CHAPTER TWENTY-FOUR; TROUBLES?
also known as:
(restraint)☆★☆
— MAM CI PRZYPOMNIEĆ JAKIE MASZ SZCZĘŚCIE, ŻE TATA JACKSONA NIE WNIÓSŁ OSKARŻENIA? — PAN STILINSKI WYRZUCIŁ, WYCIĄGAJĄC SYNA NA KORYTARZ, NA KTÓRYM CZEKAŁA RORA. Dziewczyna oderwała wzrok od komórki, na której wymieniała się wiadomościami z córką łowców, przenosząc go na dwójkę, która zatrzymała się tuż obok krzesła, na którym brunetka zasiadała.
Szeryf nabrał powietrza, aby następnie zwrócić się do dziewczyny, wciąż targając syna za ramię; — Rora, możesz go pożądanie za to zlać.
— Boże tato, to był tylko żart. — Stiles skłamał, pragnąc uspokoić mężczyznę, nieświadom, iż jego słowa jedynie pogarszały sytuację. — Nie sądziłem, że wezmą go, aż tak poważnie. W końcu humor to sprawa subiektywna, jest wiele poziomów interpretacji.
— Tak? W takim razie, jak dokładnie powinienem zinterpretować kradzież więźniarki, huh? — szeryf odchrząknął, zakładając ręce na piersi, a następnie wbijając wzrok w swojego syna, który wyrzucił ręce w powietrze.
— Uzupełniliśmy paliwo! — Stiles wyrzucił, a jego usta opuściło drobne oburzenie, na co Aurora omal nie parsknęła śmiechem, powstając na równe nogi.
— Okej, niech się Pan nim nie martwi, odwiozę go do domu. — Aurora oznajmiła, uznając, iż był to czas, aby wzięła sprawy we własne ręce, kładąc dłoń na barku rówieśnika, obok którego stała. — I jeszcze; przepraszamy, Noah.
— Skąd, ty nie masz za co przepraszać, Rora. — mężczyzna westchnął, podczas gdy na jego usta wpłynął zmęczony uśmiech. — Czasem myślę, że urodziło mi się nie to dziecko.
Aurora cicho się zaśmiała, odprowadzając wzrokiem szeryfa, powracającego do sali przesłuchań, aby następnie wbić wzrok w Stilesa, który wzruszył ramionami, oznajmiając; — I tak nie było źle.
Rora uśmiechnęła się, słysząc słowa przyjaciela, aby następnie czując, jak ten splótł ich dłonie, prędko odsunąć się od chłopaka o kilka kroków. — Stiles, twój tata zobaczy!
— Niech zobaczy. — chłopak odparł, wzruszając ramionami, aby ponownie złączyć dłonie dwójki, powolnie ciągnąc dziewczynę za sobą w stronę wyjścia z komisariatu, nawiązując do jej wcześniejszych słów; — Więc, ciekawe, jak odwieziesz mnie do domu, skoro nie masz auta.
— Jesteś pewny? — dziewczyna zaśmiała się, po czym unosząc kluczyki do niebieskiego jeepa, zagrzechotać nimi w powietrzu, sprawiając, iż serce właściciela pojazdu niemal się zatrzymało.
CZYTASZ
THAT WAY ; STILES
Fanfiction➖ wiesz, myślę, że jest dość duża szansa, że nasze życie już nigdy nie wróci do normy. ➖ stiles oznajmił, odtwarzając w głowie wszystkie wydarzenia, które miały miejsce do tej pory, a było ich całkiem sporo. życie tych nastolatków stało się jeb@ną k...