Pukanie do drzwi przerwało im długie konwersacje o przyszłości, które odbywali w łóżku, nadzy, nakryci wyłącznie cienką kołdrą w sypialni. Oczywiście, spodziewał się gości, jednak nie tak szybko od zakończenia procesu ukochanego. Zmęczony blondyn przesunął po jego ciele pełnym rozżalenia spojrzeniem, kiedy niechętnie usiadł i zaczął szukać porzuconej w piętrzącej się stercie ubrań domowej yukaty. Nie mógł go winić, że rozsądek przyćmiły miłosne uniesienia, podczas których porucznik adorował każdy fragment obnażonego ciała, jakby zbliżyli się jednocześnie po raz pierwszy i ostatni raz.
— Spławię tylko naszego nieproszonego gościa i wrócę do ciebie — złożył płomienną obietnicę, gdy pukanie stawało się coraz bardziej natarczywe. Nachylił się nad leżącym na boku kochankiem i złożył krótki pocałunek na jego mokrym od potu czole. Następnie pospieszył do przedpokoju, przekręcił klucz, po czym szarpnął za klamkę, rozpoczynając jednocześnie pretensjonalną tyradę: — No, cholera jasna, jak nikt nie otwiera, to albo go nie ma w domu, albo nie ma ochoty na gości. Czego dusza pragnie? — fuknął ostentacyjnie. Zamarł w bezruchu, gdy w progu zobaczył imponująca sylwetkę kapitana 6. oddziału. — Osz... Byakuya?! — pisnął. Kilkukrotnie zamrugał, kompletnie nieprzygotowany na tę wizytę. Miał ochotę się uszczypnąć, ale wystarczająco stracił rezon, rozwścieczony, że ktoś ośmielił się przerwać idyllę z Hyouką. I ze wszystkich bogów śmierci musiał to być akurat on? Krew odpłynęła Shihouinowi z twarzy.
— Sądząc po twojej osobliwej aparycji — subtelnie krytykował splątane rozpuszczone włosy swobodnie spływające po ramionach i niedbale przewiązany pas yukaty — zastałem mojego siostrzeńca. Przyszedłem z nim porozmawiać — oznajmił. Ani dzień dobry, ani przepraszam, ani pocałuj mnie w dupę, jak na butnego, aroganckiego szlachcica przystało. Nawet jeżeli Byakuya zaoferował zawieszenie broni pomiędzy ich dwoma, bynajmniej Yuushirou nie miał zamiaru dopuścić go do partnera bez złośliwego wbicia szpileczki. Albo dwóch.
— Oczywiście, że mój narzeczony jest w domu — prychnął z wyższością. Na krótką chwilę na niewzruszonej twarzy bruneta pojawił się cień zdziwienia. Możliwe, że Urahara-Kuchiki nie chciał, by krewny dowiedział się w ten sposób o osobliwych, mało oficjalnych i zgodnych z prawem zaręczynach, ale nie potrafił się powstrzymać. — Teraz się obudziłeś? — obśmiał bez skrupułów jego zwłokę. — Wybrałeś odgrywanie roli braciszka tej mącącej w głowach wiedźmy z innego świata, a nie zainteresowałeś się własnym siostrzeńcem. Wyobrażasz sobie, co on, do cholery, przeżywał, kiedy zorientował się, że znowu go rozczarowałeś?
Milczał sugestywnie. Shihouin Yuushirou doskonale wiedział, że Kuchikiego Byakuyę dręczyły wyrzuty sumienia z tytułu nieszczęśliwego losu siostry. Nigdy nie wybaczył sobie tamtego rozstania, wypuszczenia jej do świata żywych i faktu, że nie powstrzymał władz Społeczności Dusz przed jej wygnaniem. Nie dość, że nie ochronił matki siostrzeńca, to jeszcze niemal przyłożył rękę do tego, by dziedzic podzielił jej los.
— Wpuść mnie, Yuushirou. Mam prawo się z nim zobaczyć — argumentował kapitan twardo.
— Masz obowiązek go przeprosić — wysyczał porucznik, nasycając wypowiedź ukrytą groźbą. — Spieprzyłeś, Byakuya. — Zawsze wszystko spieprzasz, pomyślał. — Robię to tylko ze względu na niego — zakomunikował, przepuszczając nieoczekiwanego gościa w progu, po czym wskazał mu drogę do salonu. — Poczekaj tutaj. Zaraz przyjdziemy, o ile Hyouka będzie chciał z tobą rozmawiać — podkreślił. Postanowił, że lepiej dać mężczyźnie do zrozumienia, by nie poczuł się za pewnie, a już tym bardziej, by nie próbował zdominować rozmowy.
Z ciężkim sercem wrócił do sypialni, gdzie przywitało go podejrzliwe spojrzenie partnera. O ile z łatwością rzucał reprymendy kapitanowi, o tyle kompletnie nie wiedział, jak obwieścić jego przybycie narzeczonemu. Ściągnął usta w wąską kreskę. Już sam fakt, że zachowywał powagę, wzbudził podejrzenia u bystrzejszej drugiej połówki.
CZYTASZ
Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]
Fanfiction"Syn wygnańców". "Geniusz nowego pokolenia". Jak jego ojciec. "Osierocony dziedzic najważniejszego rodu szlacheckiego w Społeczności Dusz". Jak jego matka. Od dzieciństwa prześladowały go w koszmary, w których rozpaczliwie próbował dogonić nieuchro...