20. Serce i rozsądek

7 1 8
                                    

Musiał coś zrobić, by przemówić kapitanowi 6. oddziału do rozsądku, dlatego wbrew pierwotnemu postanowieniu pojawił się niezapowiedziany w rodzinnej rezydencji Kuchikich. Był rozwścieczony postępowaniem Byakuyi, dlatego nie zważał na pilnujących przybyszki z innego oficerów ani zagrożenie w postaci Senbonzakury. Żołnierze nie zdołali powstrzymać porucznika, kiedy przy pomocy diabelnie szybkiego Shunpou nawiedził pokaźny zadbany ogród, w którym przebywali oboje przedstawiciele z obu świtów rozmawiający spokojnie, jakby zupełnie nic się nie stało. Rozjuszony, planował dopaść do wuja partnera, kiedy ten niespodziewanie zniknął mu z pola widzenia.

— Co tutaj robisz? — Usłyszał jego lodowaty głos za swoimi plecami. Odwrócił się błyskawicznie i natychmiast musiał uchronić się przed rzuconym zaklęciem wiążącym.

— Ty naprawdę masz nierówno pod sufitem! — rzucił zamiast przywitania czy odpowiedzi na pytanie. — Przyszedłem tylko porozmawiać o twoim siostrzeńcu — podkreślił — a ty traktujesz mnie jak cholernego intruza! Ta kobieta zdążyła ci tak namieszać w głowie? — skontrował ostro, zanim zdążył się zastanowić nad taktownością słów. Kątem oka zobaczył, że inna Yuudai nie podniosła nawet wzroku znad kwiatów, którym z zainteresowaniem się przyglądała. Zdawała się kompletnie nieporuszona niezapowiedzianą wizytą zastępcy dowódczyni 2. oddziału.

— Zważaj na słowa — stwierdził ostrzegawczo brunet. Z jego niewzruszonej arystokratycznej postawy kipiała odrobina grozy, która wstrząsnęła Shihouinem. Naprawdę uważał tę pieprzoną intruzkę, która w innym przypadku, gdyby Byakuya nie wziął jej pod protekcję, zostałaby umieszczona w więzieniu? Zamrugał złotymi oczami z niedowierzania. — Co się dzieje z Hyouką? — zapytał z charakterystycznym chłodem.

— Jak to co się dzieje? — powtórzył jak echo, nie kryjąc szoku. — To jest syn twojej siostry — zaakcentował bezwzględnie, próbując ze wszystkich sił zauważyć, że to nim, nie nią powinien zająć się w pierwszej kolejności. — Twój dziedzic. Twój siostrzeniec! Ty zdajesz sobie sprawę, jak jest załamany tym wszystkim? Siedzi w moim mieszkaniu pilnowany jak zbrodniarz, podczas gdy ona owija sobie ciebie wokół palca! — Ostentacyjnie wskazał na filigranową sylwetkę, zwalczywszy przejmującą chęć, by odpuścić. Nie mógł obojętnie przejść nad tym, że lodowata księżniczka z równoległego świata tak uderzająco przypominała ich Yuudai. — Kompletnie nie ma siły na cokolwiek. Nie je, nie śpi, jest wykończony, a ta sprawa tylko się dłuży. — Z trudem łapał powietrze. Serce biło mu tak mocno, że odnosił wrażenie, jakoby zaraz miało wyskoczyć mu z klatki piersiowej. Ze zdenerwowania wyszły mu na twarzy rumieńce, o czym świadczyło wstydliwe szczypanie policzków. — Zrób coś, Byakuya — głos mu się załamał. — Zrób coś dla Hyouki, proszę — ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło. Musiał zdusić poczucie dumy, zapominając o tym wszystkich bolesnych wspomnieniach wypełnionych przez postać Kuchikiego.

Yuushirou mógł wprawdzie próbować interweniować w sprawie Urahary-Kuchikiego u Rady Czterdziestu Sześciu, ale nikt nie wziąłby jego postulatów na poważnie. To, co on i Byakuya mieli wspólnego, to wyłącznie pozycja głowy arystokratycznego rodu, ale nawet w tym kapitan posiadał lepszą pozycję. Tradycyjnie to przywódca Kuchikich przewodził pozostałym wielkim domom. Poza tym różniło ich wszystko: doświadczenie, wiek, pozycja w trzynastu oddziałach obronnych. Nawet to pieprzone bohaterstwo i znaczący udział w krwawych konfliktach ostatnich stuleci dawało mu lepszą pozycję do negocjacji. A jeszcze na niekorzyść Shihouina grał związek z Hyouką, którego nigdy nie zamierzali ukrywać. W najlepszym wypadku uznaliby go za niezrównoważonego kochanka gotowego na wszystko, by wyciągnąć druga połówkę z niezłego bagna. Dystans pomiędzy wujem a jego siostrzeńcem był o wiele łatwiej zauważalny, tym bardziej że poza więzami krwi nie łączyło ich już praktycznie nic.

Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz