CHAPTER EIGHTEEN; THE PERSONAL CHARM
also known as:
(shape-shifted part two)☆★☆
AURORA STUKAŁA PAZNOKCIAMI O LAKIER NIEBIESKIEGO JEEPA, KTÓRYM WŁAŚNIE PODJECHAŁA POD SZKOŁĘ. Komórka dziewczyny zawibrowała, a gdy spojrzała na wyświetlacz urządzenia, głośno westchnęła.
Aurora dostała sms-a od Stilesa, iż Pan Harris się na niego uwziął oraz wciąż (mimo późnej godziny) nie wypuścił go z kozy, do której chłopak został wysłany kilka godzin wcześniej przez samego dyrektora. Brunetka przewróciła oczami, stwierdzając, iż był to czas, aby wzięła sprawy w swoje ręce.
Aurora wparowała do szkoły, uświadamiając sobie, iż zostało mało czasu, gdyż pełnia zbliżała się wielkimi krokami, a Isaac w dalszym ciągu siedział w więziennej celi. Dziewczyna prędko odnalazła salę, w której nie wiadomo, czy bardziej znudzony, czy załamany Stiles opierał się o ławkę, natomiast przy biurku zasiadywał zrelaksowany Pan Harris. Aurora odchrząknęła, po czym zastukawszy w drzwi sali, zwróciła na siebie uwagę zarówno mężczyzny, jak i siedzącego w jednej z pierwszych ławek, chłopaka; — O, dobry wieczór, nie wiedziałam, że Pan dalej tu jest.
— Owszem, Aurora, jestem. I ty też powinnaś tu być ale jakimś cudem się wywinęłaś. — Pan Harris odburknął, podczas gdy zaintrygowany Stiles wyprostował się w swojej ławce, zwracając uwagę nauczyciela. — Stilinski, siedź, nigdzie się nie wybierasz.
Chłopak jęknął, uderzając głową o blat ławki, przez co Aurora musiała zacisnąć usta, aby powstrzymać śmiech. W końcu jego ciekawość sama się tego doigrała, prawda?
— Właściwie, ostatnio zaczęłam pomagać Panu woźnemu i poprosił mnie, żebym powoli zaczęła już zamykać sale. — Aurora odparła, wyciągając z kieszeni swoje klucze od domu, doskonale wiedząc, iż Pan Harris uzna pęk za klucze od sal.
— Co w takim razie robi Pan woźny? — nauczyciel chemii podejrzliwie zapytał, jednak zamknął leżącą przed nim książkę, którą dotychczas czytał.
— Sprząta łazienki. — Rora odparła, spoglądając na Stilesa, na którego ustach wyrysował się dumny uśmiech. — Więc, jeśli nie ma Pan nic przeciwko nie chciałabym utrudniać woźnemu pracy i zamknąć tą salę.
Pan Harris westchnął, jednak spoglądając na chłopaka, który był już gotowy do opuszczenia sali, odparł; — Masz szczęście, Stilinski. Lepiej podziękuj koleżance.
— Oj, żeby Pan wiedział, że podziękuję. — Stiles odparł, po czym łapiąc Aurorę za rękę wyleciał z sali, w której spędził ostatnie kilka godzin, pozostawiając ją niezamkniętą oraz ze zdezorientowanym Panem Harrisem w środku.
CZYTASZ
THAT WAY ; STILES
Fanfiction➖ wiesz, myślę, że jest dość duża szansa, że nasze życie już nigdy nie wróci do normy. ➖ stiles oznajmił, odtwarzając w głowie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce do tej pory, a było ich całkiem sporo. życie tych nastolatków stało się jeb@ną k...