CHAPTER TWELVE; MISTER RUIN YOUR DATE
also known as:
(co-captain)☆★☆
JACKSON WHITTEMORE MOŻE I BYŁ NAIWNY, CZY TEŻ NIEDOJRZAŁY LECZ Z PEWNOŚCIĄ NIE BYŁ GŁUPI. Jackson sam rozgryzł zagadkę, której do teraz pojąć nie potrafił nawet sam Scott. Whittemore domyślił się, iż jego kolega ze szkoły był wilkołakiem, a przez to znalazł się w niesamowitych tarapatach.
McCall poczuwał się w jakiś sposób odpowiedzialny za nieświadomego zagrożenia, Jacksona. Dlatego, gdy Stiles wraz z Aurorą odwozili Scotta do domu, chłopak uznał, iż był on w stanie usłyszeć bicie serca Whittemora, przez co kierowca niebieskiego jeepa, już chwilę później zaparkował samochód nieopodal dwóch, stojących obok siebie postaci. Skołowanego Jacksona oraz Chrisa¹, który oznajmił, iż jego towarzyszowi zepsuł się samochód, który ten zdołał już naprawić.
— Podwieźć się? — Scott zapytał, zwracając się do Jacksona, nie chcąc zostawiać go samego z łowcą.
— Dawaj, Jackson. Jesteś zbyt ładny, żeby włóczyć się samemu. — Stiles dodał, zachęcając chłopaka, aby jak najprędzej odizolował się od mężczyzny, który ułożył swoją dłoń na barku nastolatka.
Rora wychyliła głowę z tylnego siedzenia, a pierwszą rzeczą, jaką dostrzegła był Chris, zmierzający do swojego samochodu, natomiast Jackson gniewnie zbliżał się do niebieskiego auta. Dwójka chłopców, z którymi jeszcze przed chwilą Maye znajdowała się w samochodzie, wysiadła, co powtórzyła również brunetka.
— Idioto, co ty z nim robisz? On myśli, że jesteś betą. — Scott krzyknął, zwracając się do Jacksona, aby następnie wyrzucić ręce w powietrze, gdy tylko Argent opuścił parking.
— Kim? — Whittemore zapytał, marszcząc brwi, nie rozumiejąc słowa, którym równieśnik właśnie go określił.
— Pomylił cię ze mną! — Scott krzyknął, aby następnie pragnąc rozładować emocje, z całej siły uderzyć w drzwi, stojącego obok niebieskiego samochodu, na co Stiles się wzdrygnął. — Teraz muszę pilnować, żeby cię nie zabił!
Pomiędzy nastolatkami zapanowała chwilowa cisza, a Scott odczuwając kolejny napływ złości, zamachnął się, jednak zanim zdążył znów uderzyć w pobliski samochód, powstrzymały go ręce Stilesa, które prędko odsunęły chłopaka od jeepa. — Proszę, tylko nie w auto.
— Wiesz co, to nie mój problem. — Jackson odezwał się, wystawiając palec w stronę McCalla, któremu jeszcze trochę i złość parowałaby uszami. — Jeśli zginę to przez ciebie.
Aurora uniosła brwi, nie dowierzając, iż chłopak był w stanie być, aż tak ignorancki, co do swojego życia oraz całej sytuacji, w środku której się znalazł. Jackson również poczuł nagły przypływ złości, przez co popchnął wilkołaczego nastolatka, który trafił plecami w bok niebieskiego samochodu.
CZYTASZ
THAT WAY ; STILES
Fanfiction➖ wiesz, myślę, że jest dość duża szansa, że nasze życie już nigdy nie wróci do normy. ➖ stiles oznajmił, odtwarzając w głowie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce do tej pory, a było ich całkiem sporo. życie tych nastolatków stało się jeb@ną k...