PROLOGUE;
season 1 of teen wolf☆★☆
"your stare was holdin', ripped jeans, skin was shovin', hot night, wind was blowin'.
where do you think you're going, baby?
hey, I just met you, and this is crazy,
but here's my number, so call me maybe.
it's hard to look right at you, baby,
but here's my number, so call me maybe."— Hey, I just met you, and this is crazy! — Aurora Maye okręciła się wokół własnej osi, wymachując przy tym szmatką, którą powinna właśnie ścierać kurze. — But here's my number, so call me maybe!
Pokój dziewczyny wydawał się pusty, gdyż ta od kilku dni prowadziła rewolucję, w której przygotowała wszystkie niepotrzebne jej rzeczy do wyrzucenia lub oddania, a pozostałą część upchnęła w szafkach. Nagle brunetka zatrzymała się w miejscu, sięgając ręką do radia, stojącego na półce, aby następnie znacznie ściszyć dźwięki muzyki, która wydobywała się z drobnego, przenośnego urządzenia.
Aurora zamilkła, nasłuchując dźwięków, dobiegających z parteru domu. Jako, iż była w domu sama, a skrzypnięcie, które towarzyszyło otwieraniu drzwi wejściowych ewidentnie nie było wytworem wyobraźni brunetki, ta prędko chwyciła za kij bejsbolowy, stojący tuż obok drzwi, podobnie jak inne rzeczy gotowe do oddania.
Dziewczyna sprawnie obróciła kij w dłoni, ostrożnie zbliżając się do schodów, prowadzących na parter. Gdy Aurora postawiła pierwsze kroki na stopniach, dwie osoby wyszły jej na przeciw, przez co ta głośno pisnęła.
— Jezu, Aurora. — Stiles zaskomlał, zatykając sobie uszy. Stiles po prostu kochał dramatyzować. — Zaraz ogłuchnę.
— I po co ci ten kij bejsbolowy? — Scott zapytał, wskazując na drewnianą pałkę, którą brunetka ściskała właśnie w dłoniach.
Aurora odetchnęła, łapiąc się za klatkę piersiową z nadzieją, że to spowolni bicie jej rozszalałego serca. Wybaczcie, ale nie spodziewała się odwiedzin w środku niedzielnej nocy, nawet złożonych przez jej przyjaciół.
— Wystraszyliście mnie. — dziewczyna zaczęła, po chwili przypominając sobie, że powinna być zła za tak późne najście bez uprzedzenia. — I co wy, do cholery robicie w moim domu w środku nocy?
— Nie odbierałaś telefonu. — Scott oznajmił, jakby nigdy nic, na co Aurora uniosła brwi. Naprawdę nie chciała dociekać, czy to był wystarczający powód dla chłopców, aby złożyć jej tak późną wizytę.
— Mamy niezłą informację. — Stiles oznajmił, włączając się do rozmowy. — Pół godziny temu wezwano mojego tatę, dzwonią po wszystkich policjantów z okolicy.
Brunetka wciąż stała z założonymi rękami oraz uniesionymi brwiami o kilka stopni wyżej od dwójki wpatrujących się w nią chłopców. Gdy zdała sobie sprawę, że Stiles nie zamierzał rozwinąć tematu, w końcu zapytała. — Bo?
CZYTASZ
THAT WAY ; STILES
Fanfic➖ wiesz, myślę, że jest dość duża szansa, że nasze życie już nigdy nie wróci do normy. ➖ stiles oznajmił, odtwarzając w głowie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce do tej pory, a było ich całkiem sporo. życie tych nastolatków stało się jeb@ną k...