Kilka miesięcy później, Seireitei „po drugiej stronie lustra"
Napadowy kaszel właścicielki przerwał wywód Zanpakutou. Chociaż ciężkie, sprowadzone ze świata żywych, ciemne zasłony ukrywały wnętrze kapitańskiego gabinetu przed ciekawskimi spojrzeniami podwładnych, Suikyou no Hyouka nie potrzebowała światła, by ocenić, że stan Kuchiki Yuudai znacząco pogorszył się od chwili, gdy ostatnio przywołała ją do rzeczywistości. A raczej dusza mogła przekroczyć granicę między wewnętrznym światem arystokratki i wymiarem materialnym po tym, jak odnalazła tamto obiecane dziecko. Dziedzica. Chłopca, który miał urzeczywistnić marzenie o spokojnym i szczęśliwym życiu, z dala od politycznych intryg, ubezwłasnowolniającego małżeństwa i rzeczywistości, w którą wbrew własnej woli się wrodziła.
To było również jej, Suikyou no Hyouki, życzenie.
— Yuudai.
Podczas rozmów w Społeczności Dusz Kuchiki unikała spojrzenia Suikyou no Hyouki, nie mogąc zdzierżyć tej formy przypominającej genezę jej upadku. Tamtego dnia księżniczka zachowywała się nie inaczej — uparcie odwracała wzrok, wezwawszy duszę do zaciemnionego, dusznego wnętrza w barakach 2. oddziału, by oszczędzić sobie tortur. Moc bankai, chociaż dawała olbrzymie możliwości, była mieczem obosiecznym i torturowała właścicielkę nie w mniejszym stopniu niż jej potencjalnych oponentów, podsuwając obraz tego, czego utraty kapitan najbardziej żałowała.
Najlepszego przyjaciela i mentora, Urahary Kisuke.
Ta Yuudai nie kochała Kisuke. W przeciwieństwie do swojego wcielenia, które wydało na świat Uraharę-Kuchikiego Hyoukę, nie żywiła żadnych uczuć głębszych niż podziw czy głęboka sympatia związana z nostalgią dziecięcych lat. Przynajmniej dopóki nie poczuła się zdradzona i porzucona, a za całe nieszczęście kryjące się za tragicznym w skutkach małżeństwem z Tokinadą nie obwiniła dwojga przyjaciół, którzy w wyniku intryg Aizena uciekli z Seireitei. Długo minęło, nim arystokratka poskromiła Suikyou no Hyoukę, osiągnęła wyżyny kunsztu boga śmierci, a moc wykorzystała do urzeczywistnienia pielęgnowanej dekadami żądzy zemsty.
To jednak nie ulżyło Yuudai w cierpieniu, wręcz przeciwnie. Nawet jeżeli Yoruichi protestowała i się broniła podczas walki, Urahara przyjął śmierć z otwartymi ramionami, jakby uznał, że po zostawieniu przyjaciółki na pastwę brutalnego patriarchalnego świata tyle mógł dla niej zrobić, tym bardziej że spełnił wszystkie inne powinności i zostało mu jedynie spłacić dług wobec przyjaciółki. Bezwarunkowe oddanie sprawiło jednak, że stojąc z misternie zdobioną sayą pośród wirujących płatków śniegu, górując nad trupami jednych z najsilniejszych wojowników ostatnich stuleci, poczuła się nienaturalnie pusta. Właśnie to wybrakowanie prześladowało arystokratkę — bo nie potrafiła go niczym uzupełnić. Forma bankai naśladująca zamordowanego przyjaciela uparcie przypominała o czymś, co wprawny obserwator nazwałby złym wyborem.
Ta Kuchiki Yuudai nigdy by tego nie przyznała.
— Kontynuuj — zażądała chłodno brunetka. Suikyou no Hyouka nie potrzebowała światła, by zauważyć krew na rękawie kapitańskiego płaszcza. Jako istota nie z tego świata pozostawała ponad jego fizycznością, dlatego ciemność nie stanowiła żadnej przeszkody. Udawała jedynie po to, by nie pogarszać samopoczucia właścicielki.
Z upływem lat Suikyou no Hyouka wyrosła z charakterystycznej krnąbrności i wyższości nad wplątaną w polityczne układy księżniczką. Zastąpiło je współczucie oraz poczucie trudnej do zrozumienia wspólnoty losu. Bo, czy dusza tego chciała, czy nie, pozostawały jednym i tym samym. Szkoda, że potrzebowała dekad, by do tego dojrzeć.
CZYTASZ
Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]
Fanfic"Syn wygnańców". "Geniusz nowego pokolenia". Jak jego ojciec. "Osierocony dziedzic najważniejszego rodu szlacheckiego w Społeczności Dusz". Jak jego matka. Od dzieciństwa prześladowały go w koszmary, w których rozpaczliwie próbował dogonić nieuchro...