzinach przy papierkowej robocie, ale gdy Hyouka sugerował, że doskonale pogodzi pracę z ćwiczeniami, ten tylko kazał mu się zamknąć albo dosłownie zamykał mu usta krótkim pocałunkiem.
— Przynajmniej tak mogę ci pomóc, kretynie — kwitował niekiedy, wytrącając oficerowi wszystkie argumenty. Urahara-Kuchiki nie kłócił się więcej.
Wezwanie do kapitan wybiło go trochę z rutyny. Generalnie Sui-Feng nie wtrącała się w podział obowiązków pomiędzy 3. oficerem a porucznikiem, dopóki oddział i siły specjalne funkcjonowały, jak należy. Liczba interwencji z powodu spadku morale w trzynastu oddziałów radykalnie spadła po wojnie z Wandenreich, mimo że początkowo mieli mnóstwo roboty związanej z przywróceniem porządku. Dezerterów w przeciągu ostatniej dekady mogli policzyć na palcach dwóch rąk. To był wyjątkowo spokojny okres w historii Społeczności Dusz, stąd też rozkaz stawienia się w kapitańskim gabinecie zbił go z pantałyku. Poza tym Sui-Feng jak ognia unikała konfrontacji z synem bogów śmierci, niegdyś po sobie piastujących stanowisko dowódcy dywizji nadzorczej sił specjalnych.
Nie pozwolił kobiecie czekać. Błyskawicznie pojawił się w kwaterach oddziału, w miejscu, które odwiedził ledwo kilka razy w przeciwieństwie do porucznika, do którego wezwania kapitan kierowała nagminnie. Siedząc w ogromnym fotelu, kompletnie nieprzystosowanym do jej wzrostu — prawdopodobnie pamiętał jeszcze czasy Shihouin Yoruichi —wyglądała na zmęczoną i przepracowaną. Hyouce zrobiło się żal kobiety, ponieważ przypominała wuja. Ją również dręczyły koszmary przeszłości, z którymi nie potrafiła się pogodzić.
CZYTASZ
Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]
Fanfiction"Syn wygnańców". "Geniusz nowego pokolenia". Jak jego ojciec. "Osierocony dziedzic najważniejszego rodu szlacheckiego w Społeczności Dusz". Jak jego matka. Od dzieciństwa prześladowały go w koszmary, w których rozpaczliwie próbował dogonić nieuchro...