Kompletnie nie mógł się skupić na posiłku. Rukia rozmawiała z Ichiką o jej treningach w 2. oddziale, w które chętnie zaangażowali się członkowie rodziny, nawet tej przybranej. Renji dorzucał swoje trzy grosze, komentując brak poprawy w walce na nagie miecze — gdzieś mniej lub bardziej intencjonalnie sugerował wycieczki do dywizji największych zabijaków w Seireitei. Byakuya przysłuchiwał się konwersacji, nie reagując, kiedy Yuushirou wybuchał śmiechem w odpowiedzi na propozycje Abaraia. W głowie Urahary-Kuchikiego z kolei ponownie odgrywała się rozmowa, którą odbył w wewnętrznym świecie z którąś Suikyou no Hyouką.
Spędzał niebotyczne godziny przez lustrem odnalezionym w komnacie, oczekując na pojawienie się kogoś po drugiej stronie. Matki więcej nie zobaczył, ale ta postanowiła nawiedzać go w snach. Podświadomość podsuwała mu pielęgnowane latami wspomnienia rodzicielki — czas spędzony na wspólnych zabawach, delikatne dłonie poprawiające jego niesforną blond czuprynę, łagodny uśmiech, pierwsze pasma siwizny widoczne w promieniach słońca. I to najboleśniejsze, kiedy przylgnął do jej szat, zanim zniknęła za bramą do świata żywych, pozostawiając go z obietnicą, że niebawem ponownie wtuli się w jej szczupłe ramiona. Nie wiedział wtedy, że Yuudai perfidnie go okłamała, a w grę zostali zaangażowani pozostali bogowie śmierci, w tym większość siedząca przy stole na werandzie rezydencji Kuchikich. A matka... matka nie miała świadomości, że słów mogła dotrzymać. W ten lub inny sposób.
Inna Suikyou no Hyouka wyłoniła się z lustra nieoczekiwanie. Mieszkanka wewnętrznego świata Hyouki nie wydawała się zaskoczona, ale przyzwyczajony do niejasności związanych z władaniem silnym Zanpakutou absolutnie się tym nie przejął. Przybyszka wyglądała na zmęczoną, ale dziwnie zadowoloną z obecności w tym miejscu. Nie różniła się szczególnie wyglądem od poprzedniczki, a na celne pytania Urahary-Kuchikiego odpowiadała z lekko wyczuwalnym zniecierpliwieniem. Jak na Suikyou no Hyoukę, naturalnie, przystało.
Matka i ojciec nigdy nie dotarli do istoty tego, czym właściwie była jej moc i jaki potencjał się za nią krył. Nie zdążyli. Intruzka bezemocjonalnie tłumaczyła, co oznaczała ingerencja Aizena w ciało młodej bogini śmierci — kompletne zatracenie potencjału. Szczęśliwym trafem narodził się on, Urahara-Kuchiki Hyouka, dziecko z odpowiednimi uwarunkowaniami. Dziedzic, jak uparcie nazywała go nowo przybyła dziewczynka.
To wcześniej się nie wydarzyło, argumentowała melancholijnie. W żadnym ze światów Yuudai nie udało się znaleźć sposobu na ucieczkę z tego koła nieszczęść. Też to czułaś, prawda, zwróciła się w tym momencie do swojej odpowiedniczki. Że nieważne, co zrobisz, co zrobi ona, to wszystko mogło mieć tylko jeden żałosny finał. Yuudai zawsze znikała ze swojego świata, nie pozostawiając po sobie nic więcej jak żal, ból i ulgę. Życie toczyło się dalej, powstawał kolejny świat, w którym pętla rozpoczynała się na nowo. Ale nigdy, przenigdy Yuudai nie miała żadnego materialnego dziedzictwa. Nigdy nie istniały również dwa światy równocześnie. Dopóki nie pojawiłeś się ty.
Nigdy nie słyszał o teorii światów równoległych. Zapytana, uśmiechnęła się z zadziornym błyskiem w oku, po czym kontynuowała historię. Nie było w Yuudai nic, co by sprawiało, że pasowałaby do swoich czasów. Tak, jakbym miała użyć jakiegoś ładniejszego określenia, pewnie „ambiwalencja" byłaby odpowiednia. Brak jakiejkolwiek spójności dał jej wolę, którą dowolnie naginała. „Pierwsza" Yuudai nie wiedziała jednak, że tę zdolność zakrzywiania rzeczywistości należało rozumieć dosłownie.
Nie wiadomo, którą Yuudai należy nazywać „pierwszą". My, Suikyou no Hyouki, rodzimy się z przekonaniem, że zostałyśmy stworzone do czegoś większego, że stać nas na lepszy los. Wiemy jedynie, że to właśnie życzenie „pierwszej". Tak rozpaczliwie pragnęła uniknąć swojego fatalnego losu, że jej bankai stworzyło to miejsce, wskazała na przestrzeń za lustrem. Znajdziesz tam ścieżki prowadzące cię do żywotów Yuudai, które zdążyły się zakończyć. W odpowiednim czasie będziesz mógł obejrzeć jej wspomnienia, po tych słowach najchętniej przerwałby rozmowę, rozpoczął poszukiwania drzwi skrywających tajemnice losów jego matki i poznał odpowiedzi na nurtujące go pytania. Ale jeszcze nie teraz, skontrowała dziewczynka. Nie zrozum mnie źle, mnie również zależy na czasie. Moja Yuudai nie ma zbyt wiele czasu, ale to po prostu niebezpieczne.
CZYTASZ
Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]
Fanfic"Syn wygnańców". "Geniusz nowego pokolenia". Jak jego ojciec. "Osierocony dziedzic najważniejszego rodu szlacheckiego w Społeczności Dusz". Jak jego matka. Od dzieciństwa prześladowały go w koszmary, w których rozpaczliwie próbował dogonić nieuchro...