13. Niepozorni

7 1 5
                                    

Niekonwencjonalny trening wreszcie przyniósł efekty.

W wewnętrznym świecie zrobiło się spokojniej, chociaż za każdym razem, gdy wraz z Suikyou no Hyouką zagłębiali się w tę nienależącą do nikogo przestrzeń pomiędzy wymiarami, narastał w nim niepokojów. Dziewczynka trzymała jego rękę mocno, mimo że żadne drzwi nie drgnęły. Sama przypominała kłębek nerwów. Wprawdzie został uprzedzony, że rozbicie któregokolwiek z luster otworzyłoby podgląd do innych światów, wraz z ciekawością pojawiała się obawa przed tym, co mógłby ujrzeć. Żywoty wcieleń jego matki tragicznie kończone jeden po drugim. Kręcił tylko pobłażliwie głową, wymawiając sobie, że przecież jego to personalnie nie dotyczyło. Ale inna Suikyou no Hyouka... ona podróżowała między światami, była niemym świadkiem wydarzeń. Doświadczenia te sprawiły, że w przeciwieństwie do jego własnej — opieszałej, pewnej siebie, cechującej się dozą niedojrzałości — sprawiała wrażenie nieprzeciętnie rozwiniętej, co z kolei kontrastowało z nastoletnim ciałem.

Cały czas zaprzątało mu to głowę.

Jego duszę również czekała taka przemiana?

Pozostawił wątpliwości dla siebie, nie mając serca, by jeszcze bardziej obciążać mężczyznę swojego życia. Yuushirou miał wystarczająco dużo obowiązków. Po powrocie do mieszkania wyglądał, jakby wyzuto z niego wszelkie życie. Jedyne, co Hyouka w tamtym momencie pragnął mu ofiarować, to chwilę relaksu w ramionach ukochanego, nie obciążające umysł zagadki intelektualne.

Kapitana Ichimaru poinformował dzień po osiągnięciu oczekiwanych zamiarów. Spotkali się popołudniu na rozległych polach treningowych 2. oddziału. Opustoszałe tereny ponownie gwarantowały prywatność ćwiczącym i bezpieczeństwo przypadkowym gapiom, jednakże na dzień dobry Gin wręczył młodzieńcowi filiżankę, zamiast prosić o wyciągnięcie Suikyou no Hyouki.

— Pokaż, czego się nauczyłeś — polecił z firmowym lisim uśmiechem. Uraharze-Kuchikiemu zbrzydł widok porcelany. Jedyną odmianą świadczącą o tym, że zaprzestał spędzania długich godzin w rodzinnej rezydencji, był brak wymyślnych zdobień. Cokolwiek oficer stłukł, wuj zamówił w podwójnej ilości, jakby niemo sygnalizował siostrzeńcowi, że straty poniesione w wyniku treningu pozostawały bez znaczenia dla budżetu szlacheckiego dworu. Jakby przypominał, że mimo przynależności do 2. oddziału, krew Kuchikich w żyłach dziedzica była silna. — Ale uprzedzam, że jak zepsujesz ten jeden raz, nie mam następnej — dodał niewinnie. Mhm, niewinnie, pomyślał podejrzliwie oficer. Chcesz mi powiedzieć, że przejrzysz mnie, jeżeli zdołam cię oszukać? Albo sprawdzasz, czy poszukuję drogi na skróty?

— Co wtedy kapitan zrobi? — zapytał, chociaż instynkt podpowiadał, że nie powinien.

— Nic? A co mogę? — Rozłożył ramiona w teatralny geście. Charakterystyczna pretensjonalność wręcz biła od wysokiej szczupłej sylwetki. — To będzie świadczyło wyłącznie o tobie.

Kilka dni sprawiło w odosobnieniu, że zapomniał o uwielbieniu Ichimaru do psychologicznych rozgrywek. Zaatakowana została nie tyle arystokratyczna duma dziedzica, co jego wrażliwość i wiara w umiejętności. By ukryć burzę szalejącą w jego sercu, przybrał maskę uprzejmego chłopca, którą ściągał wyłącznie w obecności Yuushirou.

— Jeżeli jednak chciałbyś podkręcić tempo — zasugerował Gin, gdy Hyouka oglądał naczynie ze wszystkich stron, gdy wyczuwał pod palcami jakość materiału, jego grubość, nawet sposób wykonania, jakby widział nie filiżankę, a energię duchową umożliwiającą jej istnienie w ich świecie — możesz spróbować jednocześnie wejść do świata Zanpakutou. Malutka sugestia w celu sprawdzenia, czy naprawdę ta metoda działa.

— Ma kapitan na myśli, że mogłem spędzić kilka ostatnich tygodni na bezsensownych ćwiczeniach? — Zamrugał ze zdziwieniem.

— Nie, nie, absolutnie nie marnowałbym twojego czasu, oficerze Uraharo-Kuchiki. Jestem święcie przekonany, że ta metoda działa, w końcu wymyślił ją bardzo utalentowany bóg śmierci. — Można by pomyśleć, że łechtał sobie ego, ale szlachcic znał prawdę. Z jakiegoś dziwnego powodu poczuł, że to zawoalowana pochwała, którą sprzedawał nieżyjącej Kuchiki Yuudai. Ciepło ogarnęło jego wrażliwe serce. — Wiesz pewnie, że kiedyś mówiono, że do opanowania bankai potrzeba dziesięciu lat. Potem pojawił się twój ojciec, który osiągnął to w ciągu trzech dni. — Próbował nie zadrżeć ze złości, gdy Ichimaru beztrosko wspomniał Uraharę Kisuke. — Ale w porównaniu do Suikyou no Hyouki Benihime była naprawdę grzecznym, posłusznym i ułożonym Zanpakutou, dlatego wydawała mi się nudna. Suikyou no Hyouka zaskakiwała za każdym razem, dlatego jestem jej tak bardzo ciekawy — wytłumaczył wprost swoje zainteresowanie. — Przyznaję, że wcześniej okoliczności były mało sprzyjające, ale teraz chętnie przyłożę rękę do jej poskromienia. — Hyouka musiał ugryźć się w język, by nie wyrzucić Ginowi, że to jego wina, że gdyby nie on... możliwe, że jego matka by żyła. W tamtym momencie nie istniał jednak nawet cień szansy na to, by pretensje komukolwiek pomogły, ba, wręcz przeciwnie!

Ambiwalencja dusz: Bez żalu [Bleach]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz